poniedziałek, 3 sierpnia 2015

20 rozdział - Czyli to nie sen?

Witam! Jest to ostatni rozdział tego opowiadania ;-; Dlatego jest też długi^^ Ale mam nadzieje, że spodoba wam się <3 Po tym opowiadaniu pojawi się nowe, ale za jakiś czas.... Będzie też zmiana wyglądu boga *o* Mam zamiar też przyjmować zamówienia ;-; Ogóle wszystko się zmienni ''--'' Na razie zapraszam do czytania! I proszę zostawić w OSTATNIM rozdziale komentarz, czy się podobało! 
______________________________________________________________________


- Ren... Ja...Nie - W ułamku sekundy, sama nie zauważyłam nawet kiedy, ale zaczęłam się trząść i trudno było mi złapać oddech. Nie mogłam się opanować, zaczęłam płakać. Cały obraz zaczął mi się rozmazywać. Widziałam wszystko jak przez mgłę.
- Rema! REMA! Weź się w garść! Hej! - Słyszałam krzyki chłopaka - Lekarz! NIECH TU KTOŚ PRZYJDZIE! - Wrzasnął z całych sił, to ostatnie co usłyszałam.
* Ren *
To nie był pierwszy raz. Rema już kiedyś to miała. Byłem przerażony. Wołałem lekarza zapominając, że ona potrzebuje swoich leków. W szoku nie zauważyłem, że straciła przytomność, zaraz po tym do pokoju wbiegł ojciec Remy.
- Co się stało!? Rema! Córeczko, obudź się... - Mówił do nieprzytomnej dziewczyny.
- Dyrektorze co Pan tu robi? Czemu pacjentka jest nieprzytomna? - Do pokoju wszedł jakiś lekarz. Szybko powiedziałem im co się stało. Zabrali Remę na badania. Nie wiedziałem co robić, myślałem o wszystkim i o niczym. "Dyrektorze"? Czemu tamten lekarz powiedział tak do ojca Remy?
- Minki! Co się stało? - Spytał Mina, który do mnie podbiegł. Od razu zapomniałem o czym myślałem..
- Ona, nagle upadła i zaczęła się trząść, płakała, nie mogła złapać tchu, a potem straciła przytomność - Oznajmiłem ze smutkiem w głosie.
- Miała atak? Dlaczego? Czemu? Coś ty jej powiedział, że teraz jest w takim stanie!? - Krzyknął łapiąc mnie za kołnierzyk od koszuli.
- Hyung! Zostaw go... Przecież to nie jego wina - Wtrącił się Yoona, odciągając chłopaka ode mnie.
- Ale moja siostra!
- Nic jej nie będzie. Zobaczysz, ona jest silna. Da radę - Mówił pewny siebie, ale chyba nikt w to nie wierzył, on  sam też.
                                                                             * Trzy godziny później *
Do szpitala przyjechali wszyscy którzy znają Re Mę. Lekarz wyszedł tylko na chwile powiadamiając nas, że podali jej leki dzięki którym powinna się wkrótce obudzić i nic jej nie jest. Każdy odetchnął z ulgą.
- Ren, dlaczego ona jest takim stanie? Przy tobie to się stało, prawda? - Zapytał zmartwiony Baekho.
- Ona jest.... Cała pocięta.. - Wypowiedziałem słowa przełykając ślinę.
- Co? O czym ty mówisz?! - Krzyknęli prawie wszyscy na cały korytarz. Wtedy Mina zaczął opowiadać całą jej historię. Każdy przeżywał to na swój własny sposób. Dla mnie to nie miało sensu. Dlaczego się pocięła? Nie rozumiem. Mam wrażenie, że każdy coś przede mną ukrywa, ale nie wiem co. Denerwuje mnie to, nagle zadzwonił telefon Arona, który się od nas oddalił i rozmawiał.
- Tak... słucham!? Ale jak to? Jak mam to mu teraz powiedzieć? Za trzy dni?! Halo! Halo! - To wszystko co usłyszałem. Czułem, że stało się coś złego, ale naprawdę teraz to był najgorszy moment na złe wiadomość dla nas wszystkich.
- Minki - Powiedział cicho podchodząc do mnie z łzami w oczach - Twój przyjaciel ze Stanów.... Nie żyje - Oznajmił załamanym głosem.
- CO? Jak? Nie... Kiedy? Dlaczego!? - Krzyknąłem wstrząśnięty informacją którą mi przekazał.
- Pamiętasz? Miał wypadek... Było to dwa miesiące temu, po operacji którą przeszedł, nie przeżył. Umarł wczoraj. Pogrzeb jest za dwa dni. Ren musisz tam lecieć. On był jak twój starszy brat - Mówił. Świat w jednym momencie stracił dla mnie sens. Wszystko było mi już obojętne. Podszedłem do ściany chwiejąc się. Oparłem się o nią i zjechałem w dół. Każdy do mnie podszedł i chciał mnie pocieszyć, ale ja naprawdę nie miałem na nic już siły. Chłopacy wzięli mnie na rozmowę i powiedzieli, że muszę jechać i zostać tam jakiś czas, przecież nasze rodziny znają się od zawsze. Pewnie moi rodzice też pojadą i nie wypada tam być kilka dni. To nie tak, że nie chciałem tam jechać. Po prostu tu jest Re Ma i jeszcze w szpitalu, a ja... Mam jechać?
- Ren, musisz dziś wieczorem lecieć... Bo inaczej nie zdążysz na pogrzeb - Powiedział JR.
- Masz racje, ale.... Ale przecież Re Ma... - Mówiłem płacząc.
- Z nią będzie dobrze. Chodź. Ja i Aron pojedziemy z tobą i pomożemy ci spakować kilka rzeczy i kupić bilety. - Skończył mówić i pociągnął mnie za rękę idąc w stronę wyjścia. Nas hyung poszedł za nami. Przyjechaliśmy do domu. Spakowałem kilka ubrań. Aron zadzwonił do menedżera by załatwił mi bilety. Zadzwoniłem do rodziców i dowiedziałem się, że też dziś jadą, ale o innej porze. Mój lot był o dwudziestej drugiej trzydzieści. Miałem jeszcze dwie godziny, ale tyle do zrobienia. Poprosiłem chłopaków, żeby wytłumaczyli to innym i powiedzieli o tym Re Mie.
Poprosiłem ich by zostawili mnie przez jakiś czas samego, chciałem być sam.
                                                                    * * *
- Minki! Musimy już iść - Usłyszałem głos JR. Zabrałem swoją torbę i zeszłem na dół. Pojechaliśmy na lotnisko. Przyjechaliśmy na ostatnią chwile...
- Ren... Trzymaj się - Powiedział Hyung Aron
- Ok.. Wy też  - Odpowiedziałem.
- Do zobaczenia  - Powiedzieliśmy wszyscy.
                                                                                                  * Dwa miesiące później *
* Yoona *
Z dnia na dzień, jej stan się pogarszał. Trudno było mi przy niej być, patrząc jak umiera. Zawsze się do mnie uśmiecha, ale gdy widzę smutek w jej oczach. Mimo, że lekarze leczą ją, widać że jest naprawdę źle. Doktor mówił, że jej lepiej, jednak nie mogłem w to uwierzyć.
- Yoona, podasz mi książkę? - Oderwała mnie od czarnych myśli dziewczyna siedząca przede mną w czapce na głowie.
- Tak... Proszę - Odpowiedziałem podając jej rzecz.
- O czym tak myślisz? - Spytała patrząc na mnie tymi swoimi wielkimi oczami.
-  To nic ważnego... Rema muszę już iść, zajęcia mi się zaczynają za trzydzieści minut - Powiedziałem wstając z łóżka.
- Dobrze. Dziękuję, że dziś też przyszedłeś - Mówiła uśmiechnięta. Pocałowałem ją w czoło i wyszedłem z pokoju.
                                                                               * Re Ma *
Minęły dwa miesiące odkąd Ren wyjechał. Nie miałam z nim kontaktu. Żadnego telefonu, sms, nic, cisza, chciałam mu wytłumaczyć dlaczego to zrobiłam, ale nie dałam rady. Teraz czekam, aż wróci, mam nadzieje, że dożyje przynajmniej jego powrotu. Czasem się czuje jakbym miała już umierać, ale dzięki lekom przechodzi. Minki wyjechał na pogrzeb przyjaciela, ale nie wygląda, żeby szybko zamierzał wracać. Lekarze mówią mi, że wyniki się poprawiają i jeśli dalej tak pójdzie to będę operowana, ale ja wcale nie czuje się lepiej. Codziennie rozmawiam z psychologiem o tym co się stało, rany się goją, ale blizny zostają. Głupia byłam, pomyśleć, że Ren wyjechał zanim cokolwiek mogłam mu powiedzieć.
- Dzień dobry. Czas na twoje leki - Powiedziała pielęgniarka wchodząc do pokoju. Uśmiechnęła się, czym ja odwzajemniłam uśmiech i wzięłam od niej tabletki. Nalała mi wody po czym wsadziłam tabletki do buzi i popiłam. Zawsze przed wyjściem sprawdzała, czy na pewno je połykałam. Kiedy już wyszła, postanowiłam, że wyjdę na świeże powietrzem. Podniosłam się z trudem z łóżka i opierają się szafki podeszłam do wózka siadając na nim.
      * Ha Mina *
- Doktorze, to znaczy, że ona będzie mogła mieć operacje?! - Spytałem z nadzieją.
- Tak, ale operacje musi przeprowadzić sam Dyrektor, czyli twój ojciec, a jak sam wiesz, rodzina nie może - Mówił zakłopotany starszy pan.
- Przecież on jest dyrektorem! Może to zrobić! - Krzyczałem.
- On już wie, sam musi zdecydować, w końcu to jego córka, będzie bardziej zdenerwowany niż przy jakiejkolwiek operacji - Odpowiedział, po czym poklepał mnie po ramieniu i odszedł. Usiadłem na krześle i myślałem o wszystkim i o niczym. Miałem mętlik w głowę. ReMa może żyć, moja siostra może przeżyć! Nawet jeśli jest jeden procent prawdopodobieństwa, że przeżyje, to ojciec musi przeprowadzić operacje! Wstałem i poszedłem szybkim krokiem w stronę windy, by iść do gabinetu taty. Kiedy już przy niej byłem i drzwi otworzyły się ukazała mi się moja siostra na wózku.
- Re Ma? Co tu ty robisz? Czemu jesteś sama? - Spytałem zaskoczony.
- Mina... Chciałam wyjść na zewnątrz, ale Yoona już poszedł na zajęcia, a tacie nie chciałam przeszkadzać - Odpowiedziała z lekkim śmichem. Zaproponowałem, że ja ją wezmę. Stanąłem za nią i zacząłem pchać wózek. Dziewczyna na wózku, w czapce, bo przez leczenie nie ma już włosów. Mimo choroby, zawsze gdy ją widzę uśmiecha się. Zawsze. Kiedy miała jeszcze siły grała na skrzypcach dla dziewczynki która też miała raka, ale zmarła w zeszłym miesiącu, co jeszcze bardziej ją dobiło.
- Mina, rozmawiałeś z lekarzem? - Usłyszałem pytanie.
- Co? A... Tak, muszę jeszcze porozmawiać z tatą i zobaczymy co dalej...  - Mówiłem, ale wydawało mi się, że ona mnie nie słucha, choć sama o to zapytała. Była myślami gdzieś daleko. Obszedłem z nią kilka razy szpital wymieniając tylko kilka zdań do siebie. Po godzinie spacerowania wróciliśmy do szpitala. ReMa zaczęła jeść, a ja poszedłem do gabinetu taty. Wszedłem do niego bez pukania i usiadłem przed nim.
- Przeprowadzisz operacje, prawda? - Nie owijałem w bawełnę. Wiedziałem, że to dla niego też trudne.
- Tak... Przeprowadzę...Operacja będzie jutro o dwunastej - Odpowiedział. Na twarzy pojawił mi się lekki uśmiech nadzieli. Podszedłem do niego i przytuliłem.
- Dziękuję tato, naprawdę dziękuje - Ojciec też mnie przytulił, obu nam z oczu zaczęły lecieć łzy szczęścia.
- No  dobrze, chodzimy powiedzieć Re Mie - Powiedział ocierając łzy, także je otarłem i pokiwałem głową. Szliśmy szybkim krokiem do pokoju dziewczyny. Weszliśmy do niego i zobaczyliśmy, że wszyscy tu są. Troszkę to było dziwne, ale nawet lepiej.
- O.. Tata! Co tu robicie?  - Spytała.
- Dobrze, że jesteście wszyscy, mam coś do powiedzenia - Zaczął - Jutro... Re Ma będzie miała operacje - Oznajmił wszystkim obecnym. Każdy wstał i zaczął się wypytywać co i jak. Aron pierwsze co zrobił to powiedział, że trzeba zadzwonić do Rena. Miał racje. Powiedziałem, że ja to zrobię. ReMa zgodziła się bym powiedział mu o jej chorobie. Wyszedłem z pokoju i wyciągnąłem telefon i wybrałem jego numer. Wziąłem głęboki wdech i nacisnąłem słuchawkę. Jeden sygnał, drugi sygnał...
- Halo? - Usłyszałem jego głos.
- O Ren.. Tu HaMina - Powiedziałem trochę zdenerwowany.
- Cześć, co tam u was? - Spytał.
- Mam coś ważnego ci do powiedzenia...
- No to mów.
- ReMa... Ona ma raka - Wypowiedziałem cicho zdanie.
- CO!? O czym ty mówisz?! - Krzyknął.
- Jutro ma operacje, wydaje mi się, że powinieneś tu być, dasz radę przejechać?
- "Jutro''? Ale ja... Nie wiem... Spróbuję. O której jest? - Odpowiedziałem , że o dwunastej - Mina, jak to możliwe, że ona jest chora?
- Była chora kiedy tu przyleciała, ale nie chciała ci powiedzieć, na początku sama nie wiedziała. Proszę bądź tu, dla niej.... Przeprasza, ale muszę kończyć - Odłączyłem się.
To była najtrudniejsza rozmowa na świecie. Wiem, że chciał coś jeszcze powiedzieć, ale nie mogłem już. Mam nadzieje, że jutro będzie. Wróciłem do pokoju, opowiedziałem wszystkim o rozmowie. Moja siostra była smutna, ale miała nadzieje, że będzie tu. Yoona cały czas trzymał ją za rękę, nie chciał nawet na krok od niej odejść. To nazywa się miłość. So Ra była inna od brata, nawet nie ma jej u przyjaciółki, tylko pewnie jest gdzieś na dachu szpitala. Przez ten czas zbliżyliśmy się do siebie, ale nie rozumiem, dlaczego zawsze jest na dachu zamiast tu. Wyszedłem z pokoju i poszedłem jej poszukać. Skierowałem się w stronę schodów które prowadzą na dach. Kiedy już tam byłem od razu ją zobaczyłem. Stała po drugiej stronę barierek.
- So Ra! Co ty wyprawisz?! Złaź z stamtąd! - Podbiegłem bliżej, byłem przerażony, ale po chwili odwróciła się i skoczyła w moim kierunku, przy czym ją złapałem.
- Spokojnie, tylko patrzałam - Powiedziała przytulając się do mnie.
- Nie rób tak więcej, proszę - Odpowiedziałem obejmują ją. Usieliśmy na ławce obok i podziwialiśmy niebo. Nagle poczułem jak dziewczyna chwyciła moją dłoń.
- Ha Mina. Ja... Myślę, że cię kocham - Powiedziała nadal patrząc w niebo. Przez chwile nie wiedziałem co powiedzieć. Zaśmiałem się cicho, przez co spojrzała na mnie.
- Ja... Też cię kocham - Oznajmiłem. Patrzeliśmy się przez chwilę na siebie, po czym się pocałowaliśmy. Jak idiota cieszyłem się własnym życiem zamiast martwić się o życie kogoś, kto może umrzeć, ale taki jest człowiek. Taki jestem. Zeszliśmy z So Rą na dół i poszliśmy do wszystkich. Nu'est postanowiło, że zostanie dziś na noc w szpitalu, ja, Yoona i Sora też. Każdy chciał być przy ReMie w takich chwilach. 
                                                      * Na drugi dzień, godzina 11: 25*

- ReMa, musimy już jechać na sale - Powiedział tata.
- Ale jeszcze Rena nie ma... - Odpowiedziała przygnębiona.
- Córeczko, kiedy się obudzisz na pewno będzie obok ciebie. Spokojnie - Próbował ją przekonać, w końcu się zgodziła. Wszyscy szliśmy z nią, aż pod sale operacyjną. Yoona pocałował ją w czoło i powiedział, że jeszcze się zobaczą. Drzwi się zamknęły, a po kilkunastu minutach zaświeciło się światło oznajmujące, iż operacja już się zaczęła. Siedziałem przy ścianie modląc się o jej życie. Wiedziałem, że może umrzeć na stole, ten rak nie powinien być operowany. Szanse, że operacja się powiedzie są mniejsze niż pięć procent, ale zawsze jakieś.
- Będzie dobrze, zobaczysz - Powiedziała SoRa, lecz sama w oczach miała łzy.
                                                                                                      * * *
Minęło już sześć godzien, a operacja nadal trwa, powoli moja cierpliwość się kończyła. Nie mogłem też uwierzyć, że Minki nie przyszedł.. Przecież by przyleciał, zdążyłby.... Zacisnąłem mocno wargi.
Nagle zgasło światło, operacja się skończyła. Wszyscy wstaliśmy i czekaliśmy, aż ktoś wyjdzie.
Po chwili tata wyszedł, a my podbiegliśmy do niego.
- Tato! I jak? - Spytałem cały w nerwach.
- Operacja się udała, ale dzisiejsza noc będzie dla niej trudna... Jak przeżyje to będzie dobrze - Powiedział płacząc. Każdy odetchnął z ulgą, ale najgorsze przed nami. ReMę przeniesiono do pokoju. Mówili nam, żeby na razie tam nie wchodzić, ale nikt nie posłuchał i tak przy niej byliśmy. Nawet tata.
Udało się, ale dlaczego ona się nie budzi? Minęło już jakiś czas od operacji.
- Mi..n.. - Usłyszeliśmy głos.
- ReMa! Obudziłaś się? Słyszysz mnie? Widzisz? - Pytałem przerażony, każdy w jakiś sposób panikował. Rema skierowała swoją rękę na maskę tlenowa i ją ściągnęła.
- Nie możesz tego robić! - Krzyknął tata zakładając ją z powrotem, ale znów ją zdjęła.
- Prze...Przepr...Szam... - Mówiła cicho. Skierowała rękę w stronę szafki, nie wiedzieliśmy o co jej chodzi.
- Ren.... Gdzi..e jest? - Spytała z nadzieją w oczach. Zamknąłem oczy i pokiwałem głową, że nie przyjechał.  Spojrzała na wszystkich z uśmiechem.
- Dzi...ękuje wam.... - Powiedziała, po czym zamknęła oczy, spłynęła jej łza po policzku. Po chwili wszyscy usłyszeliśmy pikanie i spojrzeliśmy na ekran który pokazywał funkcje życiowe i prostą linie.
- Rema! ReMa!
- REMA!
- Rema! - Powiedzieli wszyscy.
- Nie. TY nie możesz umrzeć! Tato zrób coś! TATO! - Krzyczałem, ale on tylko spojrzał na mnie.
- REMA! Proszę nie! Nie zostawiaj mnie! Proszę... JA CIEBIE KOCHAM! NIE MOŻESZ UMRZEĆ, REMA! - Yoona krzyczał, płakał, wszyscy płakali... - Proszę nie... Tylko nie ty... - Mówił załamany. Do pokoju wbiegli inni lekarze. Którzy spojrzeli na nas.
- Imię i nazwisko - Lee Re Ma. Czas zgonu 25 Kwiecień 2015 roku, godzina 21:34 - Oznajmił i przykrył jej twarz. Nagle do pokoju wbiegł Miniki który spojrzał na nas z przerażeniem i podszedł do łóżka odkrywając jej twarz.
- Re Ma... Jestem już.. Przepraszam, że się spóźniłem... Obudzi się. Hy? No już.. obudź się, Rema.
Obudź się! REMA! - Wrzeszczał zapłakany i zaczął szarpać dziewczynę.
- Ren! Uspokój się! - Powiedziałem odciągają go od niej.
- Zostaw mnie! Rema! obudź się! - Mówił cały czas, nagle podszedł do wózka z lekami które brała moja siostra, były tam też strzykawki z bardzo mocnymi lekami przeciwbólowymi. Wziął jedną do ręki i wbił sobie w rękę.
- Ren! MINIKI - Krzyczeli wszyscy. Chłopak odwrócił się do nas, a po jego policzkach spłynęła łza.

                                                                                                      * Trzy dni później *
- Minki! Obudziłeś się? - Spytałem widząc jak otwiera oczy.
- Gdzie Re Ma!? - Spytał wstając gwałtownie.
- ReMa nie żyje... - Powiedziałem smutny, a wszyscy popatrzyli na niego.
- Czyli to nie był sen.
                                                                            * * *
Przed pogrzebem znalazłem list, który napisała Re Ma przed śmiercią, widać było, że przygotowała się na najgorsze, jednak my nie. Wszystko co się wydarzyło, było dla nas koszmarem. Złym snem, który stał się rzeczywistością.



List pożeganliny ReMy
Zdjęcie z pogrzebu Remy. 
_____________________________________________________________________________________________________________________________    
Koniec opowiadania ;-; Wiem, jestem zła -.- No ale taki koniec planowałam od początku, znaczy miał być trochę inny, ale przyjaciółka przekonała mnie jeszcze na to z Renem ;-; Na początku mi się nie podobało, ale później doszłam do wniosku, że czemu nie..... Ogóle opowiadanie skończyło się o wiele wcześniej niż planowałam. Miało się jeszcze tyle wydażyć, ale nie miałam już tak dużo weny do tego opowiadania ;-; Mam nadzieje, że mnie nie zjecie i że ostawiacie KOMENTARZ co sądzicie^^
Jak pisałam na początku, będzie tu inne opowiadanie i zmiana wyglądu bloga ^^ A chce jeszcze powiedzieć, że zdjęcie i list, wykonałam sama, przy pomocy kilku programów ;-; Dziękuje za czytanie.
~~Reni-chan (=>,<=)            




sobota, 1 sierpnia 2015

Liebster Award 3

Zostałam nominowana po raz trzeci do Liebster Award przez Y.uki ^^

Najpierw co to w ogóle jest Liebster Award >.<

„Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz je o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował”.

Pytania  :       

    1. Czy chciałabyś być częścią staffu? Jeśli tak, to dlaczego?  
• Nie jestem pewna, czy bym chciała, więc ominę to pytanie....        
  
2. Lubisz się uczyć? Nie w szkole, tylko np. języków, karate, szydełkowania... 
w domu lub na kursach?
• Nie koniecznie, może jeszcze języki, ale to tylko koreański, lub japoński. 

3. Gdybyś mogła przenieść się do dramy, jaka byłaby to drama i kogo byś w niej grał?
Jacy oni są śliczni (=>,<=)
• Najtrudniejsze pytanie z wszystkich ;-; Oglądałam tyle dram i tyle mi się podobało, że wybranie jednej to niemożliwe ;____; Ale teraz oglądam dramę High Society i strasznie spodoba mi się wątek drugoplanowej bohaterki ^^ Wybrałabym dramę High Society, a chciałabym grać  Lee Ji Yi ^^ Mimo, że jest przeciwieństwem tego czego naprawdę chciałabym zagrać, to o wiele bardziej podoba mi się jej wątek z Yoo Chang Soo, niż głównych bohaterów. Bardzo podoba mi się charakter Ji Yu i uwilbiam Chang Soo <3   


 4. Wymarzony prezent?
• Bilet do Korei ;-; ( Najlepiej w jedną stronę ) 

5. Gdybyś na jeden dzień mogła zamieszkać w Korei Południowej, co byś zrobiła, jeśli 
dodatkowo umiałabyś mówić po koreańsku?
• Kupiłabym tyle rzeczy, że by do samolotu się nie zmieściły i jakimś cudem spróbowała spotkać Nu'est, by powiedzieć, że ich kocham i dziękuje, że dali mi tyle dzięki temu, że śpiewają ^^ 

6. Twoje ulubione słowo?
• Jeśli ma być polskie to "życie"

7. Czy akceptujesz internetową przyjaźń?
• Tak, nie mam nic przeciwko ^^ Jednak nie ukrywam, że czasem są niebezpieczne.

8. Czego nauczył się kpop?
• Nauczył mnie naprawdę wiele, pozwolił mi żyć w spokoju, poznałam tyle ludzi dzięki jemu, pokochałam wszystko co teraz kocham, jest dla mnie jak życie, jedna przyczyna dla której chce mi się dalej żyć .-.

9. Wymarzone miejsce na randkę?
• Kawiarenka w Selu ^^ xD 

10. Jaką gwiazdę chciałabyś spotkać?
Jeśli ma być jedna, to Choi Min Ki- Ren z Nu'est <3

11. Ulubiona piosenka?
Na chwile obecną to piosenka Infinite - Bad ^^


Oraz GOT7 -  Just right <3
_________________________________________________________________________________

 Jak zawsze nie nominuje żadnych blogów ;-;
Informuje, że za trzy dni pojawi się 20 rozdział - Ostatni rozdział ;-; Czekajcie ^^ 
Ponieważ jest ostatni to trochę dłużej nad nim siedzę ;-; 
~~ Reni-chan ^^ 

sobota, 18 lipca 2015

19 rozdział - Nie chce już żyć.

* Ha Mina *
Razem z tatą zabraliśmy rzeczy Remy i pojechaliśmy do szpitala. Tata nie odezwał się ani słowem. Był bardzo smutny, ale rozumiem go. Sam mam ochotę krzyczeć i płakać. Jednak nie możemy pokazać jej, że tak nas wszystkich to zabolało. Na dodatek jej rodzice w Polsce, to dzięki nim poznałem ReMę. Powierzyli nam ją w opiekę, a my zawaliliśmy.
- Jesteśmy na miejscu - Powiedział tata wysiadając z samochodu. Szybko wziąłem rzeczy i też wysiadłem. Szliśmy do wejścia, gdy nagle zobaczyłem siedzącego Yoona na schodach.
- Tato, zanieś te rzeczy do Remy, a ja zaraz cię dogonię - Dałem mu torbę i podszedłem do chłopaka.
- Yoona co ty tu robisz? Dlaczego nie jesteś z Remą? - Spytałem stając obok niego. Podniósł głowę i spojrzał na mnie zaczerwionymi oczami, prawdopodobnie od płaczu - Hej, co się stało? - Zadałem pytanie zmartwiony.
- Ona...ona umrze, prawda? - Spytał. Te słowa były jak cios prosto w serce. Chciałem go nawet uderzyć, ale dlaczego miałbym to robić? Przecież ma rację.
- Tak...- Odpowiedziałem cicho, po moich policzkach także zaczęły spływać łzy. Szybko je otarłem i podniosłem chłopaka - Yoona. Nawet jeśli RaMa umrze, to zawsze będzie przy nas. Przyjechała tu z tą chorobą i odejdzie razem z nią. Chociaż wszystko było inaczej planowane, to cel się zmienił. Teraz najważniejsze jest by przy niej być. Rema nie może czuć się samotna. Nie zasługuje na to. W Polsce mimo dobrego otoczenia była chora psychicznie, ale tu ma przyjaciół, a i tak jest chora..
- Hyung...
- DLATEGO ona do końca... MUSI być szczęśliwa! - Krzyknąłem.
- Wiem, przepraszam.. Nie powinienem teraz się dołować, dla niej muszę być silny - Mówił - Chodźmy do środka, do mojej dziewczyny - Skończył zdanie i pociągnął mnie za rękę.
                   * Re Ma*
Do pokoju przeszedł tata i zaczął wkładać rzeczy do szafek. Nic nie mówił. Kiedy już prawie skończył, nagle wszedł mój brat,a z nim Yoona. Byłam lekko zaskoczona, bo wcześniej tak wyszedł.
- Yoona - Powiedziałam cichutko do siebie.
- Słyszę cię i tak... Zawsze będę słyszał, jak będziesz do mnie mówić. Zawsze też będę przy tobie - Przytulić go? Pocałować? Takie myśli miałam po tym co powiedział. Tak bardzo go kocham, ale tak niewiele mogę mu dać. Mogę tylko sprawić, że będzie cierpiał, przez moją chorobę.
- Podejdź bliżej - Rozkazałam stanowczym głosem, po czym chłopak podszedł. Podniosłam trochę głowę, zamknęłam oczy i pocałowałam go. Nie wiem ile czasu minęło, ale kiedy otworzyłam oczy w pokoju nie było Miny i taty.
- Wiesz jak bardzo cię kocham? - Powiedział czule. Nasze twarze nadal były bardzo blisko. Kiedy chciałam odpowiedzieć, chłopak mnie pocałował i przytulił. Po kilku minutach oddalił się trochę ode mnie i usiadł obok trzymając mnie za rękę. Cały czas patrzyliśmy sobie w oczy uśmiechając się jak debile. Sama nie wiem ile czasu minęło. Może godzina, dwie, lub kilka. Czułam pewien ból, ale dzięki Yoonie nie zwracałam na niego uwagi.
- Czas odwiedzin się skończył - Powiedziała pielęgniarka stojąca w drzwiach.
- Jeszcze tylko pięć minut - Poprosił mój chłopak.
- Chyba robi sobie pan żarty. Siedzi pan przy pani Remie już od pięciu godzin - Oznajmiła. Byłam w szoku. Ile my się na siebie patrzyliśmy, że minęło tyle czasu? Yoona nie dawał za wygraną i namawiał ją jeszcze na chwile. Pielęgniarka już niewytrzymała i podeszła do nas po czym pociągnęła energicznie rękę chłopaka przy czym uderzając lekko moją.
- Aał.. - Pisnęłam cicho. Kobieta obróciła się gwałtownie w moją stronę puszczając Yoona i chwyciła mnie dość mocno za rękę .
- Aaała... to boli! - Krzyknęłam. Pielęgniarka podwinęła mi rękawy po czym zobaczyła świeże cięcia, które przez ucisk zaczęły krwawić.
- Boże. Dziecko coś ty sobie zrobiła!? - Spytała przerażona. Yoona natychmiast podszedł do mnie i zobaczył rany. Nie wiedziałam co powiedzieć. Pielęgniarka szybko wezwała lekarza.
Yoona został wyproszony. Było już późno i doktor powiedział mi, że jutro z samego rana przyjdzie do mnie psychiatra, oraz też powiadomi o wszystkim tatę.
Cała noc była dla mnie męką, usnęłam może na godzinę? Nadszedł ranek...Około dziesiątej przyszedł do mnie facet który usiadł obok łóżka. Nie musiał nic mówić, wiedziałam kim jest i co zaraz będzie mówił.  Najpierw się przedstawi i zapyta mnie o imię i wiek.
- Witaj, jestem Ho Shu Si, a ty?
- Re Ma. Lee Re Ma. Mam 17 lat - Odpowiedziałam. Od razu powiedziałam swój wiek. Zapisze to na karce i zapyta czemu to zrobiłam.
- Rozumiem. Re Ma, możesz mi powiedzieć czemu to zrobiłaś? - Tak jakby czytał mi w myślach,ale  i tak nie miałam zamiaru odpowiedzieć - Czemu nic nie mówisz? Nie chcesz? - Pytał. Nie dawał za wygraną, ale nagle do pokoju wszedł tata z Miną i poprosili go na chwilę. Nawet nic się nie pytali, tylko na mnie spojrzeli.
                                                                                       * Ha Mina *
Dostaliśmy rano telefon z szpitala, że Re Ma pocięła sobie ręce. Szybko zabraliśmy kilka dokumentów pojechaliśmy do szpitala. Kiedy weszliśmy do pokoju był w nim już psychiatra. Tata poprosił go na chwilę, by powiedzieć o chorobie mojej siostry.
- Moja córka ma poważne zaburzenia psychiczne, lęki i ataki paniki. Spędziła kilka miesięcy w szpitalu na oddziale psychiatrycznym. Miała też kilka prób samobójczych.
- Kiedy dokładanie to się działo? - Spytał lekarz.
- Ona była wychowywana przez moich starych znajomych w Polsce i tam była w szpitalu. Wszystko zaczęło się chyba w podstawówce. Miała naprawdę dużo problemów w szkole - Tata dalej opowiadał o zaburzeniach Remy. Po kilku minutach rozmowy dał lekarzowi papiery z polski które były przetłumaczone na koreański. Lekarz przeczytał je szybko i zapytał się, kiedy ostatni raz Re Ma miała atak. Niestety nie wiedzieliśmy tego. Poprosił jeszcze o zgodę na leczenie jej. Po podpisaniu jej, tata poprosił go  o wyrozumiałość, ponieważ ona ma raka.

                                           * Re Ma *
 Psychiatra wrócił do pokoju po kilkunastu minutach i spojrzał na mnie tymi współczującymi oczami.
- Proszę wstań - Powiedział i zdejmij spodnie
- Słucham? Dlaczego? - Spytałam przerażona.
- Proszę, bo będę musiał wezwać pielęgniarki by zrobiły to za ciebie - Byłam zmęczona, ale jak kazał tak zrobiłam - Możesz teraz  pokazać nogi i ręce? - Wstałam ledwo na nogach i obróciłam się do lekarza, który spojrzał na mnie przerażony.
- Dobrze, proszę usiądź, ale nie ubieraj spodni, to musi boleć, jak masz spodenki to je włóż - Usiadłam nie mając siły szukać czegoś na przebranie.
- Nie będę mówić czemu to zrobiłam... Sam niech pan sobie to wyobrazi... Mam raka, umrę, wcześniej czy później i tak umrę, dla mnie nie ma ratunku - Stwierdziłam fakty, nigdy się nie łudziłam, tym razem też tak było.
- Po co ci ratunek? Nie potrzebujesz go, tylko ludzi i ciepła.. Twój ojciec i brat, bardzo się o ciebie martwią. Nie rozumiesz, że ich ranisz? - Pytał. Słysząc to zaczęłam płakać, ale nie potrafiłam zmienić zdania.
- Oni nie rozumieją tego ..Są.. Oni są zdrowi, nie wiedzą jak to jest powoli umierać i być tego w pełni świadomym... zwłaszcza ten ból, ten okropny ból! Nie wiem.. nie wiem czy to przez chorobę czy coś innego, ale ja NIE CHCĘ JUŻ ŻYĆ! - Krzyknęłam zrozpaczona.
- To umieraj. Przecież tego chcesz, prawda? Dlatego się pocięłaś? Czy może myślałaś, że dzięki temu bólowi zapomnisz o chorobie?
- Proszę wyjść. Nie chce już rozmawiać... - Powiedziałam ocierając łzy i uspokajając się. Psychiatra nic więcej nie powiedział, tylko po prostu wyszedł. Po nim wszedł tata, ale jemu też kazałam wyjść. Chciałam być sama. Musiałam wszystko sobie poukładać w głowię. Nie chcę by inni cierpieli. Ja mogę, ale nie oni, przecież nic nie zrobili złego. Dlaczego muszę taka być?  Czemu nie jestem normalna?
- DLACZEGO!? - Wrzasnęłam z całych sił. Po chwili wbiegły do pokoju spanikowane pielęgniarki, które zobaczyły mnie w krwi i się przestraszyły. Szybko przyniosły opatrunki i mi je założyły. Miałam wszystkiego dość, po kilku minutach leżenia zasnęłam z trudem przez ból od ran.
                                                             * * *
Obudziłam się czując ból w ręce. Otworzyłam oczy i zobaczyłam blond włosy które należały do Minkiego. Trzymał moją rękę i opierając się na niej. Przez to czułam ból. Nie chciałam by zobaczył cięcia szybko zabrałam  dłoń od chłopaka i schowałam ją pod kołdrę. Przy czym go obudziłam.
- O wstałaś - Powiedział uśmiechając się promienie.
- Co tu robisz? - Spytałam oburzona.
- Czekałem aż się obudzisz, ale nie mogłem wytrzymać i zasnąłem... Przez całą noc nie mogłem spać, dlatego przyszedłem tu około dwunastej, ale spałaś... - Mówił nadal uśmiechając się.
- Hej transwestyto... zapomniałeś? Ja mam chłopaka - Zażartowałam, ale wtedy z jego twarzy uśmiech znikł.
- Przepraszam. Nie powinienem przychodzić. Pewnie zaraz twój chłopak tu będzie - Ren wstał i zaczął kierować się w stronę wyjścia.
- Żartowałam! - Krzyknęłam, wyrywają się z łóżka chcąc wstać,ale zakręciło mi się w głowie i nie mogłam ustać na zranionych nogach przez co upadłam. Chłopak szybko mi pomógł wstać przy czym zobaczył opatrunki i niezakryte rany.
- Re Ma... CO TY SOBIE ZROBIŁAŚ?! - Krzyknął przerażony

________________________________________________________________________________
Witam wszystkich! Obiecałam, że rozdział będzie w czwartek, ale jest dziś!  Mam nadzieje, że wam się podoba^^ Chce powiedzieć, że mi przykro ;-; Bardzo mało osób przeczytało ostatni rozdział i były tylko dwa komentarze, dlatego mam nadzieje, że tym razem będzie inaczej!
Proszę zostawiać po sobie ślad - Komentarz.
~~ Reni-chan 

niedziela, 12 lipca 2015

18 rozdział - Nie potrfię przestać Cię kochać.

                                      * Choi Minki - Ren*
Słysząc słowa Arona miałem w głowie tylko jedną myśl - Zatrzymać Re Mę. Nie ważne, co wcześniej mówiłem. Nie chciałem tego. Ja.... Ja... naprawdę chcę by została tutaj... Nie musi być przy mnie, tylko żeby była w pobliżu. Dlatego proszę ReMa poczekaj jeszcze trochę, tylko trochę...
    * Re Ma*
Czekałam z Maćkiem na samolot, chciałam już do niego wsiąść, by tylko pozbyć się tych strasznych myśli.
Nawet nie pożegnałam się z chłopakami, Renem, Sorą... Ja naprawdę jestem okropna, dlaczego zgodziłam się tu przylecieć?
- Rema... Rema! - Usłyszałam głos Maćka i spojrzałam na niego - Rema, wszystko w początku? - Spytał.
- Tak, wszystko ok... - Odpowiedziałam. Zaraz po tym usłyszeliśmy, że czas na nasz lot.
- Chodźmy już - Powiedział. Przytaknęłam głową i wstałam. Szliśmy powoli do bramki. Daliśmy nasze bilety i wyszliśmy na zewnątrz by wejść do samolotu. Weszliśmy po schodach do samolotu. Byliśmy już prawie na samej górze - Jeszcze tylko trochę  - Powiedziałam sama do siebie.
- REMA! REMA! NIE ODCHODŹ! - Usłyszałam jak ktoś krzyczy moje imię, obróciłam się gwałtownie, ale nic nie widziałam przez ludzi przede mną, wtedy  zauważyłam jak ktoś przepycha się przez nich... To był Minki! - Rema! - Znów krzyknął i chwycił mnie za rękę. - Proszę nie odchodź, BŁAGAM! - Powiedział patrząc na mnie z łzami w oczach.
- ReMa musimy wsiadać - Powiedział Maciek nie zwracając uwagi na Rena.
- Przepraszam Ren, ale ja muszę już iść, naprawdę przepraszam... - Powiedziałam smutna gdy po policzkach leciała mi łza za łzą. Chłopak spojrzał na mnie z przerażeniem. On nie wie, że mam raka i niech tak zostanie. Muszę odejść, muszę.
- Choć! - Nagle poczułam jak zostałam wyrwana z ręki Minkiego i pociągnięta przez Maćka do samolotu. Szliśmy na miejsca, dlaczego on musiał tu przyjść? Przecież mówił żebym zniknęła, odeszła, więc dlaczego mnie teraz zatrzymuje? - Posłuchaj, zaraz samolot wystartuje i będzie po wszystkim, więc nie martw się już, dobrze? - Powiedział mój przyjaciel.
- Ja... muszę wiedzieć, muszę wiedzieć, dlaczego chciał mnie zatrzymać - Wstałam i zaczęłam biec do wyjścia jak najszybciej.
- REMA!
- Naprawdę przepraszam! - Dlaczego? Ren Czemu to zrobiłeś?
- Ren... - Zobaczyłam chłopaka siedzącego na ziemi i płaczącego - CHOI MINKI! - Krzyknęłam i zbiegłam szybko po schodach - Dlaczego? Dlaczego mam nie odchodzić? Przecież... Ty mówiłeś, że mnie... że mnie nienawidzisz, więc dlaczego? - Spytałam stając obok niego. Chłopak spojrzał na mnie i rzucił mi się na szyje.
- Remaa!!... - Przeciągnął żałośnie ostatnią literę, płacząc jeszcze głośniej - Dziękuję, dziękuję... - Powtarzał cały czas.
- Zadałam pytanie i oczekuje odpowiedzi na nie - Powiedziałam.
- Ja... Ja... Nie potrafię przestać cię kochać, dlatego nie pozwolę ci odejść. NIGDY! - Słysząc te
słowa ogarnęło mnie wielkie szczęście, wiedziałam, że nie mogę odwzajemnić jego uczuć, ale te słowa miały dla mnie jakieś znaczenie.
- Ren! Re Ma! - Usłyszeliśmy jak ktoś nas woła i odwróciliśmy się. Biegło do nas całe Nu'est, Mina, SoRa, tata i Yoona który podbiegł do nas pierwszy. Chwycił mnie i Rena oraz zaczął biec przed siebie. Zaraz po tym samolot wystartował. Gdyby nie mój chłopak, zostalibyśmy zdmuchnięci jak listki z drzewa. Poszliśmy do reszty i zaczęliśmy się tulić i płakać, po dłużej chwili wróciliśmy do środka lotniska, a ja poszłam na chwilę do łazienki.
                                  * So Ra *
Wszyscy czekaliśmy na Re Mę, która poszła do toalety. Minęło już kilkanaście minut od kiedy tam poszła, więc wszyscy zaczęliśmy się już o nią martwić.
- SoRa możesz iść i sprawdzić co z nią? - Spytał Yoona.
- Dobrze oppa, poczekajcie chwilę... - Ruszyłam w kierunku toalety. Weszłam do niej i zaczęłam pukać do wszystkich kabin po kolei. Wołałam moją przyjaciółkę, ale nie dostałam odpowiedzi. Wszystkie kabiny były otwarte oprócz tej jednej. Spod drzwi zauważyłam pasek  od torby Remy. Zaczęłam pukać i wołać ją głośniej, ale nie odpowiadała. Po chwili uderzania w drzwi które w końcu się otworzyły zauważyłam leżącą na ziemi Re Mę i trzymającą w ręku jakieś leki. Podniosłam ją i wyszłam na zewnątrz, wszyscy do nas podbiegli.
- Re Ma! Re Ma!  - Krzyczał Minki przerażony, on jako jedyny nie wiedział, że ona jest chora. Nikt nie mógł mu też tego powiedzieć, ponieważ każdy wiedział, że ReMa tego nie chciała. HaMina podniósł swoją siostrę  i zaczął biec do auta, wszyscy zaczęli panikować. Yoona i Ren byli przerażani, ale rozumiem ich, co muszą teraz czuć, wszyscy teraz czują strach i zmartwienie.
Dojechaliśmy do szpitala, lekarze szybko zaczęli działać, dobrze znają tu tatę Remy, bo także jest lekarzem. Niestety jemu też kazali czekać, nikt nie mógł wejść na salę. To było jak czekanie na wyrok śmierci.
Z sali wyszedł lekarz poprosił tylko rodzinę. Wszedłem więc z tatą i zaczęliśmy rozmawiać z doktorem.
- Shin Hu, powiedź co z moją córką  Hy?! - Powiedział tata podniesionym tonem. Być może znał tego lekarza, ponieważ użył jego imiena.
- Przepraszam.... Ale jej nie zostało dużo czasu, przemęczenia, nerwy, to nie czas na takie rzeczy dla niej. Ona teraz powinna zacząć leczenie! By choć trochę jej się polepszyło - Stwierdził doktor. Wiedziałem, że moja siostra się nie zgodzi na leczenie, bo wtedy spędziła by resztę swojego życia w szpitalu.
- Dobrze... - Usłyszeliśmy cichy głos, który należał do Remy.
- Córeczko! - Krzyknął tata i pobiegł do łóżka w którym leżała. Z trudem usiadła i spojrzała na mnie i tatę.
- Jak chcecie, zacznę leczenie. Zrobię to, choć wcale tego nie chcę... Nie chce by ktoś wiedział, że jest ze mną tak źle. Nie chce sobie przedłużać życie, ale jak już muszę to.... Ren on nie może się dowiedzieć, że jestem chora. Nie on... Proszę. - Mówiła. Po jej policzkach popłynęły łzy. Widać było, że jest załamana.
* Re Ma *
Wiedziałam, że kiedyś będę musiała tu trafić na dłużej, ale nie spodziewałam się, że tak szybko. Poprosiłam mojego brata by zawołał na chwilę Yoona i Sorę.
- ReMa! Dobrze się czujesz?! - Krzyknął mój chłopak. Powiedziałam Minie i tacie by zostawili nas samych, lekarz też wyszedł, ale powiedział bym się niedenerwowana.
- Dobrze się czuje, ale teraz posłuchajcie. - Zaczęłam - Ja... zacznę leczenie i....
- Jak DOBRZE! Nawet nie wiesz jak to wspaniale! -  Mówili oboje szczęśliwi.
- Dajecie mi skończyć. Leczenie nie ma mnie uzdrowić, tylko przedłużyć mi życie. Operacja nie zostanie wykonana. Umrę i tak - Skończyłam mówić. Yoona spojrzał na mnie i po chwili wyszedł bez słowa. Sora spojrzała na mnie, chciała coś powiedzieć, ale pobiegła za swoim  bratem. Zaraz po tym do pokoju wszedł Ren. Nie wiedziałam co powiedzieć. On też nic nie mówił, patrzeliśmy się na siebie przez dobre kilka minut, dopóki całe Nu'est nie weszło do pokoju. Usiedli obok mnie i zaczęli się pytać czy wszystko dobrze, uważali co mówią. Wyglądało to tak, jak bym tu trafiła ze zwykłego zmęczenia. Minki po kilku minutach stania, wyszedł, a ja nawet nie mogłam go zatrzymać.  Po dwóch godzinach chłopcy musieli już iść. Zostałam sama, tata i Mina pojechali do domu po rzeczy. Oznajmili, że przyjadą później i pojechali. Ja resztkami sił wstałam i poszłam do recepcji. Poprosiłam o kilka kartek i długopis. Wróciłam do pokoju i usiadałam na łóżku. Zaczęłam pisać, sama nie zauważyłam kiedy kartka była zapisana i cała mokra przez łzy.
_________________________________________________________________________________
Oto kolejny rozdział! Przepraszam, że znów mnie tak długo nie było ;c  Ale teraz NAPRAWDĘ będzie inaczej! Za kilka dni będzie 19 rozdział! Do czwartku go dodam, a może w środę! Mam nadzieje, że się podobało i zapraszam do komentowania!
~~ Reni-chan

poniedziałek, 8 czerwca 2015

17 Rozdział - Wracam do Polski ;-;

- Re Ma! - Krzyknął, po czym podbiegł do mnie przytulając i podnosząc.
- Hej! Postaw mnie... - Powiedziałam zakłopotana.
- Wiesz jak się za tobą stęskniłem? - Powiedział odstawiając mnie na ziemie, ale dalej przytulając. Maciek nie znał koreańskiego, dlatego też mówił do mnie po polsku. Widać było, że Yoona nie wiedział co się dzieje i był wszystkim zaskoczony, ale szepnęłam mu szybko, gdy Maciek coś krzyczał, że jest to mój przyjaciel z Polski.
- Dobra, dość tych czułości! Co TY tu robisz?! - Spytałam, podnosząc głos i patrząc na niego z powagą.
- Nie złość się... Napisałem Ci e-mail. Nie przeczytałaś?- zapytał nieco zdziwiony. Jedyne co zrobiłam to uderzyłam go w głowę, potem poszliśmy po jego bagaże, które były obok domu. Zaczęłam tłumaczyć Yoonie kim dokładnie jest niespodziewany gość, wszystko zrozumiał, ale
mój kochany przyjaciel nie. Przez chwile myślał, że Soo Yoon to mój brat. Nie chciałam mu mówić, że to mój chłopak i choć oboje znają angielski, to mam nadzieje, że to dopiero później wyjdzie, albo w ogóle. W trójkę stanęliśmy pod drzwiami i nagle uderzyła mnie rzeczywistość. Przecież ja mam raka, a w domu Mina, tata i Yoona, którzy o tym wiedzą. Maciek na pewno się dowie... NIE... NIE MOŻE! Stałam przed drzwiami jak posąg. Nie wiedziałam co robić, aż nagle ktoś je otworzył i przede mną stanął Mina z Aronem. Patrzeliśmy się na siebie, do czasu, gdy mój brat zadał pytanie kim jest człowiek, który za mną stoi. Zaczęłam tłumaczyć, że to mój przyjaciel z Polski.Oboje byli zdziwieni na widok niespodziewanego gościa. Chcieli chyba wcześniej gdzieś wyjść, ale zmienili plany.Wszyscy weszliśmy do domu, w którym był mój tata. Przyniosłam dla wszystkich coś do picia i usiedliśmy w salonie. Pierwsze pytanie, które mój tata zadał Maciejowi było, czy potrafi angielski. I
zaczęła się rozmowa, wszyscy go potrafili. Oni sobie rozmawiali, a ja tylko siedziałam. Po piętnastu minutach zaczęło się robić nieprzyjemnie.
- Dlaczego  tu przyjechałeś? - Spytał Aron.
- Pytasz, bo nie wiesz? Przyjechałem po Reme. Zabieram ją do domu, do Polski. - Odpowiedział Maciek i położył na stół dwie kolorowe kartki. Wzięłam je do ręki, były to dwa bilety do mojego ojczystego kraju za trzy dni!
- CO? Do jakiej Polski!? Teraz to jest jej DOM! Tu ma rodzinę, brata, ojca i nas! - Krzyknął Yoona. Widać było, że jest zdenerwowany.
- "Dom? rodzinę"? Jaki dom? Ona jest tu ledwo kilka miesięcy, a tam była 17 lat! I jakich was? Kim ty w ogóle jesteś? - Chciałam przerwać tą kłótnię, lecz nie mogłam, gdyż wszyscy zaczęli coś mówić i nikt nie chciał mnie słuchać, ale to co powiedział Yoona mnie dobiło.
- Jak to kim? Jestem jej chłopakiem! - Krzyknął. Maciek stanął jak wryty. Spojrzał się na mnie. W jego oczach zobaczyłam przerażenie i smutek. Wszystko mnie tak zaczęło denerwować. Zaczęła boleć mnie głowa i słabo się poczułam.
- Zamknijcie się... - Zaczęłam mówić bardzo cicho, ale nikt mnie nie usłyszał, później straciłam przytomność.
                             * Ha Mina*
Przez te całe zamieszanie nie zauważyłem nawet kiedy Re Ma zemdlała, ale po chwili każdy zaczął panikować. Tata wziął ją na ręce i położył na łóżku. Wiedziałem, że moja siostra nie będzie chciała
by jej przyjaciel dowiedział się o jej chorobie, dlatego powiedziałem po koreańsku żeby nic nie mówili. Widać było, że Maciek był przerażony, mówił też, że zdarzało się to w Polsce. Uspokoiłem go mówiąc, że zdarza się to jak Re Ma się zdenerwuje i skłamałem, że ma problemy ze snem. Uspokoił się po tym, ale za to inni się martwili. Moja siostrzyczka była nie przytomna już dwie godziny. Tata zabrał mnie na bok i powiedział, że przydałoby się zabrać ją do szpitala, ale jak mieliśmy to zrobić? Ten chłopak dowiedziałby się wtedy całej prawdy, dlatego postanowiliśmy ją
zanieść do jej pokoju, by tam odpoczęła. Poprosiłem Arona by powiadomił chłopaków, że wkrótce Rema będzie musiała iść na dłuższy czas do szpitala, a w ciągu trzech dni przekonać chłopaka z
Polski do powrotu bez przyjaciółki.
- Mina, czy z nią będzie wszystko w porządku? - Spytał zmartwiony i zatroskany Yoona stanem swojej dziewczyny.
- Nic jej nie będzie. Nie martw się za bardzo. Dobrze by było gdybyś zadzwonił do So Ry i powiedział jej co się dzieje - Spróbowałem go uspokoić i zmienić temat. Przez jakiś czas nie było u nas jego siostry, dlatego zaproponowałem by do niej zadzwonił.
- Masz rację. I tak musi przyjechać po swoje rzeczy. - Powiedział przytakując głową i wyjmując telefon z kieszeni.
- Co? Po rzeczy? Dlaczego? - Zapytałem zdziwiony.
- Jeszcze ci nie mówiłem? Nasi rodzice znaleźli już dom i możemy się do niego przeprowadzić, dlatego So Ra nie musi już tu mieszkać - Oznajmił, po czym zadzwonił do siostry. Było mi trochę smutno, ponieważ zawsze w domu byliśmy w trójkę, a teraz jeszcze tata... Nagle zobaczyłem jak po schodach schodzi Re Ma.
- Re Ma! - Krzyknął jej przyjaciel i do niej podbiegł, zaczął się wypytywać czy wszystko dobrze, ale widać było, że jest wyczerpana, oraz bardzo smutna.
- Wracam do Polski. - Powiedziała bardzo cicho, ale każdy to usłyszał i był w szoku.
- Naprawdę? - Spytał szczęśliwy chłopak.
- Co? Re Ma! Nie możesz - Wrzasnął Yoona kończąc rozmowę z siostrą i podbiegł do niej. Zauważyłem, że zaczęły lecieć jej łzy po policzkach.
- Prze.. Przepraszam... Yoona.. Naprawdę przepraszam... - łza za łzą spadały na posadzkę. Tata był przerażony, ja też. Nikomu nie było do śmiechu prócz jednej osobie.

                                                           * Re Ma*
Decyzja którą podjęłam nie była łatwa, ale postanowiłam wrócić do Polski. Tu jest za dużo osób które kocham. Moja śmierć za bardzo ich zrani, wiem, że w Polsce są rodzice, Maciek, rodzina i inni, ale tu jest Nu'est, Mina, Tata, SoRa, Yoona.Nie mogłam im tego zrobić. Stałam na schodach i patrzyłam na szczęśliwą twarz mojego przyjaciela. Myślałam tylko o powrocie. Po dłuższej chwili powiedziałam, że pokaże naszemu gościowi jego pokój i zacznę się pakować. Zaprowadziłam go do jego "zaułka" na drugim pietrze i poszłam się pakować. Zamknęłam się w pokoju i zaczęłam płakać...
- Tak będzie lepiej ... Będzie lepiej... - Mówiłam wyjmując ciuchy z szafy i układając je do walizki.
- Re Ma! Otwórz drzwi! Re Ma! - Usłyszałam głos Yoona zza drzwi. - ReMa! Proszę!
- Idź! Wracaj do siebie! Nie chcę już ciebie znać, więc daj mi odejść! - Krzyczałam, ale nie chciałam tego - Proszę zostaw mnie ... - Dodałam cicho.
- Re Ma.... naprawdę tego chcesz? Jeszcze kilka godzin temu płakałaś przy mnie, a teraz każesz mi iść? - Powiedział smutnym głosem. Nie odpowiedziałam mu na to, po prostu robiłam dalej to co
wcześniej.
                                                          * *  *
Minęły dwa dni. Do pokoju wpuszczałam tylko Maćka który przynosił mi też jedzenie. Co jakiś czas ktoś przychodził i pukał do drzwi, ale nie chciałam się wtedy z nikim widzieć. Powiedziałam, że do szkoły już nie pójdę i niech oni wyślą papiery do Polski. So Ra nawet się nie pokazała, a wie, że wyjeżdżam, bo jej napisałam. Co za przyjaciółka. Jutro na siódmą rano mamy lot do Polski. Chcę jak najszybciej już wrócić, by mieć to za sobą.
- Rema, tu tata. Nie otworzysz drzwi? Chciałbym choć przez chwilę popatrzeć na moją córkę.. - Usłyszałam ojca i postanowiłam, że mu otworze.
- Appa! Co z tobą? Dlaczego tak wyglądasz? - Gdy tylko go ujrzałam, prawie dostałam zawału. Wyglądał strasznie, był zarośnięty, miał wielkie worki pod oczami, czerwone oczy...
- Nie martw się o mnie... Re Ma powiedz czemu tak nagle? Dobrze wiesz, że jesteś chora i nie powinnaś lecieć tak daleko! - Powiedział podnosząc głos.
- Ciszej, Maciek jest na dole - Odpowiedziałam. Czułam, że zaczynam czuć duży ból z tyłu głowy, bałam się, że zaraz zemdleje. Tata zaczął mówić, że nie pozwoli mi wyjechać i nie wypuści mnie do
Polski. Słysząc te słowa upadłam na kolana i zaczęłam płakać - Dlaczego? Prosiłam się o to! - Krzyczałam. Tata podszedł i mnie przytulił. Po chwili poprosiłam go, by wyszedł. Sprawdziłam czy wszystko spakowałam i położyłam się na łóżku. Zasnęłam ze łzami w oczach.
                                                                  * Na Drugi dzień, godzina 6 rano*
                                       * Maciek*
Byłem szczęśliwy. Naprawdę szczęśliwy. Moja najlepsza przyjaciółka wraca do mnie, do Polski, do domu. Tak bardzo ją kocham, nie mogę jej tu zostawić. Wstałem z łóżka, szybko zrobiłem to co miałem i udałem się do pokoju Remy. Zapukałem i usłyszałem jej głos bym wszedł.
- Dzień dobry, gotowa do powrotu? - Spytałem z uśmiechem na twarzy.
- Tak... - Odpowiedziała siedząc na łóżku i patrząc się na mnie. Zobaczyłem jej uśmiech, choć nie szczery, chciałem wierzyć, że kiedyś znów uśmiechnie się naprawdę. Wziąłem jej walizki na
zewnątrz, gdzie czekała już taksówka, musiałem wchodzić i schodzić kilka razy, bo bagaży to ona miała dość dużo. Kiedy już byliśmy gotowi, wszyscy zatrzymali ją w drzwiach.                              
                                          * Aron*
Nie mogłem w to uwierzyć, nigdy bym nie pomyślał, że jej przylot skończy się powrotem do Polski.
Yoona, Mina, SoRa Pan Lee i Ren... dlaczego wszyscy musieli tak bardzo ją pokochać? Nawet dla mnie i reszty chłopaków jest to trudne. Ren może i nawet nie wie, że może jej już więcej nie zobaczyć. Naprawdę nie chce go widzieć jak się o tym dowie. Kiedy Re Ma miała już wychodzić to Ha Mina i Yoona ją zatrzymali. Błagali ją by została, ale szybko odtrąciła ich i wsiadła do taksówki, wszystko działo się tak szybko, że nawet nie wiem kiedy zacząłem biec do miejsca gdzie był Ren. Musiałem mu  powiedzieć! Ona nie może odjeść, on tego nie przeżyje i nie tylko on. Po piętnastu minutach byłem już na miejscu, nie miałem na nic siły, byłem wyczerpany, najchętniej padłbym na ziemię, ale muszę znaleźć Minkiego.
- Ren! - Krzyknąłem podbiegając do niego.
- Aron, co się stało, czemu jesteś cały mokry? - Spytał.
- ReMa...Rema... ona..musi...sz.. - Mówiłem  ledwo .
- Co z Remą? Coś się stało?! Aron! - Krzyknął szarpiąc mnie za ramię.
- Musi..sz iść! Ona dziś...wraca do Polski! Lotnisko... idź! Szybko! - Powiedziałem upadając na ziemię ze zmęczenia. Kiedy podniosłem głowę Rena już nie było.
________________________________________________________________________________
 Witam po tak długiej nieobecność! Oto już 17 rozdział ;-; Mam nadzieje, że się podobał i że nie zapomnieliście jeszcze o moich opowiadaniach! Proszę zostawić swoją opinię w komentarzu <3
Teraz już regularnie będę dodawać rozdziały ^^ Następny pojawi się w niedziele lub poniedziałek^^ Więc czekajcie<3
Zapraszam też na drugiego bloga! W tym tygodniu pojawi się 4 rozdział
--> http://opowiadsniaomiosc.blogspot.com/#_=_

piątek, 17 kwietnia 2015

16 Rozdział - Bigos, rak i .....

- O czym tak myślisz? - Spytał odciągając mnie od  myśli.
- Hy...? O niczym... - Odpowiedziałam nie chcąc go martwić.
- Re Ma, posłuchaj mnie, nawet nie próbuj myśleć o dziwnych rzeczach przez niego, rozumiesz? - Powiedział stanowczym głosem. Nie odpowiedziałam mu. Nie chciałam kłamać, ale Joon dał mi trochę do myślenia. Wolnym krokiem kierowaliśmy się do domu. Kiedy już tam doszliśmy, poprosiłam go by pojechał po Sorę. Wszystkie rzeczy ma u nas, nie chciałam by też martwiła się o mnie i o brata. Soo Joon wezwał taksówkę i pojechał do domu ich babci po siostrę. Ja weszłam do środka.
- Re Ma! Jesteś? Nic Ci nie jest? Jak rozmowa? - W drzwiach naskoczył na mnie Ha Mina i zaczął wypytywać o wszystko. Odpowiedziałam, że dobrze się czuje, a o Renie nie chcę rozmawiać. Udałam się do swojego pokoju. Gdy do niego weszłam, sama nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Wszystko było rozwalone i we krwi. Moje ręce nadal były całe w ranach. Wzięłam się za sprzątanie.
Na szczęście nie rozwaliłam laptopa  i najpotrzebniejszych rzeczy. - MATKO! MÓJ KUBEK! NIEEE, PROSZĘ, tylko nie on... - Zobaczyłam na ziemi kubek który dostałam na 12 urodziny od Maćka. Myślałam że się popłaczę. - Mój kubek.... - Załamana zaczęłam go zbierać, ale nie miałam zamiaru go wyrzucić, a jedynie posklejać. Po trzech godzinach sprzątania, pokój wyglądał jak bym dopiero do niego się wprowadziła. Rzeczy, które miałam na szafkach, zdjęcia, kubki, szklane rzeczy, wszystko zniszczone. Zeszłam na dół, ponieważ zgłodniałam, trochę się zdziwiłam, że Joon i Sora jeszcze nie przyjechali, ale nie zwróciłam na to większej uwagi. Weszłam do kuchni i postanowiłam, że zrobię sobie ramen..
- Re Ma, możemy porozmawiać? - Usłyszałam głos taty i odwróciłam się.
- Hy? O czym? - Spytałam udając, że nic się nie stało.
- " O czym?" Chyba mamy trochę do porozmawiania - Mówił smutnym głosem.
- A.. to? Też chcesz ranem? - Spytałam chichocząc. Spojrzał na mnie zdziwiony i podszedł. Dotknął mnie w głowę chyba sprawdzając temperaturę.
- ReMa... dobrze się czujesz? Czy pamiętasz wszystko, co się ostatnio stało? - Spytał poważnym głosem, a ja zaczęłam się śmiać.
- Dobrze się czuje i... pamiętam, ale nie chce o tym teraz rozmawiać... może później, ok? - Odpowiedziałam trochę smutnym głosem, ale z uśmiechem na twarzy. Zgodził się uśmiechając i także poprosił o ramen.
- Ja też chce! - Krzyknął mój brat słysząc chyba całą naszą rozmowę. Zrobiłam dla wszystkich i zaczęliśmy jeść. Ja się zajadałam, bo byłam strasznie głodna, a oni dziobali w swoich miskach jak dzieci.
- Mina, mogę normalnie iść do szkoły? - Spytałam ciekawa. Chłopak spojrzał na tatę, a zaraz po tym na mnie
- Y, znaczy... możesz, ale... - Mówił niepewnie przerywając.
- Możesz. Choć normalnie do szkoły, ale do pewnego czasu - Powiedział appa. Podziękowałam za posiłek, wstałam od stołu i udałam się do pokoju. Włączyłam laptopa i weszłam na e-mail by przeczytać wiadomość od mojego lekarza.
" Witaj Re Ma. Postanowiłam szybko odpisać, gdy tylko zobaczyłam Twoją wiadomość. Dowiedziałam się od Twoich rodziców, że jesteś teraz w Korei i nie ma możliwości byś do mnie przyszła. Skontaktowałam się też z moją znajomą, która akurat teraz jest w Korei i spytałam, czy jest możliwość dostania leków które brałaś. Niestety nie da rady i tu mam problem, bo nie wiem co mam zrobić. Wiesz dobrze, że Twoje ataki są poważne i zagrażają Twojemu życiu. Najlepiej by było gdybyś udała się do dobrego psychiatry i z nim porozmawiała, ponieważ ja nie mogę dużo zdziałać będąc w Polsce.
MUSISZ IŚĆ DO LEKARZA! Re Ma mam nadzieje, że nie powtórzy się sytuacja z kiedyś...
                                           Pozdrawiam. Doktor Maria "
Po przeczytaniu wiadomości wyłączyłam laptopa i wskoczyłam na łóżko. - Do psychiatry...? Nie chce... -Powiedziałam sama do siebie patrząc na biały, błyszczący sufit. - Zagraża życiu? Myślę, że rak bardziej mi zagraża -Myślałam o wszystkim i o niczym. - Chce do polski... Do rodziców i przyjaciół.... Do domu... - Mówiłam na głos. Leżałam tak przez dwie godziny. Było już późno dlatego poszłam wziąć prysznic i położyłam się spać.
                                                                        * * *
Rano obudziły mnie promienie słońca. Wstałam i spojrzałam na zegarek była szósta piętnaście. Nie chciało mi się już spać. Odprawiłam więc poranną toaletę, spakowałam książki do szkoły i zeszłam na dół o siódmej.
- Wstałaś już? - Spytał tata gotując coś przy kuchence.
- Tak. Appa co tam robisz? - Spytałam kojarząc zapach.
- Bigos - Odpowiedział
- Aaaa.. Bigos.. CHWILA CO?! BIGOS!? Jak to? Umiesz go robić? - Spytałam zszokowana. Już dawno nie jadałam polskiego dania. Rodzice  zawsze robili taki dobry. Podeszłam do garnka i wzięłam trochę na talerz. Nie obchodziło mnie, że jest gorący, po prostu objadałam się nim, zastanawiając się o której tata musiał wstać by go zrobić, ale bigos był tak pyszny, że zapomniałam go o to spytać. Do kuchni wszedł Ha Mina i także poczęstował się polskim daniem, które swoją drogą bardzo mu smakowało. Nie zauważyłam nawet kiedy zbliżała się ósma. Szybko zabrałam torbę i wyszłam w pośpiechu z domu. Szłam szybko w kierunku szkoły. Już byłam przyzwyczajona do tego, że ludzie się na mnie patrzyli jak byłam w pobliżu budynku szkolnego, ale teraz to mnie przerażało. Wszyscy się do mnie uśmiechali, witali, pytali jak się czuje. To było straszne, najstraszniejsze co mnie w życiu spotkało. Z trudem weszłam do budynku i co? Od razu napadła mnie nauczycielka i zaprowadziła do dyrektora.
- Re Ma! Przepraszam cię, za tamto wydarzenie! Naprawdę! - Dyrektor pochylił się przede mną, a ja osłupiałam. Właśnie dorosły mężczyzna, dyrektor szkoły mnie przeprasza za tamte dziewczyny. Nie rozumiałam w ogóle całej sytuacji. 
- Proszę wstać. Co pan robi? Przecież to nie pana wina. - Powiedziałam zakłopotana.
- Nie! To nie powinno się wydarzyć w tej szkole! Tamte dziewczyny oczywiście zostały usunięte ze szkoły - Oznajmił. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Z jednej strony cieszyłam się, a z drugiej było mi przykro. Przecież to szkoła muzyczna i one tu przyszły by rozwijać się w tym kierunku... Usłyszeliśmy dzwonek na lekcje i nauczycielka kazała mi iść do klasy i tak też zrobiłam. Poszłam na zajęcia.  Miałam teraz matematykę. Weszłam do klasy, przeprosiłam za spóźnienie i usiadłam. Klasa nie zwróciła na mnie większej uwagi, z czego bardzo się cieszyłam. Zajęcia mijały spokojnie, ale przerwy już nie. Ukrywałam się w toaletach przed tymi demonami. Co im się nagle stało? Nie widziałam So Ry w szkole. Napisałam do niej, ale nie odpisała, tak samo jak Joona. Nie miałam z nim kontaktu od wczoraj. Smuciłam się tym faktem. Lekcje się skończyły, a ja udałam się do kawiarenki w którym pracowała moja przyjaciółka, jednak nie pokazała się tam od kiedy trafiłam do szpitala. Nie wiem nawet gdzie teraz mieszkają. Wróciłam trochę smutna do domu. Zjadłam mój ukochany bigos i poszłam na górę. Nic ciekawego się nie działo. Byłam tak znudzona, że postanowiłam porozmawiać z moim bratem i tatą na temat raka. Zeszłam na dół i krzyknęłam. Zbiegli jak wariaci myśląc, że coś mi się stało.
- Chcę z wami porozmawiać - Powiedziałam stanowczym głosem.
- Tak, musimy porozmawiać - Dopowiedział appa. Usiedliśmy w salonie i tak zaczęła się nasza rozmowa.
- Moje pierwsze pytanie. Kim jest moja mama i jak to się stało, że nie żyje - Spytałam przygnębiona.
- Twoja mama miała na imię Lee Ji Ni. Była taka piękna i wspaniała - Mówił tata - zmarła niedługo po twoich narodzinach. Lekarze kazali jej usunąć ciążę, ponieważ miała raka mózgu, jednak nie zrobiła tego i cię urodziła. - Skończył odpowiadać na mnie pytanie, a ja powstrzymywałam się od płaczu.
- Dlaczego.. byłam adoptowana? - To na ten temat chciałam dowiedzieć się jak najwięcej.
- Twoja matka po porodzie się załamała. Lekarze powiedzieli,  jej to samo jak ja, że niech nie liczy na to, że spędzi z tobą więcej niż kilka tygodni. Dlatego postanowiliśmy oddać cię naszym znajomym z Polski, którzy nie mogli mieć dzieci. Chcieliśmy byś nigdy się nie dowiedziała o adopcji, ale później przypomniałem sobie, że jest duża możliwość byś także miała raka, dlatego poprosiłem ich o badania. Gdy one się potwierdziły, kazałem im odesłać cię do Korei. - Opowiedział całą krótką historię mojego życia. Nie miałam siły już o nic pytać, ale Ha Mina zaczął mnie przepraszać za to, że nie wziął mnie wcześniej do szpitala. Już wtedy byłam pewna, że nie ma szans na to bym rozpoczynała leczenie, a już nie wspominając o wyzdrowieniu. Załamana wróciłam do pokoju. Pierwsze co chciałam zrobić to zacząć płakać, ale przyszła na mój telefon wiadomość od Joony, czy mogę się teraz z nim spotkać w parku. Od razu się zgodziłam, chciałam go zobaczyć i wypłakać się przy nim. Wyszłam w pośpiechu z domu nie mówiąc nawet gdzie idę. Biegłam ile miałam sił, ale strasznie źle się czułam przy większym wysiłku. Gdy w końcu dobiegłam do parku i zobaczyłam Joona. Podbiegłam i wtuliłam się w niego zaczynając płakać..
-Re Ma? Co się stało? - Spytał przerażony.
- Nic nie mów. Daj mi popłakać. Proszę - Powiedziałam przytulając go mocnej. Po dłuższej chwili poszliśmy na plac zabaw. Huśtaliśmy się przez dłuższy bez wymieniania nawet jednego zdania. Potem jednak zaczęliśmy już rozmowę. Na początku o szkole, spytałam się kiedy So Ra wróci do domu, ale odpowiedział, że wróci tylko po swoje rzeczy, ponieważ ich rodzice znaleźli już nowe mieszkanie i musieli im pomóc. Byłam smutna, że So Ra się wyprowadza. Mina napisał mi żebym już wracała do domu, bo długo nie powinnam chodzić. Szłam z Jooną za rękę w stronę domu. Powoli zbliżaliśmy się do celu. Kiedy podeszliśmy bliżej zobaczyłam kogoś czekającego przed domem, myślałam że to Mina, ale podeszliśmy bliżej od razu rozpoznałam chłopaka.
- MACIEK!? CO TY TU ROBISZ? - Krzyknęłam zszokowana na jego widok.
_______________________________________________________________________________
Oto już 16 rozdział .... szesnasty ..... już... tak szybko... przecież jeszcze nie dawno pisałam pierwszy O_o ;c Jak to szybko leci :__________; Zastanawiam się ile to opowiadanie będzie miało rozdziałów *o* Bo sama nie wiem ;-; Może około 25? Co sądzicie?
Jak się podobało * lub nie podobało* PROSZĘ zostawić KOMENTARZ! 
~~Reni-chan ^^

środa, 8 kwietnia 2015

15 Rozdział - Znikniej z mojego życia, proszę.

- Re Ma... To nie tak... Posłuchaj... - Powiedział JR podchodząc do mnie.
- NIE! Mam raka? - Spytałam cała roztrzęsiona.
- REMA! Co się stało? - Usłyszałam głos Ha Mina i odwróciłam się.
- Oppa, to nie prawda, nie jestem chora! Prawda? Powiedz, że nie jestem, że to tylko głupi żart!? - Krzyczałam szarpiąc go.
- Uspokój się, proszę.... - Powiedział zaczynając płakać. Upadłam na kolana i jeszcze głośniej zaczęłam płakać i krzyczeć. Po chwili na dół zbiegli Joon i So Ra. Mój chłopak podszedł do mnie ze łzami w oczach i przytulił.
- Nie martw się. Będzie dobrze, obiecuje ci to. Słyszysz? - Powiedział ocierając moje łzy z policzków.
- Wiedziałeś? - Spytałam zdziwiona. Aron z Miną wytłumaczyli mi, że powiedzieli mu gdy go zawołali. Byłam zła, spytałam Sore czy wiedziała, ale nie, ona nie wiedziała. Płakała prawe tak samo, jak ja. Wszyscy byli załamani. Nie mogłam sobie wyobrazić dalszego życia. To wszystko było dla mnie nienormalne.
- Ja umrę, prawda? - Zapytałam cicho szlochając i ocierając łzy.
- Nie! Nie umrzesz! Będzie operacja! Wszystko będzie dobrze, więc proszę nie mów tak! - Krzyknął Soo Joon, jeszcze bardziej załamany.
- Joona! - Mój brat krzyknął na chłopaka i zabrał go ode mnie. Już wtedy wiedziałam co to znaczy. Wstałam zostawiając wszystkich samych i udałam się do pokoju, miałam wszystkiego dosyć. Zamknęłam się w pokoju i tak tam zostałam.
                                                       * Ha Mina *
Jak tylko Re Ma pobiegła do swojego pokoju, szybko do niej poszedłem, jednak zamknęła się, z jej pokoju było słychać krzyki i jak wszystko niszczy. Nie wiedziałem co robić.
- Re Ma, proszę otwórz! Otwórz te drzwi! REMA! - Krzyczałem, ale na marne. Nie miałem już sił. Reszta przybiegła na górę i zastała mnie siedzącego przy drzwiach pokoju mojej siostry. Aron podszedł do mnie i mnie dźwignął.
- Przestań. Mina. Akurat TY nie możesz się tak zachowywać. Dobrze wiesz dlaczego teraz tak jest, więc ty nie możesz. Zadzwoń do ojca i powiedz mu wszystko - Tak jak powiedział, tak zrobiłem zadzwoniłem i opowiedziałem wszystko. Powiedział, że zaraz będzie. Miałem dużo do myślenia, dobrze wiedziałem, że to wszystko moja wina, bo nie wziąłem jej do szpitala, mimo  że wiedziałem jak to się skończy. Byłem idiotą, nienawidzę siebie za to. Wszyscy zeszliśmy na dół i czekaliśmy na mojego ojca.
- Dlaczego nie zabrałeś jej do szpitala? - Spytał Soo Joon z opuszczoną głową w dół. Nie wiedziałem co mam mu odpowiedzieć, zasługiwałem na śmierć, ale ja... ja tylko chciałem by ona żyła normalnie, jak wszyscy inni, dlaczego to tak musiało się skończyć?
- DLACZEGO! - Krzyknął.
- Soo Joon! Uspokój sie! To nie jego wina! - Powiedział Aron, choć on wiedział najlepiej, że to przez mnie, próbował mnie namówić bym jej powiedział, bym zabrał ją do szpitala, ale ja jak idiota go nie słuchałem. Po chwili do domu wbiegł zdyszany tata. Jak tylko mnie zobaczył, podbiegł i zaczął krzyczeć.
- Jak się dowiedziała!? Mówiłem, że ja jej powiem! Dlaczego nigdy mnie nie słuchasz? CZEMU! - Wszystko nie miało sensu, chciałem umrzeć. Moja siostra, moi przyjaciele, wszyscy, to... Wszystko moja wina.
- Proszę na niego nie krzyczeć, to my rozmawialiśmy i Re Ma nas usłyszała. Miny nawet w domu nie było - Powiedział Minhyun. Tata wszedł na górę bez słowa więcej.
                                                       * Lee Shin, tata Remy i Miny*
Byłem wściekły na mojego syna, chciał być lekarzem. Jest taki mądry, ale kiedy chodzi o jego siostrę jest idiotą. Nie miałem czasu, gdy Re Ma już wiedziała, wszystko się zmieniło, trzeba coś robić. Wszedłem na górę i to co usłyszałem to jedyne krzyki z jej pokoju. Bez chwili zawahania uderzyłem nogą w drzwi, które się otworzyły, bałem się, że zrobi sobie krzywdę. Wszedłem do środka i zastałem płaczącą, krzyczącą i rzucającą czym popadnie Re Mę. Stanęła i spojrzała się na mnie. Nic nie mówiła, upadła na kolana i zaczęła jeszcze głośniej płakać. Spojrzałem na jej ręce które były całe zakrwawione. Twarz zadrapana. Wyglądała strasznie.
- Co ty zrobiłaś? Jak ty wyglądasz? Re Ma.... - Podszedłem do niej i przytuliłem, nadal nic nie mówiła. Do pokoju wbiegli wszyscy, byli przerażeni, gdy ją tylko zobaczyli. Soo Joon wziął ją na ręce i zaniósł do pokoju obok. Mina przyniósł apteczkę, a ja oparzyłem jej rany. Były dość głębokie, nie chciałem jej zabierać teraz do szpitala, zrobię to jak będzie lepiej się czuła. Mój syn poszedł do jej pokoju i przyniósł tabelki na uspokojenie. Wzięła je i położyła się i po chwili zasnęła. Zeszliśmy na dół, kazałem wszystkim wracać do domu. Było tu za dużo osób. Soo Joon nalegał, że chce zostać, więc mu pozwoliłem. W domu zostałem tylko ja, Mina i Joona. Całą noc nie mogliśmy spać, po prostu siedzieliśmy i nic nie robiliśmy.
                                                                 * Soo Joon *
Dlaczego? Czemu ona? Co zrobiła? Zadawałem sobie pytania na które nie znałem nawet odpowiedzi, wszystko było nie tak. Ja tak bardzo ją kocham, wiem jak się czuje, ponieważ sam byłem chory, ale jej ojciec mnie uratował. Powiedziano mi, że jej nie da się jej pomóc, ponieważ rak jest już za bardzo rozwinięty, mogliśmy czekać na śmierć, lub cud który pewnie nigdy się nie wydarzy. Re Ma nie wychodziła z pokoju od kilku dni. Martwiłem się o nią, ale też i o Sorę, miałem nadzieje, że pojechała do rodziców, bo gdzie miała się udać, jak nie tam.
Dziś minął miesiąc od kiedy my wszyscy byliśmy ostatni raz w szkole. Każdy z nas nie chodził, bo był przy Re Mie. Chciałem iść do jej pokoju, ale nie mogłem, bałem się.
- Joona - Usłyszałem jej głos i obróciłem się.
- Re Ma! Dobrze się czujesz? - Spytałem przerażony. Mina i pan Lee wyszli z salonu jak usłyszeli, że Re Ma zeszła.
- Soo Joon, choć ze mną do Rena - Powiedziała smutną miną.
- ''Do Rena" ? Co chcesz mu powiedzieć? - Spytał Ha Mina.
- Chce z nim porozmawiać. Joon choć ze mną. - Powtórzyła jeszcze raz.
- Dobrze, chodzimy - Odpowiedziałem martwiąc się. Ha Mina zatrzymał mnie, gdy mieliśmy już wychodzić  i powiedział bym dbał o Re Mę, aby nic się jej nie stało. Dobrze o tym wiedziałem. Re Ma zadzwoniła do JR i spytała do jakiego Ren mógł pójść klubu. Podał jej nazwę, ale z niechęcią. Poszliśmy do niego, zajęło nam to około trzydzieści minut. Szliśmy w ciszy, nikt się nie odzywał, bałem się coś powiedzieć. Jeszcze bardziej obawiałem się rozmowy, która miała się odbyć. Cały czas ją sobie wyobrażałem, ale nie mogłem poukładać zakończenia.
- Joona, proszę podczas rozmowy nie wtrącaj się, po prostu stój z boku, dobrze? - Powiedział. Z niechęcią, ale zgodziłem się. Doszliśmy pod klub, oczywiście nie chciano nas tam wpuścić. Jak Ren tam wszedł? Zapłaciłem ochroniarzowi, by nas wypuścił. W klubie było mnóstwo ludzi jak na tą godzinę. Trudno było też znaleźć tą właściwą osobę, ale Re Ma zauważyła chłopaka siedzącego przy barze.
- Ren! - Krzyknęła i podbiegła do niego.
- Re Ma...? - Powiedział zdziwiony jej widokiem. Podszedłem bliżej i przyjrzałem się mu. Coś mi się wydawało, że od kiedy Re Ma z nim zerwała tylko pił i w klubach siedział. Wyglądał jak by ktoś go ze śmietnika wyciągnął.
- Minki, wracajmy do domu. Jak ty w ogóle wyglądasz!? Co ty tu robisz? -  Pytała się tak, jakby nie wiedziała.
- Co ja tu robię? Raczej co ty tu robisz? Po co tu przylazłaś!? Jeszcze z nim! - Wskazał palcem na mnie. Poczułem się trochę dziwnie, ale nie wtrącałem się.
- Proszę Ren wracajmy do domu, muszę ci coś powiedzieć - Re Ma wyglądała tak smutno.
- "Powiedzieć"? Ja nie mam ci nic do powiedzenia, więc idź sobie - Powiedział machając jakoś dziwnie ręką, był totalnie pijany.
- Przepraszam, naprawdę przepraszam, ale patrz jak ty wyglądasz... Błagam wracaj z nami - Tak bardzo go prosiła, żal mi się jej zrobiło, cała ta sytuacja wygląda jak z jakiegoś melodramatu.
- Re Ma... - Zaczął mówić - Proszę, zniknij z mojego życia. Hy? Nienawidzę cię i nie chcę cię widzieć.
- Minki... - Wyszeptała cicho.
- Nie wiem, zniknij! Wyjedź, lub umrzyj! Nie chce cię znać, więc proszę znikaj z mojego świata - Miałem ochotę mu przywalić, nie mogłem wytrzymać. Chciałem go już uderzyć, ale Re Ma mnie powstrzymała i zrobiła poważną minę.
- Dobrze. Zniknę, ale ty masz wrócić do normalnego życia, do Nu'est i przestać pić. - Powiedziała zaciskając pięść i powstrzymując się od łez.  - Zniknę więc, ale TY masz normalnie żyć! - Krzyknęła
- Lee Re Ma... - Powiedziałem trochę zdziwiony tym co usłyszałem.
- Choć Yoona  - Chwyciła mnie za rękę i wyszliśmy z klubu zostawiając Minkiego samego.
                                                        * Re Ma *
Wyszliśmy z klubu, oddaliliśmy się trochę od niego i już wtedy nie mogłam wytrzymać.
- Dlaczego? Dlaczego to powiedział? Tak bardzo mnie nienawidzi? - Spytałam upadając na ziemie i płacząc. Wszystko mnie bolało od ran i jeszcze jego słowa, były takie bolesne. Tak bardzo boli.
- Re Ma... Nie płacz, zobaczysz on jeszcze tego pożałuje. - Powiedział Yoona przytulając mnie.
- Dziękuje, dziękuje że przy mnie byłeś, naprawdę. Nie wiem co bym zrobiła gdyby cię nie było - Powiedziałam po czym pocałowałam chłopaka. Nie poszliśmy do domu, tylko na spacer. Chodziliśmy po parku, mino że nie czułam się najlepiej. Byłam naprawdę szczęśliwa przy nim. Dzięki temu, że go poznałam zdałam sobie sprawę co to zauroczenie, a co miłości. Przy Renie się myliłam, to była zwykła pomyła. Pomyliłam wtedy zauroczenie z miłością. Kocham Yoona i tak będzie zawsze, nigdy i nikt mi tego nie zabierze. Do Rena czułam teraz tylko odpowiedzialność za konsekwencje, które powstały przez nasz związek. Kiedy rozmawiałam z nim nie chciałam mu mówić o raku. Nie miało dla mnie to już znaczenia. Rak czy inna choroba, całe życie jestem chora i żyje i dalej chce żyć. Nie wiem, czy dam radę, ale spróbuję... Chce porozmawiać z tatą i Miną o powrocie do szkoły i leczeniu. Czy jest sens leczenia? Ren chce bym zniknęła, więc może powinnam? Nie leczyć się i umrzeć? Czy będzie lepiej jak opuszczę Seoul i umrę? Tak, pewnie będzie lepiej dla mnie i dla wszystkich.
______________________________________________________________________________________________________

Witam ^^ Mam nadzieje, że rozdział się podobał  :___;
A i  ludzie powiecie mi dlaczego nie lubicie Yoona? >.< To dobra osoba w tym opowiadaniu
 ;-; A wy piszecie, że go nie lubicie o_o
Chce też zaprosić na mojego drugiego bloga! Jeno opowiadanie zakonczone teraz już koleje
 ---> http://opowiadsniaomiosc.blogspot.com/2015/04/nowe-opowiadanie-zapraszam-postacie.html#links
Proszę was też o głosownie na obu blogach w akietach ^^ Które znajdują się na paskach bocznych ^^
Proszę zostawić po sobie ślad --> KOMENTARZ! 
~~~Reni-chan 

czwartek, 2 kwietnia 2015

14 Rozdział - Rehabilitacja ;_;

Szybko wbiegliśmy do pokoju i zobaczyliśmy, że Re Ma otworzyła oczy, przez co jej serce zaczęło bić szybciej. - Rema, Rema...! - Krzyczał zapłakany Soo Joon. Wszyscy podeszliśmy bliżej jej łóżka i spojrzeliśmy na nią. Każdy z nas miał łzy w oczach.
- Obudziłaś się. Dobrze się czujesz? - Spytałem. Spojrzała się na mnie zmrożonymi oczami i nagle zerwała się do pozycji siedzącej.
- Ren! Co z Renem!? - Krzyknęła zdejmując z siebie maskę tlenową.
- Uspokój się. Nie możesz jeszcze wstawać. Połóż się - Powiedziałem, powoli kładąc ją, ale ona odepchnęła moje ręce i zaczęła odpinać z siebie wszystkie kable.
- Re Ma! USPOKÓJ SIĘ! - Krzyknął Joona.
- Ale Ren, ten artykuł, jak on teraz, on przeze mnie.... On - Mówiła zapłakana, sama nie wiedziała co się dzieje.
- Dwa tygodnie. - Powiedział cicho chłopak. Chciałem go powstrzymać, ale na marne - Dwa tygodnie... Przez ciebie każdy prawie tu umarł! Leżałaś nie dając znaku życia! Wiesz jak się martwiłem?! Bałem się, że nie usłyszę już twojego głosu
- Joona ..... - Powiedziała spoglądając na niego smutnym wzrokiem.
- Że nie zobaczę twojego uśmiechu! Wiesz jak ja cię kocham!? Już nigdy tego nie rób! Nigdy! - Krzyknął płacząc.
- Przepraszam - Przysunęła się i przytuliła chłopaka. - Też ciebie kocham, więc nie płacz. Przepraszam was wszystkich - Otarła łzy z policzków i uśmiechnęła się. W odpowiedzi wszyscy podeszliśmy i ją przytuliliśmy. Nasze szczęście było nie do opisania. 
                                                                  * Re Ma* 
Jaka ja byłam głupia, jak mogłam im to zrobić? Leżąc na tym łóżku czułam się strasznie, trudno było mi się poruszać, już nie wspomnę o chodzeniu. Cały czas miałam w głowie Rena i artykuł, ale minęły już dwa tygodnie. Czy coś się zmieniło? Pytania nie dawały mi spokoju, ale cały czas zastanawiałam się dlaczego zapadłam w śpiączkę? Od uderzenia w głowę? Zaczynałam sobie przypominać co się wydarzyło dokładnie. Te dziewczyny i jeszcze ta szarpanina. Chciałam porozmawiać z Renem, ale jego jako jedynego nie było w szpitalu, było mi bardzo przykro z tego powodu. Aron powiedział mi, że on pewnie nawet nie wie, że jestem tutaj i pewnie też włóczy się teraz po jakichś klubach.
Wszyscy byli przy mnie i cały czas pytali się, czy dobrze się czuje. SoRa nie mogła powstrzymać się od płaczu, cały czas jej leciały łzy.
- Re Ma! - Nagle do pokoju wpadł jakiś lekarz i krzyknął moje imię - Obudziłaś się... Żyjesz... - Powiedział i upadł na kolana płacząc. Nie wiedziałam co się dzieje.
- Tato... - Usłyszałam głos Ha Mina... Chwila co takiego?! Co on właśnie powiedział?!
- "Tato"? Mina? Co... ? - Nie wiedziałam co powiedzieć, po prostu siedziałam patrząc się to na mężczyznę, to na mojego brata.
- Re Ma... Ja...Znaczy... Ten mężczyzna jest naszym ojcem - Powiedział. Nie mogłam zrozumieć ani słowa, był to dla mnie za duży szok.
- Jak to nasz ojciec? O czym ty mówisz!? Nigdy mi nie chciałeś powiedzieć nic o rodzicach, a teraz jeden z nich tu jest!? - Krzyknęłam, a wtedy wszyscy spojrzeli na mnie. Poczułam jak łzy lecą mi po policzkach. To za dużo jak dla mnie.
- Córeczko. Proszę nie płacz. - Powiedział mężczyzna stając obok mojego łóżka i ocierając moje łzy. Gdy wykonał ten gest, zaczęłam jeszcze bardziej płakać i go przytuliłam.
- Appa, appa... - Mówiłam płacząc. Odwzajemnił mój uścisk i zapewniał, że będzie dobrze. Przyjrzałam się mu dokładnie. Był bardzo wysoki, miał ciemne włosy i jasne oczy. Był dość szczupły i przystojny. Wciąż nie mogłam uwierzyć, że zobaczyłam swojego biologicznego ojca. - Jak masz na imię? - Spytałam, nawet nie wiedziałam tego.
- Lee Shin. - Powiedział ocierając swoje łzy.
- Ile masz lat? Kiedy masz urodziny?  - Chciałam dowiedzieć się o nim wszystkiego.
- 45 Lat. 20 stycznia... - Powiedział. Byłam taka szczęśliwa. Nadal nie mogłam w to wszystko uwierzyć. Ojciec powiedział mi, że jeszcze porozmawiamy, ale teraz musi mnie zabrać na badania, więc zgodziłam się. Odpiął kabelki z mojego ciała i posadził na wózku. Pojechaliśmy na jakieś badania.
Zajęło to kilka godzin. Robili mnóstwo badań, sama nie wiedziałam dlaczego.  Po skończonych badaniach tato zawiózł mnie z powrotem do pokoju, gdzie wszyscy nadal czekali.
- Co wy tu jeszcze robicie? Idźcie do domu! Chyba nie chcecie mi powiedzieć, że dwa tygodnie mieszkaliście w szpitalu, prawda!? - Spytałam podniesionym głosem, będąc trochę zdziwiona.
- Re Ma, dobrze się czujesz? - Spytał JR.
- Tak! Dobrze, a teraz wszyscy do domu! Nawet ty Joon! - Krzyknęłam, chłopak chwycił mnie za rękę i zrobił minę zbitego psa.
- A ja nie mogę przy tobie zostać? - Spytał. Był taki słodki. Zgodziłam się, ale tylko on mógł zostać. Wszyscy, nawet Mina i SoRa musieli pójść. Po wygonieniu wszystkich zostałam tylko ja z Soo Joonem. Mój tata poszedł załatwić sprawy szpitalne. Leżałam sobie, a Joon trzymał mnie za rękę. Nie ukrywam, że myślami byłam gdzieś indziej Nadal chciałam porozmawiać z Renem. Zbliżała się już dwudziesta trzecia, a mi chciało się już spać. Do tej pory cały czas rozmawiałam z Soo Joonem, który tylko patrzył się na mnie z uśmiechem. Po jakim czasie zasnęłam.
                                 * Park Soo Joon*
Cały dzień patrzyłem się tylko na Re Mę, wciąż nie mogąc uwierzyć, że się obudziła, że mówiła do mnie i uśmiechała się. Naprawdę byłem szczęśliwy i wdzięczny jej że żyje. Jedynie co muszę zrobić, to dowiedzieć się co jej dokładnie jest, ponieważ jeszcze mi nie powiedziano i nie daje mi to spokoju. Chciałbym również porozmawiać z Minkim. Nie przyszedł do szpitala, a Re Ma tak bardzo chciała z nim porozmawiać. Bardzo się martwiła o niego. Nie byłem zazdrosny, rozumiałem że się martwi, w końcu z nim była i za coś musiała go lubić, sam się o niego martwiłem. Wyszedłem pod szpital, chciałem zaczerpnąć świeżego powietrza po raz pierwszy od dwóch tygodni. Gdy nagle...
- SoRa? Co ty tu robisz o tej porze?! - Zobaczyłem swoją siostrę siedzącą na ławce.
- Oppa? Dlaczego tu jesteś? Re Ma śpi? - Spytała.
- Tak, ale to chyba ja powinienem się zapytać co ty tu robisz? Jeszcze tak ubrana? - Od razu zorientowałem się, że coś jest nie tak, dobrze znam swoją siostrę.
- Oppa, masz tu ciuchy na przebranie. Długo jeszcze będziesz chodził w tym garniturze? Dlaczego w ogóle go miałeś na sobie wtedy? - Spytała. Zaskoczyła mnie tym.
- SoRa, choć do szpitala, bo tu zamarźniesz. - Zabrałem ją, torbę z rzeczami i weszliśmy do środka. Skierowaliśmy się do pokoju Re My. Moja siostrzyczka usiadła przy niej, położyła głowę na łóżku i po ciuchu zaczęła płakać. Nie chciałem pytać dlaczego i tak bym się niczego nie dowiedział od niej. Po dłuższym czasie zasnęła. Przykryłem ją kocem i sam usiadłem sobie na fotelu i zasnąłem.
                                             * Re Ma*
Rano obudziłam i zobaczyłam So Rę i Joone którzy śpią. Nie chciałam ich budzić, ale zaskoczyło mnie to, że moja przyjaciółka tu była. Jak tylko przyjechało moje śniadanie obudzili się i poszli po coś do sklepu. Przyszedł mój tata i oznajmił, że będę miała rehabilitacje, bym mogła normalnie chodzić. I właśnie tak minął mi następny tydzień, który spędziłam w szpitalu na rehabilitacji. Nikt mi nie powiedział, co dokładnie mi dolega. Po krótkim czasie mogłam już poruszać się o własnych siłach. Mina powiedział mi, że będę mogła wrócić już do domu i że przyjadą po mnie później. Jak wypis będzie już gotowy.
Chciałam jak najszybciej być w domu. Miałam tyle rzeczy do zrobienia, przecież mam szkole i obowiązki, a spędziłam w szpitalu trzy tygodnie. Chciałam też jak najszybciej porozmawiać z Renem i wytłumaczyć sobie z nim wszystko, ale wciąż byłam słaba. Miałam tyle spraw do załatwienia. Ren, Soo Joon, Ha Mina, Tata i jeszcze wszyscy inni. Chciałam im wszystko opowiedzieć, ale też i dowiedzieć się co mi jest.
- Re Ma! Jesteś gotowa? - Do pokoju wszedł Mina z Joonem.
- Tak. Weźcie tylko te torby i możemy iść - Powiedziałam zabierając swój plecak. Mina poszedł podpisać jakieś papiery, a ja z Soo Joonem udaliśmy się do auta. Przed szpitalem stała limuzyna Nu'est czekająca na nas.
- Re Ma! - Podbiegł do mnie JR i przytulił. Byłam tym trochę zaskoczona, ale odwzajemniłam uścisk. Weszliśmy do limuzyny i pojechaliśmy do domu. Podczas drogi cały czas JR i Aron zadawali mi pytania i byli wszystkiego ciekawi. Cały czas mnie zaskakiwali. Byli naprawdę mili, chyba po raz pierwszy prowadziłam z nimi taką rozmowę. Po piętnastu minutach dojechaliśmy do domu. Wysiedliśmy. Mina i reszta chłopaków wzięli moje rzeczy i poszli z nimi do domu. Soo Joon i Sora także. Razem z moim chłopakiem i jego siostrą poszliśmy do mojego pokoju. Usiedliśmy na środku pokoju, patrząc się w ciszy na siebie.  
- Co my robimy? - Spytała trochę zdziwiona So Ra.  
- Nie wiem... - Odpowiedziałam, po czym wybuchnęliśmy śmiechem. Nagle do mojego pokoju wszedł Mina i poprosił na chwilę Soo Joona. Wyszli i najwyraźniej zeszli na dół. 
- Ciekawe o co chodzi.. - Powiedziałam, ale jakoś razem z So Rą nie zwróciłyśmy na to uwagi. Wzięłam swój laptop i go włączyłam. Przypomniało mi się, że ponoć miał przyjechać Maciek. Szybko sprawdziłam e-mail, ale nie było żadnej wiadomość od niego. Była jedna, ale to od mojego lekarza, lecz ze względu na Sorę postanowiłam sprawdzić ją później. Przez chwilę myślałyśmy z moją przyjaciółką o co mogło chodzić Maćkowi i doszłyśmy do wniosku, że po prostu sobie żartował. 
Po ponad godzinie do mojego pokoju wszedł bardzo smutny Joon. 
- Oppa co się stało?
- Joona co się stało? - Powiedziałyśmy w tym samym czasie. Spojrzał na nas i uśmiechnął się, ale widać było, że ten uśmiech był wymuszony. Wyglądał jakby ktoś umarł. Włączyłyśmy film i zaczęliśmy go oglądać, chciałyśmy trochę rozśmieszyć Soo Joona, dlatego wybrałyśmy komedię. 
- Poczekajcie chwilkę. Zaraz wrócę. - Powiedziałam wychodząc z pokoju. Chciałam przynieść jakieś przekąski dla nas i zaprosić resztę.  Schodząc po schodach usłyszałam jak rozmawiają o czymś. Rozmowa ta nie była raczej miła. Usłyszałam nawet jakieś szlochy. Ktoś płakał? Zeszłam trochę niżej i zamiast wejść postanowiłam trochę podsłuchać. 
- Dlaczego ona? Jest taka młoda!
- To wszystko jest takie niesprawiedliwe! 
- Ciszej, bo zaraz Mina może przyjść. 
- Aron to jest to, na co zmarła ich matka? - Usłyszałam chyba JR
- Miała raka mózgu - Powiedział bardzo smutnym głosem. 
- To pewnie dlatego Re Ma też ma... - Słysząc tą rozmowę, szybko zbiegłam na dół i otwierając gwałtownie drzwi do salonu, krzyknęłam. 
- CO POWIEDZIAŁEŚ? Co mam? Co mi jest?!
_______________________________________________________________________________________________________________________
 Koniec 14 rozdziału ^^ Przepraszam że tak długo, no ale też mam drugiego bloga^^
A co do niego to wkrótce będzie koniec pierwszej historii i zaraz po niej pojawi się kolejna! ^^
ZAPRASZAM --- > http://opowiadsniaomiosc.blogspot.com/#_=_
___________________________________________________________________________________________________________________
MAM NADZIEJE, ŻE ROZDZIAŁ SIĘ PODOBAŁ! >.<
Proszę zostawać po sobie ślad ---------- > KOMENTARZ !!!
~~~Reni-chan ^^