czwartek, 26 lutego 2015

9 Rozdział - Rozpoczęcie roku szkolnego....

Wstałam, podeszłam do szafy i wyciągnęłam jakieś losowe ciuchy. Weszłam do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic, przebrałam się i pomalowałam. Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół. SoRa miała na sobie biało-czarną sukienkę, spięte włosy w koka i ładny makijaż.
- ReMa, czy ty masz zamiar tak iść do szkoły ? - Zapytał zaszokowany moim wyglądem Mina.
- Tak, coś z tym nie tak ? - Zapytałam.
- Nie, tylko masz na sobie koszulkę trzy rozmiary większą od Ciebie, dżinsy i tenisówki. To nie jest strój do takiej szkoły. Zwłaszcza na rozpoczęcie roku, ale spokojnie, mam dla Ciebie idealne ciuchy na dziś. - Mina pobiegł szybko na górę i zleciał na dół. Trzymał w rękach białą koszulkę w kwiatki, czarną spódniczkę w białe kropki, podkolanówki, czarne buty na obcasie i czarną torebkę.

- Masz, przebież się szybko. Trzeba Ci zrobić jeszcze włosy. Mamy tylko czterdzieści minut, szybko ! - Mina popchnął mnie w stronę łazienki. Z niechęcią przebrałam się i wyszłam do nich. SoRa i HaMina mieli przygotowaną lokówkę i zestaw do makijażu.
- A ta paleta to po co ? Mam na sobie makijaż. - Powiedziałam zbulwersowana.
- Trzeba poprawić co nie co. - Powiedział Mina i posadził mnie na krześle. SoRa zajmowała się makijażem, a Mina włosami. Zrobił mi lekkie fale, a SoRa, makijaż puppy eyes. Całkiem ładnie to wszystko wyglądało. Mój kochany braciszek poszedł jeszcze raz na górę i zszedł z gitarą i futerałem.
- Chyba nie chciałaś iść do szkoły bez gitary i piosenki, co? - Uśmiechnięty podał mi gitarę. Wzięłam ją od niego i założyłam na ramię. Nuty i piosenkę wzięła SoRa. Mieliśmy jeszcze 20 minut. Mina powiedział, że lepiej już wyjść, bo 10 minut zajmie nam dojazd, i trzeba jeszcze wziąć numerek.
Wyszliśmy z domu, a przed nim było całe Nu'est. Zdziwiona zapytałam się co tu robią. Ich odpowiedzi była prosta i denerwująca. "Jak mogliśmy ominąć Twój występ?". Miałam zły nastrój, a oni jeszcze mi go pogorszyli. Nie chciałam iść do szkoły, a na dodatek grać, czy też śpiewać. Wiedziałam, że mogę tylko wszystko zniszczyć i zrobić z siebie pośmiewisko. Wsiedliśmy do  limuzyn i pojechaliśmy. Tak jak powiedział Mina, po dziesięciu minutach byliśmy już przed szkołą, a dokładnie przed bramą ogromnej szkoły. Sama nie byłam pewna czy to szkoła. Otworzono bramę, a my wjechaliśmy. Nasza limuzyna nie była jedyną, było tam pełno wypasionych aut i limuzyn. Wysiedliśmy. Nu'est w perukach, czapkach i okularach przeciw słonecznych wyglądali komicznie, ale skutecznie, nikt nie zauważył kim naprawdę są. SoRa zaprowadziła mnie do miłej Pani, która wpisała mnie na listę i dała numerek, na którym miejscu mam wystąpić. Byłam 10. Zastanawiałam się jak to możliwe, przecież przede mną było co najmniej dwadzieścia osób. SoRa powiedziała, że nie dają po kolei, czy też nazwiskami, tylko patrzą na coś innego. Nie zrozumiałam tego, ale nie miałam czasu by się nad tym zastanowić, bo właśnie na sale zawołano numer 9.
- SoRa, jak jakimś cudem zdam, może będziemy razem w klasie... - Powiedziałam. To jedyna rzecz która mnie pocieszała.
- A ty nie wiesz? Ja jestem w 3 klasie. W Korei kończy się liceum w wieku 18 lat - Myślałam, że umrę. W tej szkole nie ma nic, co by było fajne. Nawet SoRa będzie w innej klasie. Do dupy taka szkoła.
- ReMa, chodź na chwilę tu. - Usłyszałam głos Rena. Przeprosiłam SoRe na chwile i podeszłam do niego.
- O co chodzi ? - Spytałam.
- Masz, to amulet, który sprawi, że zdasz ten test i nie przejmuj się. Powodzenia! - Spojrzałam na to co mi dał. Była to mała, czarna kulka.
- Dziękuje - Przytuliłam chłopka, który szepną mi do ucha, że mnie kocha i że dam sobie radę. Już chciałam mu odpowiedzieć, ale nagle usłyszałam swój numer.
- Idź i pokaż jaka jesteś najlepsza! - Pomachałam Renowi i weszłam na sale. Było tam pięciu sędziów, jurorów, czy czym oni tam byli.
- Dzień dobry, jesteś Lee Re Ma, tak ? - Spytała starsza Pani, która siedziała po środku.
- Tak. - Odpowiedziałam.
- Widzę, że przyjechałaś tu z Polski... - Powiedział jakiś straszny facet. Naprawdę był przerażający.
- Ta...tak.
- Dobrze, proszę graj. - Wyjęłam gitarę z futerału. O dziwo nie zaczęłam się trząść. Jak chciałam wyjąć nuty do piosenki, całkiem zapomniałam, że miała je SoRa.
                                                                                 * So Ra *
Wszyscy oglądaliśmy ReMe na telewizorze przed salą, zauważyłam, że zaczęła czegoś szukać.
- O MATKO, ja mam piosnkę ! - Krzyknęłam.
- CO?! Ale przecież ona... - Mina był załamany. Zapytał się czy nie mogłabym tam wejść i jej dać, ale nie mogłam, ponieważ nikt nie może wychodzić na sale, prócz osoby która występuje.
- Hmm ? Cooooo ?! Co to za piosenka ? - Spytałam zszokowana. ReMa zaczęła śpiewać całkiem inną piosenkę. Była taka śliczna, a co lepsze jej głos był śliczniejszy.
- Sam nigdy nie słyszałem tej piosenki. - Powiedział zdziwiony Ren. Wszystkie oczy były skierowane na telewizor. Panowała cisza. Wszyscy byli skupieni na ReMie i jej piosence.
Jak tylko skończyła śpiewać, wszyscy mieli smutne miny i wrócili do swoich ćwiczeń.
                                                                    * Re Ma*
Byłam załamana. Nie dość, że miałam w piosence dwa fałsze, to do tego było bardzo trudno wymyślać  jakąś piosenkę. Ale jak na tak długą przerwę było całkiem, całkiem, lecz nie liczyłam na dostanie się. Nagle usłyszałam, jak wszyscy zaczęli klaskać i aż wstali...
- To było piękne, ile lat śpiewasz? - Spytał przerażający gościu.
- Zaczęłam w pierwszej klasie podstawowej, ale nie śpiewałam ani nie grałam od drugiej klasy gimnazjum? Jakoś tak - Ich oczy wyszły na zewnątrz jak to usłyszeli.
- ReMa, twój głos był idealny, nie było żadnego błędu, fałszu czy też czegoś nieczystego, ale nigdy nie słyszałam tej piosenki. Co to za utwór ? - Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Albo to jacyś idioci, albo są głusi. Zafałszowałam chyba z trzy razy, na dodatek tekst był nie dokładny i poplątany.
- Yyyy, ponieważ zapomniałam wziąć od mojej przyjaciółki nut i piosenki, wymyśliłam ją teraz. - Napisali coś na kartkach i powiedzieli, że przeszłam !
Gdy wyszłam z sali, od razu podbiegła do mnie Sora, Mina i całe Nu'est.
- Gratulacje ! Jak mogłaś teraz wymyśleć tą piosenkę?! Była piękna ! - Krzyknęła SoRa i mnie przytuliła. Wszyscy byli tacy szczęśliwi. JR powiedział, że świetnie zaśpiewałam, tylko było to dziwne, że tak po prostu mnie przyjęli. Przecież ja nie szłam do pierwszej klasy, tylko do drugiej. Wszyscy zaczęli się nad tym zastanawiać, ale nie mieliśmy dużo czasu, ponieważ po chwili zawołano dziesięć pierwszych osób do innej sali. Jak tam weszłam, jakaś nauczycielka powiedziała, że ja tu nie powinnam być, ponieważ tu są osoby z pierwszej klasy. Wyszłam z tam tąd i zapytałam się czy Mina i Nu'est nie mają dziś też rozpoczęcia. Ci idioci o tym zapomnieli i wybiegli ze szkoły. Mina zapytał się czy dam sobie radę, ale przecież powinnam dać, mam SoRe. Przez dwie godziny, SoRa pokazywała mi szkołę, aż usłyszałyśmy informacje, że poproszono wszystkich, na rozpoczęcie roku szkolnego. SoRa zabrała mnie do ogromnej sali. Nie była to sala sportowa, tylko taka aula do ogłoszeń, imprez i występów.
                                                                        ***
- Witam wszystkich tu obecnych ! Jestem dyrektorem tej jakże pięknej i cudownej szkoły ! Jak co rok witamy nowych uczniów ! - No proszę, dyrektorem jest ten przerażający gościu....
Rozejrzałam się na około. Wszyscy byli tak piękne ubrani i słuchali jak on coś tam ględzi.
Po jakiś dwudziestu minutach już prawie zasypiałam, myślałam że nudniej być nie może.
- Lee Re Ma ? Czy jest obecna Lee Re Ma ?
- Re Ma ! - Usłyszałam głos RoRy. - Dyrektor Cię woła.
- Co ? Dlaczego ? - Spytałam zszokowana. Wszyscy się na mnie patrzyli, jak na idiotkę. - Nie wiem, po prostu idź ! - Wyszłam z rzędu i nie pewnym krokiem zaczęłam kierować się w stronę sceny. Wszystkie oczy na sali były skierowane na mnie, tak się denerwowałam. Sama nie wiem kiedy zaczęłam się trząść,a głowa zaczęła mnie boleć. Ale jakoś dałam radę. Weszłam na scenę.
- Przestawiam wam nową uczennice klasy drugiej, muzyczko- artystycznej. Lee Re Ma. Przyjechała do nas z Polski. Jest naprawdę doskonałą uczennicą, pod każdym względem. Mam nadzieje, że będziecie dla niej mili.- Nie mogłam ogarnąć co się dzieje. Wszyscy zaczęli coś do siebie szeptać. Patrzyli się na mnie z jakąś wrogością w oczach. - Dobrze, możesz już wrócić do rzędu. - Powiedział dyrektor. Powoli kierując się w stronę schodów, ból głowy się nasilił, a ja poczułam się słabo i zleciałam ze sceny upadając na ziemie i uderzając głową o nią.
                                                                          * So Ra *
- REMA !!!!! - Zobaczyłam jak ReMa spadła ze sceny i szybko do niej pobiegłam. Bardzo się wystraszyłam. Inni zaczęli się śmiać. Nie wiedziałam dlaczego. Jeden z nauczycieli powiedział, żeby jakiś chłopak zabrał ją do szkolnego lekarza. Nie rozumiałam, dlaczego nie zadzwoniono od razu na pogotowie, przecież uderzyła się w głowę. Szybko zadzwoniłam do Miny, ale nie odbierał. Byłam przerażona. Dlaczego upadła? Potknęła się ? Nie, ona chyba zemdlała. Siedziałam przy niej trzymając jej rękę. Nasz szkolny lekarz powiedział, że nic jej nie będzie, ale przecież ona... Ona... Poczułam jak zaczęły mi lecieć łzy po polaczkach.
- Aigo, pacz jak wyglądasz SoRa. Czemu płaczesz? Przecież ona nie umarła, ani nie umiera. - Usłyszałam głos Do Chana. To on za niósł ReMe tutaj.
- Hy ? Do Chan... Ale ona, cze..mu się nie budzi ? - Spytałam cały czas trzymając jej dłoń i płacząc.
- Ty głupia. - Chan popchnął mnie lekko jednym palcem w czoło. - Oczywiście, że się nie budzi, przecież straciła przytomność dziesięć minut temu, na dodatek dostała leki przeciw bólowe.
- "Dziesięć minut" ? Naprawdę? Ja myślałam, że już kilka godzin. - Jestem naprawdę głupia, ale tak bardzo się o nią martwię. Siedziałam tam trzydzieści minut razem z Do Chanem, aż usłyszałam jak dzwoni mi telefon. Szybko odebrałam. Był to HaMina. Powiedziałam mu co się stało, a co on, że zaraz będzie i się rozłączył. Jego "zaraz będę" było dosłownie, bo w ciągu pięciu minut już tu był, a szkołę miał dwadzieścia minut z stąd. Porozmawiał chwile z naszym szkolnym lekarzem i wziął na ręce ReMe.
- SoRa, chodź, wracamy do domu. - Powiedział i wyszedł z pokoju. Ja pożegnałam się z Do Chanem i wyszłam za nim. Położył ReMe na tylnym siedzeniu, zapiął ją i pojechaliśmy do domu. Przez całą drogę nie wypowiedział nawet słowa. Kiedy dojechaliśmy, weszliśmy do środka. Mina zaniósł ReMe do pokoju, położył na łóżku i zszedł na dół.
                                                                          ***
- SoRa, musimy porozmawiać. - Powiedział i skierował się w stronę salonu. Udałam się za nim. Usiedliśmy. Przez chwile była nie zręczna cisza, aż Mina w końcu się odezwał.
- Posłuchaj uważnie co Ci teraz powiem, dobrze? - Pokiwałam głową i słuchałam dalej. - Pamiętaj, jak ReMa straci przytomność lub zacznie ją coś boleć, nie możesz dzwonić na pogotowie, rozumiesz? Nie możesz, nigdy! - Byłam zszokowana tym co słyszę. Nie rozumiałam tego. Co gorsza Ha Mina był całkiem poważny.
- Ale dlaczego, przecież to może być niebezpieczne ! - Powiedziałam trochę podniesionym głosem. Nie mogłam pozwolić na to, by ReMie coś się stało.
- NIE MOŻESZ, ROZUMIESZ !!!?? - Wystraszałam się HaMina. Już nie wyglądał na łagodnego i miłego chłopaka, tylko jak przerażająca bestia. Nic nie rozumiałam. Czy ReMa jest chora, że się tak zachowuje...? Już nic nie mówiłam. Udałam się do pokoju ReMy i siedziałam u niej. Nie budziła się. Teraz już naprawdę minęło kilka godzin. Nie, nie kilka, tylko kilkanaście. Była już dwunasta w nocy, a ona spała.
                                                                                * Re Ma *
Obudziłam się. Poczułam jak ktoś trzyma mnie za rękę, była to SoRa. Spojrzałam na zegarek, była pierwsza w nocy. Znowu zemdlałam? Przypomniałam sobie co się wydarzyło. Spadłam ze sceny i uderzyłam się w głowę. Poczułam jak mnie boli. Spodziewałam się obudzić w szpitalu, a nie w domu, ale dla mnie to lepiej, nienawidzę szpitali. Wzięłam SoRe i położyłam na łóżku. Jutro szkoła, dziewczyna musi się wyspać. Zeszłam na dół, byłam strasznie głodna. Zobaczyłam jak w kuchni się świeci się światło. - Mina nie śpi ? - Weszłam do pomieszczenia i co zastałam? Mina pił ?! NIEMOŻLIWE.
- Ha Mina, czy ty właśnie pijesz? - Spytałam zszokowana. Nigdy nie widziałam jak pije, nawet na swoich urodzinach nie pił.
- O, moja ukochana siostrzyczka! Chcesz się też napić?- Spytał całkiem pijany. Matko jak śmierdział.
- Nie, dzięki. Mina chodź, musisz się położyć spać, jesteś pijany. - Chwyciłam go za ramię.
- Nie! Nigdzie nie idę... A, racja, Tobie pić nie można. Nie wiadomo co mogłabyś zrobić pod pływem alkoholu. - Nie rozumiałam o co mu chodzi.
- Co masz na myśli ? - Spytałam ciekawa.
- No, jak bez alkoholu ani narkotyków chciałaś nie raz popełnić samobójstwo, to nie wiadomo co byś zrobiła pod pływem. - Uderzyłam Mine w twarz. Nie miał prawa tego mówić!
- CO TY WIESZ !? ALKOHOLIK! - Pobiegłam szybko na górę i położyłam się obok SoRy.
Płacząc w poduszkę, zasnęłam.
______________________________________________________________________
Witam, witam.... No to już 9 rozdział ^^ Podobał się ? Napiszcie, że tak, bo się załamię, jeśli nie... Nie najlepszy humor mam, a wasze komentarze zawsze odnoszą mnie na duszku ^^
~~Reni-chan


poniedziałek, 23 lutego 2015

8 Rozdział - Zbliża się najgorszy czas ....

- Co ? Czy to coś poważnego ? Co się stało ? - Zadawałam sto pytań na raz. Mam mieszkać ze SoRą i Miną. To trochę dziwne. Nie miałam nic przeciwko, przecież SoRa to moja przyjaciółka, ale martwiłam się, że to coś poważnego.
- W moim domu... wybuchł pożar i cały dom spłonął. Na szczęście nikogo w nim nie było i nic się nam na stało. - SoRa miała łzy w oczach jak to mówiła. Spojrzałam na nią, miała ze sobą tylko małą torebkę. Podeszłam do niej i ją przytuliłam.
- Wszystko dobrze, możesz się tu zatrzymać. Ale co z Twoimi rodzicami i bratem ?
- Moi rodzice zatrzymali się u naszej babci, niestety ma za małe mieszkanie by mieszkać tam w piątkę. Mój brat powiedział, że przenocuje u kolegi, a rodzice zaczną szukać jakiegoś mieszkania. - Było mi jej tak żal. Miała strasznego pecha. Zanim znajdzie się mieszkanie trochę czasu minie, a jeszcze nie miała nic przy sobie. Ale nie myślałyśmy teraz o tym, było późno, więc postanowiłyśmy iść na górę odpocząć. Umyłyśmy się i od razu poszłyśmy spać. Dla Sory był to pewne ciężki dzień. Dla mnie też, cały czas byłam z Renem i też padałam z nóg.
*Na drugi dzień*
Obudziłam się o dziewiątej. SoRy w moim pokoju już nie było. Odprawiłam poranną toaletę, ubrałam się w białą sukienkę, pomalowałam i zeszłam na dół. Przy stole Mina i SoRa świetnie się bawili, śmiali się i dokuczali sobie nawzajem.
- Matko, jak wy słodko wyglądacie razem. - Powiedziałam, wychylając głowę zza drzwi. Spojrzeli się na mnie i przywitali.
- Choć jeść. - Powiedział Mina. Ma śniadanko były tosty, ryż i jajka. Tym razem wszyscy zjedli ze smakiem. Mina i ja pozmywaliśmy naczynia. Potem zaczęliśmy rozmawiać o sytuacji SoRy. Nie miała tutaj żadnej swojej rzeczy, nic. Jedynie tylko to, co miała na sobie wczoraj. Przecież w czymś musi chodzić. Mina powiedział żebyśmy poszli najpierw na jakieś zakupy. SoRa powiedziała, że ma mało pieniędzy. Większość spłonęła w jej domu. Ja miałam pieniądze, które dali mi jeszcze rodzice zanim wyjechałam z Polski. Ale nie musiałam ich użyć, ponieważ Mina dał nam pieniądze. SoRze było głupio je przyjąć, ale ja i HaMina ją namówimy. Chcieliśmy jej pomóc. Wyszłyśmy z domu i poszłyśmy kupić jej potrzebne rzeczy. Najpierw te bardziej osobiste. SoRa próbowała kupić wszystko jak najtaniej, ale nie chciałam też żeby używała takich rzeczy. Sama jej wybrałam nie za tanie, ale też nie za drogie. Jak kupiliśmy to co było jej potrzebne, poszłyśmy po jakiś ciuchy. SoRa nie chciała kupować ich dużo, dlatego wybrała sobie trzy koszulki, dwa swetry, dwie pary spodni i trzy pary leginsów. Ja się na to nie zgodziłam i chodziłam od sklepu do sklepu i kupiłam strasznie dużo ubrań, nawet sobie. Ale gdy wyszłam z piątego sklepu ledwo szłam do następnego. Miałam pełno toreb i ciuchów, SoRa też. Postanowiłyśmy, że pójdziemy do kawiarenki na szejki i chwilę odpoczynku. Rozmawialiśmy o wszystkim co było możliwe. SoRa się śmiała jak jeszcze nigdy. Nagle przypomniało mi się, że jak ostatni raz u mnie była, to się z kimś kłóciła przez telefon. Zapytałam się jej o to. Bez zastanowienia mi powiedziała o co chodziło, ponieważ jej ojciec dostał awans w pracy. Mieli się przeprowadzić do USA, ale SoRa i jej brat się na to nie zgodzili. To ciągnie się już długo, ponieważ mieli się przeprowadzić jak od raz wrócili z Japonii, dlatego też się nie odzywała jakiś czas. Jej rodzice odpuścili przeprowadzkę, ale ostatnio znowu do tego wrócili. Bardzo się zmartwiłam. Nie chciałam stracić mojej jedynej przyjaciółki jaką tu miałam. SoRa powiedziała, że nie ma zamiaru się przeprowadzać i koniec kropka, nie ma tematu. Jak tylko wypiłyśmy nasze szejki, zabrałyśmy torby i wyszłyśmy z kawiarenki. Zobaczyłam jak na drzwiach wisiało ogłoszenie, że poszukują pracownika. Poprosiłam SoRe by poczekała i przypilnowała rzeczy. Weszłam znowu do kawiarni.
- Przepraszam, czy ogłoszenie na drzwiach nadal jest aktualne ? - Zapytałam pracownicy.
- Tak, jak najbardziej. Proszę chwilę zaczekać, zaraz zawołam kierowniczkę. - Po chwili podeszła do mnie kobieta. Była to naprawdę piękna kobieta, na oko miała dwadzieścia pięć lat.
- Dzień dobry, nazywam się Lee Re Ma. - Przedstawiłam się. Kobieta się uśmiechnęła i powiedziała byśmy na chwile usiadły. Zapytała się o mój wiek, fakt byłam jeszcze za młoda, bo miałam 17 lat, ale dla niej to nie był problem. Powiedziałam jej, że przyjechałam tu z Polski. Dobrze potrafię obce języki. Była zachwycona. Po pięciu minutach rozmowy z nią zostałam zatrudniona. Byłam taka szczęśliwa, że aż nagle wpadłam na pewien pomysł.
- Przepraszam, szefowo, czy nie potrzebowałabyś dwóch pracownic ? - Spytałam, mając na myśli SoRe.
- Dwóch ? - Kobieta była zaskoczona.
- Tak. Moja przyjaciółka jest teraz w naprawdę trudnej sytuacji, ponieważ straciła dom i mieszka od dziś u mnie. Nie ma też za dużo pieniędzy. Ta praca by jej bardzo pomogła. Proszę Panią. - Zgodziła się i powiedziała bym przyprowadziła ją jutro. Nie chciałam by szefowa zobaczyła nas z tymi torbami, mogłaby to źle odebrać. Wyszłam z kawiarenki.
- Mam pracę !! - Krzyknęłam i rzuciłam się na SoRe.
- Matko, naprawdę ? Tak się cieszę. - Nie chciałam jej mówić od razu, że też może tu pracować. Chciałam jej zrobić niespodziankę i powiedzieć jej dopiero w domu. Poszłyśmy. Po piętnastu minutach byłyśmy w domu. Godzina siedemnasta, dość długo.
- GDZIE wy tak długo byłyście !? - Mina przywitał nas tak miło, ale jak tylko zobaczył nasze torby już nic nie mówił.
- Przepraszamy, to przeze mnie, ponieważ ciągałam SoRe od sklepu do sklepu. Przepraszam ! - Mina poklepał mnie po głowie i wziął kilka toreb z ciuchami. Poprosiłam SoRe, by nie mówiła jeszcze Minie o tym, że dostałam pracę, bo wiedziałam, że coś mu będzie nie pasowało. Najpierw chciałam jej powiedzieć, że ona też może zacząć tam pracować. Zabrałyśmy resztę rzeczy na górę.
- ReMa, czemu wszystko niesiesz do swojego pokoju ? - Zapytał Mina.
- Jak to dlaczego? - Nie wiedziałam o co dokładnie mu chodzi.
- Przecież SoRa będzie miała swój własny pokój, spójrz ile tu ich. SoRa, jak chcesz możesz mieć też na trzecim piętrze. Tu są tylko dwa, więc idealnie, ja mam pokój na drugim. - Byłam zdziwiona, ale w sumie, ma przez jakiś czas u nas mieszkać, więc tak będzie najlepiej. Trochę prywatności nie za szkodzi. Weszłam do drugiego pokoju. Był czerwono-niebieski. Wszystko było śliczne. SoRa miała brązowe meble, łóżko podobne do mojego, plazmowy telewizor i własną łazienkę. Nigdy nie byłam w tym pokoju, w sumie nie byłam w żadnym, prócz z kinem domowym i moim. Nawet w pokoju HaMina nie byłam. Jestem tu już prawie dwa miesiące, a byłam w dwóch pokojach na piętrze. SoRa była zachwycona pokojem. Podziękowała Mine i mi, że może tu zostać. Pomogłam jej poukładać wszystkie ciuchy do szafy, położyłyśmy kosmetyki do łazienki. Mina w tym czasie robił coś w kuchni. Kiedy skończymy wykończone padłyśmy na podłogę.
- SoRa mam Ci coś do powiedzenia. - Zaczęłam rozmowę.
- Co takiego ? - Spytała zaciekawiona.
- Jutro idziesz ze mną do pracy. Prawdopodobnie ty też tam będziesz mogła pracować. - Poinformowałam.
- CO !? Naprawdę ?! - Była tak zaskoczona i szczęśliwa.
- Tak, naprawdę. - SoRa rzuciła mi się na szyje.
- Wiesz jak ja Cię kocham ReMa ?! - Jej szczęścia nie dało się opisać. Minio, że była zmęczona skakała ze szczęścia. Postanowiłyśmy porozmawiać o szczegółach później. Była już dziewiętnasta. Włączyłyśmy sobie tą dramę co ostatnio. Po jakim czasie oglądania usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
- Dobry wieczór. - W drzwiach zobaczyłam Arona. Zdziwiona zapytałam co on tu robi o tej porze, aż nagle do pokoju SoRy weszło całe Nu'est razem z Renem i Miną. Jak tylko zobaczyłam Rena przypomniałam sobie o wszystkim, bo cały dzień byłam tak zapracowania, że o nim zapomniałam.
- Mina, co oni tu robią ? - Byłam zaskoczona. Mój kochany braciszek miał ze sobą masę rzeczy do jedzenia. W sumie nie tylko on, ale wszyscy. SoRa też była zaskoczona. Żadna z nas niespodziewała się takich nagłych odwiedzin. Mina wytłumaczył, że oni będą tu dziś nocować. Zaszokował mnie tym co powiedział. Czy on ma zamiar z tego domu zrobić hotel ?
- Aigoo, rozumiem. Ale idźcie się bawić gdzieś indziej, my tu oglądamy dramę. - Chłopcy podbiegli do laptopa, opuszczając jedzenie na podłogę i spojrzeli jaką dramę oglądamy. Jedynie Mina i Ren stali w miejscu. Spojrzałam na Minkiego, który patrzył się na mnie cały czas odkąd wszedł do pokoju. Po chwili, chłopcy zaproponowali żebyśmy poszli do pokoju z kinem domowym i włączyli inną dramę. Nie podobał mi się ten pomysł. Chciałam oglądać tą dramę, ale SoRa mnie przekonała. No i poszliśmy.
- Co oglądamy ? - Spytał JR.
- Może Boys Over Flowers ? - Jak inni usłyszeli tą nazwę, od razu się zgodzili. Wszyscy chyba ją znali oprócz mnie. Włączyliśmy pierwszy odcinek. Umarłam. Nie mogłam podnieść się z podłogi, Jezu. Oglądaliśmy odcinek za odcinkiem. Nie zwracałam nawet uwagi na to, że obok mnie siedzi Ren. Ja operowałam włączaniem następnych odcinków. Kiedy włączyłam już szósty, wszyscy ziewali, ale ja nie mogłam się oderwać od oglądania. Po następnych dwóch odcinkach poczułam jak ktoś leży mi na ramieniu, był to Ren. Wyglądał tak słodko, ale nie tylko on, SoRa leżała na Mine. Aron na Baekho, a JR z Minhungiem. Wszyscy wyglądali tak słodko, ale problem był w tym, że JA byłam w samym środku tego. Nie móc się ruszyć, zasnęłam po jakim czasie.
Gdy się obudziłam, nie było nikogo prócz mnie i SoRy. Gwałtownie zerwałam się i spojrzałam na godzinę, była ósma trzydzieści, a o dziewiątej razem z SoRą miałyśmy byś w kawiarence. Jak najszybciej ją obudziłam. Szybko pobiegłyśmy do naszych pokoi przebrać się i wyszykować. Po dziesięciu minutach byłyśmy już gotowe, zbiegłyśmy na dół, gdzie reszta siedziała i jadła śniadanie.
- TY idioto !!! Jak mogłeś nas nie obudzić !? - Krzyknęłam na Mine, wszyscy się na mnie spojrzeli, nawet SoRa.
- Ale..co.. co się stało.. ? - Wiem, że to nie była jego wina, ale byłam strasznie zdenerwowana, ponieważ to było ważne, zwłaszcza dla SoRy.
- Już nic. Wychodzimy, będziemy późno, nie dzwoń, bo nie będę mogła odebrać. - Chwyciłam SoRe za rękę i wyszłyśmy.
- Czekaj! ReMa !! - Usłyszałam głos Miny, ale zignorowałam go. Jak najszybciej kierowałyśmy się w stronę kawiarenki. SoRa wybrała bardzo ładne ciuchy, czarne spodnie i białą koszulę, którą miała włożoną do spodni. Kiedy doszłyśmy do kawiarenki była minuta przed dziewiątą.
* Park So Ra *
Byłam tak zdenerwowana, że się cała trzęsłam. Bardzo zależało mi na tej pracy, mogła mi pomóc. Oddałabym pieniądze bratu ReMy i nie musiałaby brać od rodziców, to by bardzo pomogło. Weszłyśmy do kawiarni idealnie o dziewiątej. Podeszła do nas jakaś pracownia, ReMa już ją znała, zaprowadziła nas do kierowniczki.
- Dzień Dobry, jestem Park So Ra. - Przedstawiłam się. Kobieta także się przywitała i zadał mi kilka pytań. Jak na wszystkie odpowiedziałam, chwile się zastanawiała. Myślałam, że mnie nie przyjmie, ponieważ nie za dobrze znam obce języki i jestem o wiele gorsza od ReMy.
- Gratulacje, obie dostałyście dziś prace. - Powiedziała. Gdy to usłyszałam zaczęłam cieszyć jak głupia i skakać.
- Dziękujemy, proszę się nami zająć. - Ukłoniłyśmy się. Pracownica Shin Sa Jon dała nam nasze uniformy. Były śliczne. Od razu zaczęłyśmy naszą pracę.
Pierwszy dzień. Było tyle roboty. Kawiarenka przyjmowała gości co chwile. Przez cały dzień miałyśmy tylko jedną pięciominutową przerwę. Kawiarenka była zamykana o dwudziestej.
Jak najszybciej chciałam zadzwonić do rodziców i brata, żeby powiedzieć, że mam pracę.
* Re Ma *
Po pracy, włączyłam telefon i miałam sto trzy nieodebrane połączenia. Wszystkie od Miny.
- Czy on oszalał ?! - Powiedziałam jak przebierałyśmy się w szatni.
- Hmm ? Kto ? - Zapytała So Ra.
- Mina. Mam sto trzy nieodebranych połączeń od niego. - Wariat i psychopata, tylko tyle o nim myślę.
- Ma kompleks młodszej siostry. - SoRa się zaśmiała, ale Mina na prawdę ma problem. Jak tylko przebrałyśmy się, wyszłyśmy z kawiarenki. Robiło się już ciemno. Chciałyśmy szybko wrócić do domu. Szłyśmy przez skróty, przechodząc obok słupa zobaczyłam ciemną postać. SoRa się wystraszyła, ale ja rozpoznałam tą tajemniczą postać.
- Ren, co ty tu robisz ? I straszysz ludzi ? - Zapytałam, a Ren stał i się wypatrywał we mnie.
- ReMa, możemy porozmawiać ? - Spytał. To nie tak, że nie chciałam z nim rozmawiać, ale nie chciałam, żeby SoRa wracała sama. Dlatego poprosiłam byśmy najpierw odprowadzili ją do domu, a potem się przeszli. Zgodził się. Przez całą dragę do domu dużo nie rozwialiśmy. Razem z SoRą próbowałyśmy ukryć na razie naszą pracę w kawiarni.
- Jesteśmy. SoRa, możesz powiedzieć Mine, że wkrótce wrócę i że NIE jestem sama. - Pokiwała głową i weszła do domu, a ja z Renem poszliśmy się przejść. Jego pierwsze pytanie "Gdzie byłaś cały dzień ?". Nie chciałam mu na razie mówić, że pracuje. Odpowiedziałam, że z SoRą chodziłyśmy po mieście. Po chwili chwycił mnie za rękę, pocałował w czółko i powiedział, że mnie kocha. Chodziliśmy i rozmawialiśmy. Ren chciał się o mnie więcej dowiedzieć. Zapytał się czy wtedy jak graliśmy, czy powiedziałam prawdę o tym, że się całowałam. Powiedziałam, że to prawda. Chłopak trochę posmutniał i powiedział, że ja jestem jego dziewczyną.
- Rema, muszę Ci coś powiedz ----- Przerwał dzwoniący telefon. Była to SoRa, powiedziała byśmy już wracali, bo jest późno. Spojrzałam na godzinę, była już prawie dziesiąta, nie pacząc na nic skierowałam się w stronę domu. Wiedziałam, że Mina mnie zabije. Doszliśmy na miejsce, przytuliłam Minkiego i weszłam szybko do domu.
- REMA !!!! Gdzie ty się tak długo byłaś !? - Myślałam, że mój braciszek zaraz dostanie zawału. Wyglądał tak śmiesznie, złość mu nie pasowała. Jak zawsze przeprosiłam i go przytuliłam. Mina powiedziała, że ma mi coś do powiedzenia. Zatem usiedliśmy razem z SoRą i Miną do stołu.
- ReMa, jest już 26 sierpnia. Za kilka dni do szkoły. - Kompletnie zapomniałam, że tu też będę musiała chodzić do szkoły, a ona już za kilka dni.
- Do jakiej szkoły ? Nie, do jakiej mnie zapisałaś ? - Mina zrobił trochę przerażoną minę i wymusił to z siebie.
- Do... szkoły muzyczko artystycznej. - Jak tylko to usłyszałam, miałam ochotę go zabić. Mówiłam, że nie mam zamiaru wracać do tego, ale SoRa powiedziała, że ona też tam chodzi. Myślałam, że nie gra na niczym, ale jednak gra, na pianinie. Jednak nie ukrywałam, że nie chciałam tam iść. To było za wiele. Zła poszłam do swojego pokoju i się zamknęłam, nie chciałam z nikim rozmawiać.
Minęło pięć dni, jutro do szkoły. Ja przez te pięć dni, nie odzywałam się do Miny. Z SoRą rozmawiałam tylko jak szłyśmy do pracy i powrotem. Już jest wieczór. Powiedziałyśmy naszej szefowej, że od jutra chodzimy do szkoły. Powiedziała, że będziemy mogły przychodzić po szkole. Całymi dniami pisałam cały czas z Renem i mu się żaliłam, że nie chce tam iść. Na dodatek większość uczniów to przyszli idole czy jacyś artyści. Były tam trzy działy: muzyczny, plastyczny i aktorski. Jak już miałabym wybierać to poszłabym na aktorski, ale on zapisał mnie już na muzyczny. Na dodatek muszę pokazać swój "talent". Nie pamiętam kiedy ostatni raz grałam, poza tym ja już nie dam rady nic zagrać, a już nie wspominam o śpiewie. Po południu Mina wybiegł do mojego pokoju z gitarą w ręce. Spojrzałam się na niego i zapytałam o co chodzi. W drugiej ręce miał jakieś kartki, oznajmił mi, że jutro mam to zagrać. Położył mi gitarę i kartkę na łóżko po czym wyszedł. Spojrzałam na nią. - Przecież to moja piosenka ! - Byłam zdziwiona. Skąd on ją ma? Napisałam ją jak byłam w pierwszej klasie gimnazjum. Wczytałam się i spróbowałam zaśpiewać, ale sama usłyszałam jak fałszuje. To było straszne. A jak tylko wzięłam do rąk gitarę, cała zaczęłam się trząść. Rzuciłam ją, potargałam kartkę z piosenkę i położyłam się na łóżku. Wtuliłam się w poduszkę i zachciałam wrócić do Polski. Tam było lepiej, nikt mnie do niczego nie zmuszał, miałam tam dobrą szkołę, znajomych, były pewne sprawy których też nie lubiłam, ale nie jak tu. Po jakimś czasie zasnęłam.
- ReMa ! Czemu ty jeszcze śpisz ? - Usłyszałam głos SoRy.
- Hmm ? A nie mogę ? - Spojrzałam na godzinę. - Dopiero ósma, daj jeszcze pospać.
- O dziewiątej trzydzieści jest rozpoczęcie ! Wstawaj ! - Zabrano mi kołderkę i zrzucono z łóżka. Zdenerwowałam się i krzyknęłam, że nie mam zamiaru nigdzie iść. Aż nagle Mina wszedł do mojego pokoju.
- Nie masz zamiaru nigdzie iść? Coś mi się wydaje, że nie będzie tak łatwo, ponieważ ja też idę do szkoły, dlatego nie ma czegoś takiego, że ty nie idziesz. Jak chcesz mieć jeszcze dach nad głową to pójdziesz. - Mina skończył mówić i wyszedł. Po raz pierwszy mnie tak potraktował. Nie miałam wyjścia jak tylko iść do tej szkoły.
__________________________________________________________________
Witam wszystkich tu obecnych. Rozdział się podobał ? Proszę zostać swoją opinię w komentarzu !
Przepraszam za wszelkie błędy ;c
~~ Reni-chan.

wtorek, 17 lutego 2015

7 Rozdział - Jeden dzień, wstarczy by się zakochać ?

SoRa zaczęła wypytywać o Maćka. Miałam z nim dużo zdjęć. W sumie, był jednym z moich najlepszych przyjaciół jakich miałam. Moje całe dzieciństwo spędziłam właśnie z nim. On nie wiedział, że przeprowadziłam się do Korei, ponieważ wyjechał na wakacje przed tym wydarzeniem. Zrobiło mi się przykro. On pewnie gdzieś tam się świetnie bawi i nie wie, że jak wróci - mnie już nie będzie, że mnie nie zobaczy. Zaczęłam jej opowiadać, że to tylko mój przyjaciel. Kiedyś chodziliśmy ze sobą, jednak doszliśmy do wniosku, że to nie ma sensu i lepiej zostać przyjaciółmi. Na tym, temat o Maćku się skończył. SoRa puściła dramę "My Love From the Star". Jezu, ale się na niej uśmiałam. Obejrzałyśmy pięć odcinków pod rząd. Same nie zauważyliśmy, kiedy było już po drugiej w nocy. Zanim położyłyśmy się, rozmawiałyśmy jeszcze przez chwilę o dramie, a potem poszłyśmy spać.
Obudziłam się około dziesiątej. Wstałam, lecz SoRa jeszcze spała. Nie chcąc jej budzić po cichu poszłam do łazienki. Weszłam, wzięłam mój ukochany, czarny sweterek i leginsy na przebranie. Pomalowałam się i zeszłam na dół, gdzie czekało już śniadanko.
- O, obudziłaś się już? - spytał Mina.
- Tak, co dziś na śniadanie ? - jedzenie które robi Mina jest tak pyszne jak w restauracjach i zawsze smakuje cudownie.
- Zrobiłem sushi, kulki różowe i zawijane jajeczka. SoRa jeszcze śpi?
- Tak - powiedziałam, spoglądając na pyszne jedzonko.
- To idź ją obudzić - Mina był jakiś zdenerwowany. Zwróciłam na to uwagę, bo wcześniej taki nie bywał.
- Hai, hai! - skierowałam się ku górze. Wchodząc, usłyszałam jak SoRa kłóciła się z kimś przez telefon. Gdy weszłam do pokoju, szybko się rozłączyła.
- Wstałaś już? - spytałam retorycznie.
- Tak, czemu mnie wcześniej nie obudziłaś? - SoRa też była jakaś poddenerwowana.
- Przepraszam. Przebrałaś się już, to choć na śniadanie - SoRa wzięła swoją torbę i zeszłyśmy na dół. Przy śniadaniu, nikt nic nie mówił. Chyba tylko ja nie byłam taka smutna i zdenerwowana. Mina siedział i dzióbał w ryżu jak dziecko, Sora, zamiast jeść, cały czas piła wodę, a obok miała sok. Ja zjadłam ze smakiem śniadanko, podziękowałam i wstałam od stołu. Powiedziałam, że idę do salonu pooglądać telewizor i jak zjedzą, żeby się do mnie przyłączyli. Siedziałam tam sama ponad pół godziny i się zościłam. Wstałam i poszłam do kuchni. Weszłam, sprawdziłam czy już skończyli jeść, ale najpierw spojrzałam na nich i zobaczyłam coś bardzo dziwnego. Tak jakby, ciemna aura biła od nich. Podeszłam bliżej i zobaczyłam talerze, które były pełne nietkniętego jedzenia. Przez chwile byłam zła, ale kiedy spojrzałam na ich twarze, to zrobiło mi się przykro.
- SoRa, źle się czujesz? Może chcesz już iść do domu? - spytałam zatroskana.
- Oo.... dobrze - wstała od stołu, podziękowała za posiłek i zaczęła kierować się w stronę drzwi. Mina nadal siedział i wypatrywał się w talerz.
- Mina, Mina! - Zaczęłam na niego krzyczeć szepczącym głosem. Nie zareagował. Poszłam odprowadzić SoRe. Pożegnałyśmy się. Moja przyjaciółka, smutnie i ponuro opuściła progi naszego domu. Weszłam do środka i zaczęłam iść w stronę mojego brata, który był obecny ciałem, ale nie duszą.
- Mina!!! Hej, obudź się! Co się stało?!! - krzyknęłam na niego tak głośno, że zabolało mnie gardło.
- Hm... ReMa? Co się stało? - Mina spojrzał smutnym, ale zaskoczonym wzrokiem. Tak, jakby nie wiedział o co chodzi.
- Żarty sobie robisz?
- Z czego? - wstał, podziękował za posiłek, którego nie zjadł i bez słowa, poszedł do swojego pokoju. - Co dziś się dzieje?! - krzyknęłam sama do siebie, by wyładować złość, ale jakoś to nie pomogło. Włożyłam nie zjedzony posiłek do lodówki, umyłam talerze i poszłam na górę. Włączyłam laptopa i zaczęłam pisać z moją koleżanką - Moniką. Po dwóch godzinach pisania, postanowiłam, że wyjdę na miasto, bo na towarzystwo mojego ponurego brata nie liczyłam. Nie znałam tu nikogo prócz Nu'est i SoRy.- Kogo mam numer? - Spojrzałam na kontakty na telefonie.- Mina, Aron, SoRa... Czemu mam tylko trzy? Dlaczego tylko Aron? Nie miałam wyjścia i zadzwoniłam. Może uda mi się ich wyciągnąć. Ktoś odebrał telefon.
- Halo? Aron? Tu ReMa - nikt nie odpowiadał przez chwilę.
- ReMa? Halo? - Usłyszałam głos... Rena?
- Ren? Czemu ty odebrałeś telefon Arona? - Minki zaczął opowiadać, że jak wrócili wczoraj do domu, to Aron zadzwonił do kogoś, rozmawiał przez dłuższą chwile, a potem się rozłączył i zamknął w pokoju. Od tamtej pory nie wychodzi z niego. Rzucił telefon po rozmowie, dlatego Ren go miał. Nie byłam pewna czy zapytać się czy chcą ze mną wyjść, ale Ren po chwili powiedział, że wszyscy wyszli, nic mu nie mówiąc, więc jest sam z Aronem. Zapytał się, czy nie chce iść z nim na miasto. Mój problem sam się rozwiązał. Umówiliśmy się w pobliskim parku za 15 minut. Mina zamknął się w pokoju. Pukanie, krzyczenie nic nie dawało, żadnej reakcji. Uważałam, że dziś jest jakiś dziwny dzień. SoRa, potem Mina i Aron. Ciekawe, czy to coś poważnego... Nie miałam czasu się nad tym zastanawiać. Napisałam karteczkę, że wychodzę do miasta z Renem. Nie przepadałam za nim, ale sama też nie chce iść. Jakoś to przeżyje. Wyszłam. Zaczęłam kierować się w stronę parku, gdy nagle usłyszałam jak dzwoni mi telefon. Myślałam, że to Ren. Spojrzałam na telefon, był to numer zastrzeżony, mino to odebrałam.
- Słucham?
- ZABIJE CIĘ!!! - wystraszyłam się nie na żarty, a z wrażenia mój telefon został przypadkiem odepchnięty i upadł z hukiem na ziemię.
- Co to było? - nagle zaczęłam się trząść i dostałam ataku, tego, co zawsze miałam w Polsce. To uczucie... Zaczęłam płakać, krzyczeć, nie mogłam oddychać, nie wiedziałam co robić i z trudem odebrałam dzwoniący telefon.
                                               * Choi Minki - Ren * 
 Czekałam na ReMe, która się spóźniała już dziesięć minut. Dzwoniłem do niej, ale nie odbierała. Zadzwoniłem jeszcze raz i w końcu się dodzwoniłem.
- ReMa?! Gdzie ty jesteś?! - krzyknąłem i usłyszałam jej cichy głos:
- Minki... Pomóż mi - po tym się rozłączyła.
- Halo? Halo? ReMa?! - Nie wiedziałam co się dzieje. Jej głos, był taki, taki... Przestałem o tym myśleć i szybko pobiegłem w stronę ich domu. Niedaleko zobaczyłem ReMe, która siedziała i się dusiła. Była cała zapłakana i roztrzęsiona .
- ReMa?! Hej, ReMa!! Co się stało?! - spojrzała na mnie i wyszeptała do ucha:
- Lek...i... na... górze... w łazien...ce... - Nie zwracając na nic uwagi, pobiegłem szybko do domu, do jej łazienki. Otwierałem szafki jak wariat, wysypując z nich wszystko. Nagle zobaczyłem trzy opakowania tabletek. Nie wiedziałem, które miałem wsiąść, więc zabrałem wszystkie i wybiegłem z domu. Nawet nie sprawdziłem czy Mina w nim był. Po chwili byłem już przy niej.
- K-które ? - zapytałem wystawiając tabletki do przodu. Wskazała palcem na środkowe opakowanie.
- Ile? - pokazała dwa palce, a ja szybko wyjąłem dwie tabletki i jej dałem. Z plecaka wyciągnąłem butelkę wody, odkręcając ją, żeby mogła popić. Po kilku minutach uspokoiła się i mogła już normalnie oddychać.
                       * Re Ma * 
 Dlaczego? Dlaczego? Przecież to, moja choroba, ten atak paniki, przecież nie miałam go odkąd wyszłam ze szpitala, więc dlaczego go dostałam? Te myśli nie dawały mi spokoju. Nie zwracałam uwagi na Rena, który coś do mnie mówił. Byłam mu wdzięczna, że mi pomógł, ale nie mogłam... Nie mogłam uwierzyć, że znowu... Znowu to samo, to uczucie. Czy choroba wróciła? Bałam się tego jeszcze bardziej niż samej śmierci. Nie chciałam znowu przez to przechodzić.
- Co to był... za tele...fon ? - w końcu wydusiłam jakieś zdanie z siebie.
- Jaki telefon? ReMa, co się stało?! - Ren był przejęty i zdenerwowany. Zauważyłam, że sam się trząsł jak galareta. Nie chciałam go już martwić, dość się wystraszył.
- Transwestyto... Spokojnie. Chcesz leki na uspokojenie? - chciałam trochę rozluźnić atmosferę, ale to chyba nie był dobry moment do żartów. Ren spojrzał na mnie i pomógł mi wstać, bo sama nie dałam rady. Chciał mnie zaprowadzić do domu i powiedzieć wszytko Minie, ale nie chciałam tego.
Postanowiłam, że opowiem mu co dokładnie się stało. Zaczęłam od tego co był za atak. Nikomu o tym nie mówiłam. Nawet Minie, ale w moich szpitalnych aktach, powinno być to napisane, że jak za bardzo się wystraszę lub zdenerwuje, zaczynam się dusić i nie da się mnie uspokoić. Tylko tabletki potrafią to zrobić. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz to miałam. Może w drugiej klasie gimnazjum? Nie wiem, ale zawsze mam leki w domu. Zazwyczaj nie noszę ich ze sobą, bo myślałam, że to już mnie nie spotka. No ale się myliłam. Powiedziałam też o tym dziwnym telefonie. Minki zapytał się, czy rozpoznałam głoś, albo coś podobnego. Niestety nie, byłam w takim szoku, że nie miałam czasu się nad tym zastanawiać. Rozmawialiśmy o tym jeszcze przez jakiś czas, aż rozmowa stoczyła się na inny tor. Zaczęliśmy rozmawiać normalnie. Jakie mamy zainteresowania, co najbardziej lubimy. Opowiadałam mu o moim życiu w Polsce i jak tam jest. Z Renem miałam dużo wspólnego. Kochał malować paznokcie, ja też. Lubił projektować, dobierać ciuchy, też to bardzo lubiłam. Wszystko nas łączyło.
- ReMa, słyszałem, że grałaś na gitarze i komponowałaś piosenki. Mina dużo o tym nam mówił - Ren, wiedział rzeczy których nie powinien. Rozmawiałam z Miną na temat mojej "przeszłości" i wyjaśniłam, że muzyka, szkoła, szpital, leki, to wszystko o czym chcę zapomnieć, choć wiem, że się nie da.
- Tak, kiedyś. Kiedyś się tym zajmowałam, ale już nie. Nienawidzę tego i nigdy więcej nie chcę do tego wracać. - Minki tylko spojrzał na mnie i już nie wrócił do tego tematu. Rozmawialiśmy o modzie i kosmetykach, poszliśmy kupić jakieś lakiery do paznokci. Miałam ich w domu około pięćdziesiąt sztuk, ale i tak kupiłam jeszcze kilka. Ren kupił około pięć i wszystkie czarne, mówił, że szybko mu się kończą. Ja kupiłam jeszcze kremy do twarzy, szampon i odżywkę do włosów.
- Która jest godzina? - zapytałam.
- Po osiemnastej - odpowiedział.
- Co!? Już...? - czas tak szybko zleciał, że nie wiedziałam co my tak długo robiliśmy. Zdziwiłam się trochę, bo nie dostałam żadnego telefonu od Miny. Zaczęłam się o niego martwić. Wczoraj były jego urodziny, a dziś zachowuje się jakby ktoś umarł. Z resztą nie tylko on, ale inni też.
- Może pójdziemy do wesołego miasteczka? - zapytał, a ja tylko spojrzałam na niego z zdziwionym wzrokiem.
- O tej godzinie? W ogóle jest jeszcze jakieś czynne? - chciałam już wracać do domu, do Miny, zobaczyć jak się czuje i spróbować z nim porozmawiać, ale po chwili Ren złapał mnie za rękę i pociągnął. Nie wiedziałam o co chodzi. Po prostu szłam za nim, a on trzymał moją dłoń. Stanęliśmy obok wielkiej bramy.
- To jest wesołe miasteczko? - zapytałam i zobaczyłam jak Minki otwiera tą bramę. Wszytko się kręciło i świeciło. Nie było ciemno, ale i tak było tam ślicznie. 
- Nie ma tu nigdy dużo ludzi o tej porze, dlatego chciałem tu przyjść - chłopak uśmiechał się z ucha do ucha.
- Ale ja nie mam już dużo pieniędzy przy sobie - powiedziałam z nadzieją, że zaraz wrócimy do domu, ale na próżno. Ren powiedział, że on ma dużo pieniędzy. Wybrał karuzele, na które jak tylko paczyłam już było mi niedobrze, ale się zgodziłam. Cały dzień z nim był taki piękny. Byłam mu wdzięczna za to, co dziś dla mnie zrobił.
- Choć już! - weszliśmy do wagonika i pojechaliśmy. Krzyczałam jak głupia. Gdy stanęliśmy do góry nogami, a moje długie ciemne włosy wisiały i wszystko mi zasłaniały, poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę. Jak tylko ruszaliśmy, a moje włosy wróciły na swoje miejsce, spojrzałam na rękę, ale nikt mi jej nie trzymał. Zdawało mi się? Dotarliśmy do końca kolejki i wyszliśmy. Kręciło mi się trochę w głowie, ale po chwili zachciałam iść na wszystkie inne karuzele. Zaczęłam ciągać Rena od jednej do drugiej. Po dwóch godzinach zbankrutowaliśmy, a ja ze smutkiem upuściłam moje kochane miasteczko. Ren stał i ledwo trzymał się mojego ramienia.
- Matko! Już prawie dwudziesta pierwsza! - kompletnie zapomniałam o Minie.
- Co...? Już, chyba powinniśmy wracać.
- Tak i to szybko! - zaczęłam szybko kierować się w stronę parku, bo nie wiedziałam, jak mam iść prosto do domu.
- ReMa! Czekaj, chodźmy razem - Minki do mnie podbiegł i poszliśmy. Rozmawialiśmy jeszcze o kilku rzeczach. Zakazałam mu mówić Minie o tym co dziś się stało. Powiedział, że nie powie, ale jak będzie się coś działo, to od razu mam do niego dzwonić, lub powiedzieć o tym Minie.
Nie spodziewałam się, że tak dobrze będę dogadywać się z Renem. Był milszy nisz się wydawało, ale nadal był transwestytą...
- Jesteśmy już nie daleko - poinformował.
- Yhm... - Zrobiło mi się przykro, że tak szybko to zleciało. Mimo, że chciałam wracać do domu, jednak rozstanie z Renem było trudne. Po pięciu minutach byliśmy już pod domem. Pożegnaliśmy się. Miniki zaczął kierować się stronę swojego domu. Weszłam do środka. Najpierw do kuchni z myślą, że tam będzie siedział HaMina czekający na mnie, ale się myliłam. Podeszłam do stołu gdzie leżała karteczka którą zostawiłam. - Nie przeczytał? - od razu zaczęłam iść do jego pokoju i poczułam dziwne ukłucie w klace piersiowej. Pomyślałam o Renie i dzisiejszym dniu. - Co jest? Co to za uczucie? Już je  znam, ale co to, skąd?  - ból się nasilał. Zaczęły mi lecieć łzy i usiadłam na schodach. - Płaczę? Dlaczego? - nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Usłyszałam jak ktoś schodzi z schodów, ale bałam się obrócić.
- ReMa? - usłyszałam zaspany głos Miny. Obróciłam się gwałtownie, wstałam i przytuliłam go płacząc.- Hej, co się stało? ReMa? - nic nie mówiłam. Nie mogłam. Wiedziałam co to za uczucie i nie mogłam się powstrzymać do płaczu. Po naprawdę dłuższej chwili odsunęłam się od niego, pobiegłam do pokoju i tam zaczęłam układać swoje myśli. - To niemożliwe. Nie, nie, nie! Przecież to transwestyta! To nie możliwe, tylko nie on, nie....... NIE!!!
Minęło kilka dni, chyba z osiem? Sama nie wiedziałam. Nic nie robiłam, tylko o tym myślałam, o nim. Mina był cały czas jakiś nieobecny, SoRa się nie odzywała, więc ja też. Wszystko było takie spokojne i ciche. - Dobra ! - muszę się upewnić. Postawiłam, że znów umówię się z Renem i się przekonam czy się mylę czy też nie. Zadzwoniłam. Zgodził się mówiąc, że musi mi coś powiedzieć. Po godzinie, spotkaliśmy się w parku. Zaczęcie rozmowy było takie trudne. Ale w końcu Ren zaproponował byśmy poszli na jakieś lody. Zgodziłam się. Kupiliśmy i chodziliśmy, rozmawialiśmy. Znów te same tematy co wcześniej.- ReMa, coś nie może mi dać spokoju - powiedział wpatrując się w zachmurzane niebo, a ja spojrzałam na niego. - Też to czujesz? Od naszego ostatniego spotkania, to dziwne uczucie? Kłucie w klace piersiowej? - widać, że po raz pierwszy przez coś takiego przechodził, ale ja nie. Znów spojrzałam na niego i pokiwałam głową. Ren podszedł do mnie bliżej i... on, on mnie... pocałował. Nagle uświadomiłam sobie, że to nie jest takie złe. Wydawało się, że lepiej byśmy byli razem, niż cały czas się kłócili. Odwzajemniłam jego pocałunek. Ren odsunął swoją głowę od mojej i spojrzał prosto w moje oczy. mi prostu w oczy.
- ReMa, ja chyba się w tobie zakochałem - powiedział te słowa i znów mnie pocałował. Nie wiedziałam czy ja go kocham. Po prostu coś mi mówiło, że będzie dobrze, że się nie mylę. Po spędzonym z nim dniu poszliśmy do domu. Otwierając drzwi zobaczyłam buty SoRy i pobiegłam szybko do salonu, gdzie siedział sobie Mina z SoRą.
- ReMa! - krzyknęła, przybiegła do mnie i przytuliła. - Cześć - odwzajemniłam uścisk.
- O której to się wraca do domu? Czy coś się stało? - Mina znów był sobą. Przeprosiłam go i przytuliłam, by mi wybaczył.
- SoRa, co ty tu robisz ? Jeszcze o tej godzinie? - była już prawie dwudziesta pierwsza, więc się trochę zdziwiłam.
- Mam pewne problemy w domu... - powiedziała smutnym głosem.
- SoRa zamieszka z nami na jakiś czas - powiedział Mina, a ja nie wiedziałam co się dzieje. 
 _____________________________________________________________________
Witam ^^ Podobało się ? Próbowałam z zmniejszyć ilość dialogów, udało się ?? Mam nadzieje, że tak. Zostaw po sobie komentarz ^^!
~~Reni-chan <3


niedziela, 8 lutego 2015

Liebster Award ^^


Nominowana przez  
1.Który kraj chciałabyś zwiedzić? Dlaczego?
  • Korea Południowa, dlaczego, ponieważ bardzo interesuje się tyn krajem, chciałbym poznać bardziej ich zwyczaje, tradycje i chce zobaczyć swoim bisów ^^ 

 2. Jesteś osobą tolerancyjną? 
  • Tak, toleruje wszystko ( oczywiście są wyjątki ) 
 3. Kochasz swój kraj? A może chciałabyś mieszkać w jakimś innym kraju?
  • To nie tak, że mam coś do swojego kraju, ale chciałbym mieszkać w innym - Korea >.< 
 4. Co sądzisz o głodówce?
  • Szczerze ? Nie rozumiem trochę tych osób, które to robią. 
 5. Twoje ulubione zwierze? Dlaczego?
  • Pies, ponieważ to najlepszy przyjaciel człowieka xD ( sama mam jednego) 
 6. Najdziwniejsze wydarzenie w twoim życiu?

  • Kiedy wracałam z tatą z wizyty  od lekarza, a on zaczął tańczyć w autobusie 


( Nasza rozmowa )
- Tato, co ty robisz? *tata zaczyna dziwnie się poruszać*
- Tańczę.... 
- Co, dlaczego? * Patrze na niego z dziwieniem, a on nadal tańczy* 
- Bo w końcu jadę do domu, przez Ciebie kiedyś oszaleje...
Posumowanie:  Po pierwszym badanu, czekaliśmy 4 godziny na drugie ( i okazało się, że nie było żadnego drugiego badania, tylko lekarz powiedział, że wszytko jest dobrze i leków nie będę musiała brać, po pięciu minutach wyszliśmy, a inni tam byli tam po 20 minut  xD 

 7. Czy były takie chwile gdy potrzebowałaś kogoś, a ta osoba cię olała?

  • Tak i to nie raz ;___________; 
 8. Czy wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?

  • Tak, sama się tak zakochałam xD 
   9.  Czy jest jakaś osoba w twoim życiu za którą poświęciłabyś nawet życie?


  • Tak, nawet trzy osoby.
  10. Kogo kochasz najbardziej?

  • Mojego pieska ^^ Gdyby nie mój piecho, już by mnie nie było na tym świecie ;-; .
  11. Czy jest sens udawania kogoś kim się nie jest?


  • Jest, ale po co udawać ?

Nominuje tylko siedem blogów.
http://youretheoneexo.blogspot.com/#_=_
http://opowiadaniahiroe.blogspot.com
http://azjatyckisen88.blogspot.com/#_=_
http://zuzannatre.blogspot.com/#_=_
http://heroine-opowiada.blogspot.com/#_=_
http://hallyuinpoland.blogspot.com/#_=_
http://welcome-in-dark-world-aiko.blogspot.com/#_=_

Moje pytania : 
1. Czy chciałaś żyć wiecznie ? 
2. Co Cię zmotywowało do założenia bloga ? 
3. Potrafiłbyś żyć bez osoby którą najbardziej kochasz ? 
4. Twój ulubiony zespół, dlaczego ? Za co go tak lubisz ? 
5. Twój lubiony film,drama, książka ? 
6. Co byś zrobiła gdybyś dowiedziała się, że twój przyjaciel to sariny morderca ? 
7. Czego byś nigdy nie mogła wybaczyć drugiemu człowiekowi ? 
8. Czy policji w naszym kraju można ufać? 
9. Byłabyś w stanie kogoś zabić?
10. Od kiedy interesujesz się k-popem ? 
11. Jak zaczęła się twoja przygoda z Azją ? 

~~Reni-chan >.< 


piątek, 6 lutego 2015

6-ty Rozdział - Sto lat ~!!!

- ReMa chodzimy już. - Powiedział Mina. Na Nu'est czekali ludzie z agencji. Przechodząc przez lotnisko ja i Mina trzymaliśmy dystans od nich, nie chcieliśmy jakiś niepotrzebnych plotek na masz temat. Kiedyś pojawił się artykuł o HaMine, że jest ich przyjacielem, dlatego też oddaliłam się od niego trochę.  Wsiadając do swojego samochodu, Nu'est napisali nam sms-a, że jadą do wytworni. Razem z Miną wzięliśmy taxi i pojechaliśmy do domu. 
- SoRa, odpisała? - Zapytał.- Nie, napisze do niej jeszcze później. - Byłam trochę smutna, ponieważ nie znałam jej dokładnego adresu, więc nie mogłam jej odwiedzić. Przyjechaliśmy do domu. Mina wziął bagaże i weszliśmy do środka.
- Nie ma to jak w domu, prawda ? - Wyglądał na szczęśliwego.- Noo... w końcu się wyśpisz, co ? - Zaśmiałam się pod nosem.- To też. ReMa, dobrze się czujesz ?- Tak. Mina, nie jesteś głodny ?- Zapytałam, bo ja umierałam z głodu.- Troszkę.- Okej ! Idę do kuchni, a ty zanieś moje rzeczy do pokoju. - Zaczęłam się kierować w stronę kuchni. Postanowiłam, że zrobię jajka z ryżem. Po jakimś czasie, Mina, zszedł na dół.- Poczekaj 10 minut. Ryż jeszcze nie jest gotowy.- Dobrze, nie śpiesz się. - Po dwunastu minutach podałam do stołu. Zjedliśmy. HaMinie smakowało. Ja byłam zmęczona, więc poszłam na górę do pokoju. Zmyłam makijaż, przebrałam się, włączyłam laptopa i puściłam muzykę. Położyłam się na łóżku i słuchałam, a po jakimś czasie zasnęłam.
                                                                        * Kilka godzin później *

Obudziłam się i spojrzałam na komórkę. Była trzecia w nocy, a położyłam się o dziewiętnastej. Zerknęłam jeszcze raz na wyświetlacz, czy nie ma żadnej wiadomości od So Ry, nie było. Przez resztę nocy nie mogłam już zasnąć. Po prostu sobie leżałam na łóżku. Nadszedł ranek. Chłopcy się nie odzywali. Mina powiedział, że mogą mieć karę za to co Ren zrobił w Japonii. Było mi ich trochę szkoda, bo to wszystko przeze mnie.

                                     * Tydzień późnej *

Minął tydzień. Ani chłopcy, ani SoRa nie dawali znaku życia. Ja i Mina dużo rozmawialiśmy. Raz zapytałam się go o naszych biologicznych rodziców, ale uniknął tematu. HaMina zawołał mnie na śniadanie. Schodząc na dół, usłyszałam kawałek jego rozmowy przez telefon. Chyba rozmawiał z Aronem. Mówił coś, że ''wkrótce mi to powie''. Po dłuższej chwili, odłożył telefon i spojrzał w moją stronę z przerażonym wzrokiem mówiącym " słyszałaś wszystko ? "- Z kim rozmawiałeś ? - Zapytałam. Wiedziałam, że z Aronem, ale nie byłam pewna o co chodziło i co mi ma do powiedzenia.- Yy... z Aronem. Wpadną do nas dziś wieczorem. - W jego głosie było słychać jak by coś ukrywał, ale byłam szczęśliwa, że chłopcy nas odwiedzą.- Tak? To super, już nie mogę się doczekać. - Powiedziałam. - Co dziś na śniadanie? - Zapytałam czując jak coś się ....przypala ?- Aaaa !!! Chleb ! - Krzyknął HaMina i pobiegł do kuchni. Ja zaczęłam się z niego śmiać i poszłam za nim.- Spalił się ?- Na szczęście tylko troszkę. Chyba będę mógł poczęstować też chłopaków. - Odetchnął z ulgą.- Mam zrozumieć, że jem to co spalone?- Jak byś mogła. - Mina uśmiechną się szeroko. 

- Hahahaha! Bardzo śmieszne. - Odwzajemniłam gest. Mina podał do stołu słodki twaróg i pokroił chleb. Zaczęliśmy jeść. Naprawdę miałam zjeść to co spalone. Nagle usłyszałam jak przychodzi mi sms, więc szybko postanowiłam go przeczytać. 

- TO OD SORY !!! - Krzyknęłam. Wstałam tak gwałtownie, że przewróciłam krzesło.- I co napisała ?- Ooo, już... " Cześć ReMa ^.^. Przepraszam, że tak długo się nie odzywałam, ale miałam kilka spraw na głowie. Teraz mam wolne. Chciałabyś się spotkać? Park SoRa..." - Nie mogłam uwierzyć. Tak się cieszyłam.- To chyba dobrze, że chce się spotkać. W końcu to pierwsza dziewczyna jaką poznałaś w Korei, a raczej w Japonii. - Mina też był szczęśliwy. Od razu jej odpisałam czy nie chciałaby wpaść dziś do mnie. Wysłałam jej nasz adres.- Mina ! Czy So Ra mogłaby dziś do nas przyjść ? - Zapytałam się. Wiedziałam, że muszę mieć jego pozwolenie. No bo w końcu to jego dom.- Tak, nie ma problemu, ale nie zapominaj, że dziś chłopcy przychodzą. - HaMina skończył mówić, a ja dostałam sms od SoRy, że przyjdzie o piętnastej. Była jedenasta. Pobiegłam na górę wziąć prysznic, przebrać się i umalować. Zajęło mi to ponad godzinę, nie tak jak zawsze dziesięć minut. Było po dwunastej. Poprosiłam Mine, żeby dał mi pieniądze na jakieś przekąski i słodycze. Jak przychodziło do nas aż sześć osób, to trzeba je czymś nakarmić. Samego chleba im nie dam.- Dasz sobie radę sama ? - Zapytał.- Tak, to tylko kilka rzeczy, a sklep jest nie daleko. - Odpowiedziałam. Ubrałam się  wzięłam od niego pieniądze i wyszłam. Po około siedmiu minutach byłam w sklepie. Kupiłam 3 opakowana żelek, 4 paczki chipsów, orzeszki, trochę owoców, soki i inne rzeczy.- Do widzenia... - Wyszłam ze sklepu. Włożyłam słuchawki do uszu i puściłam sobie muzykę. Przez Nu'est zaczęłam interesować się trochę k-popem i bardzo polubiłam zespół Infinite, dlatego włączyłam sobie ich piosenkę. Szłam jak w obłokach, nie patrząc przed siebie. Ale przez mój pech, tak jak w Japonii wpadłam na kogoś.- A...!- Przepraszam, nic Panu się nie stało ? - Wpadłam na jakiegoś chłopaka. Oczywiście moje mandarynki i jabłka musiały polecieć nie wiadomo gdzie. Na nieszczęście mój telefon też upadł, ale był cały.- Nie, nic się nie stało. To moja wina. - Powiedział nieznajomy.- Nie prawda. - Zaczęłam zbierać co mi wypadło.- Pomogę Pani.- Nie trzeba. - Chłopak nie posłuchał i zaczął zbierać moje biedne owoce.- A Pani nic się nie stało ? - Zapytał.- Nie, nic mi nie jest. Dziękuje... Jeszcze raz przepraszam, że na Ciebie wpadłam.- Nie szkodzi, to ja przepraszam. - Wstał i podał mi siatkę z resztą rzeczy.- Bardzo dziękuje za pomoc i jeszcze raz przepraszam. - Pochyliłam się, zabrałam zakupy i zaczęłam kierować się w stronę domu.- Proszę. - Powiedział na koniec. Po kilku minutach byłam już na miejscu. Mina oczywiście wypytywał się czemu tak długo. Opowiedziałam mu, że przypadkiem wpadłam na kogoś. Przygotowaliśmy wszystko na przyjście SoRy i chłopaków. Zostało mam jeszcze trochę czasu do piętnastej.
- O której ma przyjść Nu'est ? - Zapytałam.- Powiedzieli, że po szesnastej, jakoś tak.- To SoRa będzie przed nimi. Najpierw pokaże jej mój pokój, a jak chłopcy przyjdą to zejdziemy na dół, ok? - Nie mogłam się doczekać jej przyjścia. Po piętnastu minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Pobiegłam jak najszybciej je otworzyć.
- SoRa ! - Krzyknęłam i ją przytuliłam.
- Cześć ReMa. - Odwzajemniła mój uścisk.- Zamierzacie tam stać resztę dnia ? - Zapytał Ha Mina.- Nie... - Odpowiedziałam, po czym z So Rą zaczęłyśmy się śmiać. Weszłyśmy do środka.- Wow, macie piękny dom. Wygląda jak hotel. - So Ra zachwycała się domem, tak jak ja, kiedy tu pierwszy raz przyjechałam.- Co nie? Sama nie wiem skąd Mina ma na to wszystko pieniądze. - Teraz jak się zastanowię, to nigdy o to go nie pytałam.- Ee.. ReMa, może pokażesz jej swój pokój...? - Mina wyglądał jakbyśmy go przyłapały na nie wiadomo czym.- Racja! Chodźmy. - Chwyciłam ją za rękę i poszłyśmy na górę.- Ile pięter ma ten dom? - zapytała zdumiona.
- Chyba trzy. Parter, pierwsze piętro, drugie i trzecie, jest też jakiś taki mały strych i piwnica.- Czy to na pewno dom? - SoRa była zdziwiona, ale nie zaskoczyło mnie to. W Polsce i tu raczej można to uznać za czteropiętrowy blok , tylko że są trzy piętra.- Ile tu jest pokoi ?- Sama nie wiem, nigdy nie liczyłam. - Zaśmiałam się.- Rozumiem.- To mój pokój... - Powiedziałam otwierając drzwi do niego.- Łał... Jaki śliczny. Sama wybierałaś kolory ? - Zapytała.- Nie, Mina je wybrał. Ma dobry gust.- Ten sufit się błyszczy, oo... - So Ra wyglądała jak aniołek w niebie, przez błękitne ściany i biały sufit.- Re Ma? Co się stało? Halo ?- Hm? Co ? - SoRa zaczęła się ze mnie śmiać. Nie mogłam uwierzyć, że można tak ślicznie wyglądać jak ona. 
-Yy... co chcesz robić? - Zapytałam.- Spotkałyśmy się tylko raz, dużo o Tobie się dowiedziałam, ale ty o mnie nie za wiele. Tylko to że tu mieszkam i jestem w Twoim wieku. - SoRa miała racje. O nic jej się nie pytałam.- Chodzimy usiąść i pogadamy, ok ? - Zapytałam, pokiwała głową i usiadłyśmy na łóżku.
- A więc, zaczynaj o sobie opowiadać. - Powiedziałam, SoRa usiadła i zaczęła swoją opowieść.- Jak już wiesz mam 17 lat. Mieszkam w Korei, ale urodziłam się w Tokyo. - Zaskoczyła mnie tym, że urodziła się w Japonii, a japońskiego nie potrafi. - Przyszłam na świat pierwszego kwietnia. Moi rodzice musieli wyjechać w pewnej sprawie do Japonii. Wtedy moja mama miała wypadek i przez to urodziłam się o miesiąc wcześniej przez cesarskie ciecie. Moje i mojej mamy życie było zagrożone, lecz później wszystko się ułożyło. Spędziliśmy tam kilka miesięcy, ale nie mogliśmy tam zostać, ponieważ w Korei był mój brat, którym opiekowała się nasza babcia, no ale to już inna historia. - SoRa na chwile przerwała i miła trochę smutną minę.
- Co dalej ?- Zapytałam.- A... Zawsze byłam otoczona przez dużą liść chłopców. - Nie zdziwiło mnie to za bardzo. - Ale przez to nie miałam też dużo przyjaciół. Właściwie to mam tylko jedną przyjaciółkę, znaczy teraz dwie.- Kogo ?- Kim Chan Su i chyba Ciebie. mogę tak uważać ? - Jak wypowiedziała te słowa to się wzruszałam. Myślałam, że tylko ja o niej tak myślę. A tu co, ona też!- ReMa? Co się stało? - Z oczu zaczęły mi lecieć łzy.
- Nic, po prostu jestem szczęśliwa.- Ahh... ReMa nie strasz mnie tak. - Zaśmiałam się lekko i pokiwałam głową. 
- Co dalej ? Opowiadaj.
- Hmm... Na czym ja to... A, nie miałam dużo znajomych, jak to dziewczyna otoczona przez chłopaków. Trwa to do dziś. Dziewczyny chyba nigdy nie zaczną mnie lubić, przez mój wygląd. Ja nie chciałam chodzić z żadnych z tych chłopaków,  żadnego też nie lubiłam za bardzo. Zawsze jak jakiś chłopak mówił mi, że mnie lubi, to jakaś dziewczyna mnie przezywała lub się nade mną znęcali, ale nie będę o tym mówić. Kiedy miałam 13 lat, u mojego brata zdiagnozowali raka płuc. Rodzice nie mieli pieniędzy na operacje. Wszyscy myśleli, że umrze, ale pewnego dnia, zjawił się jakiś lekarz i powiedział, że przeprowadzi operacje za swoje pieniądze. Dyrektor szpitala zgodził się, był to lekarz z USA. Pojawił się jak Bóg i ocali mojego brata. Rodzice chcieli mu oddać częściowo pieniądze, ale ich nie przyjął i wyjechał kilka dni po operacji. Mój brat żyje, i nadal dziękuje temu lekarzowi, że uratował mu życie. Moją mamę tak to zmieniło, że postanowiła, że będzie raz w tygodniu chodziła do szpitali i prowadziła zajęcia dla chorych dzieci. Ja i mój brat też czasem z nią chodzimy.
- Twój brat dużo przeżył, ale zaciekawił mnie ten lekarz. Dlaczego przeprowadził tą operacje ? - To było dziwne. Zjawił się z znikąd i przeprowadził ją tak po prostu, za darmo.
- Nie mam pojęcia, ale wiem, że to dobry człowiek. - SoRa opowiadała dalej. Jej życie też nie było proste. Dużo przeszła, ale szczęścia też miała. Opowiedziała mi o swojej szkole, o jej przeżyciach w niej, czym się interesowała, co lubiła, w czym była dobra, a w czym nie. Kocha słuchać muzyki i pisać różne historie, nie zna dobrze obcych języków, nie lubi gotowania i rysowania. Za to dobrze jeździ na rolkach i łyżwach. - Re Ma, a co ty lubisz robić, w czym jesteś dobra i tak dalej ? - Zapytała z błyskiem w oczach.
 Yyy.... Potrafię płynnie mówić w kilku językach i łatwo się ich uczę.....
- Ach! Jesteś w nich świetna, nie to co ja, a jakie znasz?

- Nie przerywaj to powiem - Yh... ta So Ra.
- Przepraszam.
- Znam koreański, japoński, angielski, włoski, francuski, rosyjski i mogę się porozumieć po chińsku, ale tak trochę, nie uczyłam się go za bardzo, a no i oczywiście Polski.
- WOW. Jesteś geniuszem, jak się ich wszystkich nauczyłaś ?
- Moi rodzice z polski uczyli mnie od urodzenia koreańskiego, potem zaczęli japońskiego, w szkole uczyłam się angielskiego, a reszta tak jakoś sama się nauczyłam.
- Niesamowite! Jakie miałaś oceny w szkole?
- Yyy... nie powiedziałam Ci o czymś SoRa. - Było mi głupio o tym mówić, ale musiałam. Opowiedziałam jej jak długo byłam w szpitalu i o moich problemach w gimnazjum, ale ją to nie obchodziło za bardzo. Powiedziała, że to nic takiego, przecież każdego może to spotkać.
- No mów. Jak wróciłaś do szkoły, jakie miałaś oceny, hmm ? Hmm ?
- E to... Nie miałam żadnej czwórki, same piątki lub szóstki.
- Nie no, poznałam geniusza. Jak Ci się to udało ? - SoRa patrzyła się na mnie jak na atrakcje w zoo.
- Mam dobrą pamięć, ale ostatnio oraz gorzej mi coś zapamiętać.
- Czemu ?
- Przez to, że ostatnio...
- ReMa !!! Chłopcy przyjechali ! - Przerwał mi Mina krzycząc.
- Kto przyjechał... ?
- A, zapomniałam Ci powiedzieć. Nu'est dziś do nas wpada. - Powiedziałam je, chyba powinnam wcześniej.
- CO ?! I ty mi teraz to mówisz ? - SoRa była zła i jednocześnie szczęśliwa. Nagle do mojego pokoju weszło całe Nu'est. Byłam zdziwiona, zwłaszcza, że Mina nie przyszedł z nimi.
- Co wy ?! Tak bez pukania ? - Daj spokój, mamy ważną sprawę - Powiedział Ren.
- Wiesz co dziś za dzień ? - Zapytał się Baekho.
- Yy... szesnasty sierpnia ? - Nie byłam pewna.
- Tak. Nie wiesz co dziś jest ?
- Co takiego ? - Nie miałam pojęcia o co im chodzi.
- I ty nazywasz się siostrą, co za idiotka. - Kopnęłam Rena w piszczel, zdenerwował mnie, nie miał prawa tak mówić.
- Czy ty mnie zawsze musisz obrażać?! Co dziś do jasnej cholery jest?! - wiem, że nie powinnam tak się bulwersować, ale on właśnie zepsuł mi humor.
- Dziś są urodziny HaMina. - Powiedział JR, a ja zaniemówiłam. Nigdy go się nie pytałam kiedy ma urodziny.
- Yyy...Ee.. - No i zrobiło mi się tak strasznie głupio.
- Dobra, teraz to już nie ważne. Wszystko przygotowaliśmy, tylko Mina musi wyjść z domu, żeby wnieść to do środka. Macie jakiś plan ? - Zapytał się Minhyung.
- Hmm.... mam! Wcześniej na nasze przyjście poszłam do sklepu i kupiłam kilka rzeczy, co wy na to, by powiedzieć, że czegoś zapomniałam i jeden z was, by z nim po to poszedł - zaproponowałam.
- Dobre, szybko myślisz ReMa! - rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę, kto pójdzie z Miną, zanim wrócą ze sklepu minie nie całe dwadzieścia minut. Zeszliśmy na dół, po jakichś dziesięciu minutach gadania z MiNą, SoRą i resztą. Baekho, powiedział, że chciałby obejrzeć film i jeść popcorn, u nas już go nie było, dlatego też Aron zaproponował, żeby Mina poszedł z nim po niego. Wszystko dobrze poszło, Mina z Aron'em wyszli, oddalili się od domu, a my szybko poszliśmy do auta po rzeczy, było pełno pysznego jedzenia, wielki tort, dużo balonów i jeszcze przygotowana płyta z wideo, wszystko było piękne. Przeniesienie wszystkiego zajęło nam około dwudziestu minut, Aron próbował zatrzymać HaMina jak najdłużej, ale już po dwudziestu pięciu minutach widziałam z okna, że już wracają.
- Szybko, gaście światło i się chowajcie ! - Powiedział JR. Po chwili usłyszeliśmy jak wchodzą do domu.
- Jesteśmy... ! Haloo ?
- Co jest? Gdzie oni ? ReMa !
- Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam !!
Jeszcze raz, jeszcze raz nich żyje, żyje nam !!
Niech żyje nam !! A kto ? LEE HA MIN !!!
- Yyy, chwila co dziś za dzień? - Zapytał Mina, chyba sam zapomniał o swoich urodzinach.
- Już jestem pewien, że jesteście rodzeństwem. Szesnasty sierpnia, SZESNASTY ! - Krzyknął Ren.
- Aaa... faktycznie, dziękuje wam !!!
- Idzie tort ! - Baekho przyniósł ogromny tort ze świeczkami.
- Mina pomyśl życzenie - Powiedział Aron.
- Hmm... - Mina pomyślał i zdmuchną świeczki. Były oklaski, a chłopcy dali mu prezenty, ja oczywiście nie miałam.
- ReMa teraz ty, co mu dasz? - Zabije kiedyś Rena. Ten wredny babochłop...
- ReMi, nie musisz nic mi dawać. - Powiedział HaMina.
- Nie ! Dam Ci prezent... Wszystkiego Najlepszego oppa, kocham Cię ! - Podeszłam do niego i przytuliłam. - Oto mój prezent dla Ciebie. - Powiedziałam.
- To jest prezent? - Zaśmiał się transwestyta.
- Dziękuje ReMa, naprawdę dziękuje. To najlepszy prezent jaki dziś dostałem. - Powiedział Mina.
- Co? Przecież ona tylko powiedziała, że Cię kocha. - Minki był zdziwiony i nie wiedział o co chodzi.
- Ren, ty nie wiesz jakie to uczucie usłyszeć pierwszy raz od siedemnastu lat od swojej siostry "Oppa, kocham Cię" ? Naprawdę dziękuję Ci ReMa.
- To ja dziękuję, że się mną opiekujesz i przepraszam, że zawsze musisz się o mnie martwić. - Atmosfera zrobiła się taka dziwna. Mina tak się wzruszył, że zaczął płakać. Mi też poleciało kilka łez. 
- A, przepraszam. Może zjedzmy tort, co wy na to ? - Zapytałam się. Nie chciałam by te urodziny zmieniły się w jakieś wzruszające przedstawienie.
- Tak, jedzmy, bo mam dość, paczenia na to jak płaczecie. - Powiedział Ren. Mina pokroił tort i zaczęliśmy go degustować. Był pyszny, bardzo.
- To nie koniec, mamy jeszcze coś ! - Krzyknął Baekho.
- Co takiego ? - Zapytał Mina. Wszyscy poszliśmy do pokoju z wielkim telewizorem, SoRa była pod wrażeniem jego wielkości. JR wyjął płytę i włączył nagranie. Na nim były pokazane ich spólne zdjęcia, najwięcej było Miny z Aronem, jak byli jeszcze dziećmi. Jacy byli słodcy. Na koniec zobaczyłam swoje zdjęcie z Miną jak kiedyś jedliśmy kolację.
- Skąd macie to zdjęcie ? Tego dnia nie byliście u nas. - Byłam zaskoczona.
- No wiesz, to nieodpowiedzialne zostawić otwarte okno. Nawet jak jesteście w domu. - Powiedział Aron, a reszta zaczęła się śmiać.
- Yhh... Wy podglądacze. - Powiedziałam i sama zaczęłam się z nich śmiać.
- "Podglądacze" ? Ty, choć tu - cała piątka się na mnie rzuciła i zaczęli mnie łaskotać. Mina i SoRa przybiegli mi na ''ratunek'' i ich odgonili ode mnie. Potem zeszliśmy na dół. Jedząc, rozmawialiśmy o różnych sprawach.
- Może w coś zagramy ? - Zaproponowała SoRa.
- Jasne, ale w co ?
- Kiedyś grałam ze znajomymi, że każdy pisał jedno pytanie na karce do każdej osoby, a potem ona miała na to odpowiedzieć. Taka gra w prawdę i wyzwanie, ale bez zadań i butelki. - Pomysł był fajny, ale dużo pisania.
- Zagrajmy w to !- Krzyknął Baekho.
- Okej. Mina, możesz przynieść jakieś kartki?
-Tak, już. - Każdy dostał po sześć kartek i napisał na niej jednio pytanie do każdego. Zajęło nam to około dwadzieścia minut. Usiedliśmy w kółku i zaczęliśmy grać.
- Kto zaczyna? - Zapytałam się.
- Może ty, Re Ma? - zaproponował JR.
- Ok. Pierwsze pytanie : "Czy nie lubisz kogoś z tutaj obecnych ? Jeśli tak, to kogo?" Moja odpowiedź, to tak. Jest to babochłop, który cały czas mnie obraża. - Ren spojrzał na mnie i pokazał język. Wszyscy zaczęli się z niego śmiać. - Drugie pytanie to "Czy kiedykolwiek się całowałaś ?". Jezu, kto zadał mi takie głupie pytanie? 
- Odpowiedzi brzmi tak, całowałam się już kiedyś. - Wszyscy zaczęli robić "uuuu". Reszta pytań była normalna, jakie jest moje lubione danie, kolor i takie tam.
- Teraz Ren... Jakie jest pierwsze pytanie ? - Zapytał JR
- "Gdyby w Nu'est byłyby same kobiety, kogo byś poślubił ?" Hahaha... Chyba w marzeniach. Nikogo. Mam do wyboru mamuśkę, tatuśka, obżarciucha i dzieciaka, w snach bym ich nie poślubił. - Nie wiem do kogo dokładnie skierował te słowa, ale reszta się na niego rzuciła i sama nie wiem co mu robiła.
- Teraz Mina.
- Pierwsze pytanie "Jaki jest twój idealny świat ? Jak go sobie wyobrażasz ? " Ciekawe pytanie. Moja odpowiedzi na to, hym... Świat, gdzie każdy będzie żyć ze wszystkimi w zgodzie. Gdzie nie będzie egoistów wpatrzonych w siebie, a będą ludzie, którzy chcieliby nieść pomoc drugiemu człowiekowi. Świat, gdzie kolor skóry i pochodzenie nie będzie miało znaczenia. Gdzie choroby przestaną po prostu istnieć. Miejsce, gdzie żadne dziecko nie będzie cierpieć. Będzie miało szczęśliwy dom, rodzinę, a dzieciństwo nie zostanie mu odebrane. Świat, w którym żaden człowiek nie zabije drugiego człowieka. Świat, gdzie nie będzie wojen. Świat, w którym żaden człowiek nie zabije drugiego człowieka. Świat, w jakim każdy będzie się nawzajem szanować. Miejsce, gdzie nie będzie NIENAWIŚCI. - Wszyscy mu przytakiwali i mówili, że taki świat byłby świetny, ale ja się z tym nie zgadzałam.
- Twój wyobrażony świat byłby nudny. - Powiedziałam.
- Hy ? Co masz na myśli? - Mina i reszta na mnie spojrzała zdziwionym wzrokiem.
- Ponieważ, w świecie, gdzie nie ma nienawiści, nie ma też miłości. Tam, gdzie nie ma krzywdy i chorób, ludzie nie wiedzieliby jak cenne jest życie. Dzieci, które nie zaznały krzywdy w dzieciństwie, mogą nigdy nie dojść do tego, że świat może być piękny. Nawet jeśli kiedyś nie był. Świat, który opisałeś byłby zepsuty i nudny. Nic by się w nim nie działo i większość rzeczy by nigdy nie powstała. Na przykład muzyka, piosenki o miłość, śmierć, te piękne filmy, seriale, książki, emocje. Nie było by też lekarzy, skoro choroby by nie istniał. To wszystko, nie istniałoby. Po prostu byłoby to niczym. Ludzie nie poznaliby co to jest prawdziwa miłość, szczęście, radość. Nic, nigdy. Świat nie może być idealny i koniec kropka.
- ReMa...
- Masz racje, ale ja chciałbym taki świat. Nikt nie musiałby cierpieć, nikt. - Po raz pierwszy wiedziałam jak Mina był tak poważny.
- Nie prawda, bo by cierpieli. Nie wiedzieliby czym jest życie. To dzięki cierpieniu i chorobą, wiedzą że świat jest piękny, ale też zepsuty i zły. - Nasze podglądy się różniły, ale tak jak myślałam, Mina sam nie rozumiał co mówi.
- ReMa - Powiedziała do mnie SoRa. Nie chciałam psuć zabawy, więc zakończyłam tą rozmowę.
- Dajmy spokój, grajmy dalej... - Gra się ciągnęła. Było kilka śmiesznych pytań. Nawet nie zauważyliśmy, kiedy było już po dwudziestej.
- My będziemy się już zbierać, bo menadżer nas zabije. - Powiedział JR.
- Jasne, dziękuje za dziś, świetnie się bawiłam. - Mina chyba był zadowolony z dzisiejszego dnia.
- My też, dzięki za wszystko, pa pa, do zobaczenia.
- Pa pa. - Pomachałam im. - SoRa chcesz zostać dziś u mnie na noc ? - Zapytałam się.
- Nie będę przeszkadzać ? - To pytanie było skierowane do HaMina.
- Nie, ale zadzwoń do rodziców i się zapytaj.
- Dobrze, dziękuje. - SoRa zadzwoniła. Mogła u mnie zostać. Byłam bardzo szczęśliwa, powiedzieliśmy Minie, że może iść sobie odpocząć, a my posprzątamy. Po godzinie wszystko błyszczało, a my wykończone, poszłyśmy na górę. Przygotowałam dla SoRy koszulkę i spodenki do spania. Były nowe więc jeszcze ich nie nosiłam. Najpierw ja poszłam się umyć, potem SoRa. Jak wyszła z łazienki, włączyliśmy laptopa i pokazywałam jej moje zdjęcia z Polski, które przysłały mi znajome. Swój laptop zepsułam, dlatego, żadnych nie miałam.
- ReMa, czy ten chłopak na zdjęciu, był w Polsce Twój chłopakiem ? - Zapytała się, jak zobaczyła mnie na zdjęciu z Maćkiem.
_____________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale miałam pewne problemy techniczne, ale teraz jest już dobrze. Mam nadzieje, że rozdział się podoba ^^ I co im sądzicie ?
Chce jeszcze powiedzieć, że "wypowiedzi" Ha Mina na pytanie " o idealnym świecie" nie pisałam ja tylko moja przyjaciółka ------> http://ask.fm/Moniekgaga