- ReMa chodzimy już. - Powiedział Mina. Na Nu'est czekali ludzie z agencji. Przechodząc przez lotnisko ja i Mina trzymaliśmy dystans od nich, nie chcieliśmy jakiś niepotrzebnych plotek na masz temat. Kiedyś pojawił się artykuł o HaMine, że jest ich przyjacielem, dlatego też oddaliłam się od niego trochę. Wsiadając do swojego samochodu, Nu'est napisali nam sms-a, że jadą do wytworni. Razem z Miną wzięliśmy taxi i pojechaliśmy do domu.
- SoRa, odpisała? - Zapytał.- Nie, napisze do niej jeszcze później. - Byłam trochę smutna, ponieważ nie znałam jej dokładnego adresu, więc nie mogłam jej odwiedzić. Przyjechaliśmy do domu. Mina wziął bagaże i weszliśmy do środka.
- Nie ma to jak w domu, prawda ? - Wyglądał na szczęśliwego.- Noo... w końcu się wyśpisz, co ? - Zaśmiałam się pod nosem.- To też. ReMa, dobrze się czujesz ?- Tak. Mina, nie jesteś głodny ?- Zapytałam, bo ja umierałam z głodu.- Troszkę.- Okej ! Idę do kuchni, a ty zanieś moje rzeczy do pokoju. - Zaczęłam się kierować w stronę kuchni. Postanowiłam, że zrobię jajka z ryżem. Po jakimś czasie, Mina, zszedł na dół.- Poczekaj 10 minut. Ryż jeszcze nie jest gotowy.- Dobrze, nie śpiesz się. - Po dwunastu minutach podałam do stołu. Zjedliśmy. HaMinie smakowało. Ja byłam zmęczona, więc poszłam na górę do pokoju. Zmyłam makijaż, przebrałam się, włączyłam laptopa i puściłam muzykę. Położyłam się na łóżku i słuchałam, a po jakimś czasie zasnęłam.
* Kilka godzin później *
Obudziłam się i spojrzałam na komórkę. Była trzecia w nocy, a położyłam się o dziewiętnastej. Zerknęłam jeszcze raz na wyświetlacz, czy nie ma żadnej wiadomości od So Ry, nie było. Przez resztę nocy nie mogłam już zasnąć. Po prostu sobie leżałam na łóżku. Nadszedł ranek. Chłopcy się nie odzywali. Mina powiedział, że mogą mieć karę za to co Ren zrobił w Japonii. Było mi ich trochę szkoda, bo to wszystko przeze mnie.
* Tydzień późnej *
Minął tydzień. Ani chłopcy, ani SoRa nie dawali znaku życia. Ja i Mina dużo rozmawialiśmy. Raz zapytałam się go o naszych biologicznych rodziców, ale uniknął tematu. HaMina zawołał mnie na śniadanie. Schodząc na dół, usłyszałam kawałek jego rozmowy przez telefon. Chyba rozmawiał z Aronem. Mówił coś, że ''wkrótce mi to powie''. Po dłuższej chwili, odłożył telefon i spojrzał w moją stronę z przerażonym wzrokiem mówiącym " słyszałaś wszystko ? "- Z kim rozmawiałeś ? - Zapytałam. Wiedziałam, że z Aronem, ale nie byłam pewna o co chodziło i co mi ma do powiedzenia.- Yy... z Aronem. Wpadną do nas dziś wieczorem. - W jego głosie było słychać jak by coś ukrywał, ale byłam szczęśliwa, że chłopcy nas odwiedzą.- Tak? To super, już nie mogę się doczekać. - Powiedziałam. - Co dziś na śniadanie? - Zapytałam czując jak coś się ....przypala ?- Aaaa !!! Chleb ! - Krzyknął HaMina i pobiegł do kuchni. Ja zaczęłam się z niego śmiać i poszłam za nim.- Spalił się ?- Na szczęście tylko troszkę. Chyba będę mógł poczęstować też chłopaków. - Odetchnął z ulgą.- Mam zrozumieć, że jem to co spalone?- Jak byś mogła. - Mina uśmiechną się szeroko.
- TO OD SORY !!! - Krzyknęłam. Wstałam tak gwałtownie, że przewróciłam krzesło.- I co napisała ?- Ooo, już... " Cześć ReMa ^.^. Przepraszam, że tak długo się nie odzywałam, ale miałam kilka spraw na głowie. Teraz mam wolne. Chciałabyś się spotkać? Park SoRa..." - Nie mogłam uwierzyć. Tak się cieszyłam.- To chyba dobrze, że chce się spotkać. W końcu to pierwsza dziewczyna jaką poznałaś w Korei, a raczej w Japonii. - Mina też był szczęśliwy. Od razu jej odpisałam czy nie chciałaby wpaść dziś do mnie. Wysłałam jej nasz adres.- Mina ! Czy So Ra mogłaby dziś do nas przyjść ? - Zapytałam się. Wiedziałam, że muszę mieć jego pozwolenie. No bo w końcu to jego dom.- Tak, nie ma problemu, ale nie zapominaj, że dziś chłopcy przychodzą. - HaMina skończył mówić, a ja dostałam sms od SoRy, że przyjdzie o piętnastej. Była jedenasta. Pobiegłam na górę wziąć prysznic, przebrać się i umalować. Zajęło mi to ponad godzinę, nie tak jak zawsze dziesięć minut. Było po dwunastej. Poprosiłam Mine, żeby dał mi pieniądze na jakieś przekąski i słodycze. Jak przychodziło do nas aż sześć osób, to trzeba je czymś nakarmić. Samego chleba im nie dam.- Dasz sobie radę sama ? - Zapytał.- Tak, to tylko kilka rzeczy, a sklep jest nie daleko. - Odpowiedziałam. Ubrałam się wzięłam od niego pieniądze i wyszłam. Po około siedmiu minutach byłam w sklepie. Kupiłam 3 opakowana żelek, 4 paczki chipsów, orzeszki, trochę owoców, soki i inne rzeczy.- Do widzenia... - Wyszłam ze sklepu. Włożyłam słuchawki do uszu i puściłam sobie muzykę. Przez Nu'est zaczęłam interesować się trochę k-popem i bardzo polubiłam zespół Infinite, dlatego włączyłam sobie ich piosenkę. Szłam jak w obłokach, nie patrząc przed siebie. Ale przez mój pech, tak jak w Japonii wpadłam na kogoś.- A...!- Przepraszam, nic Panu się nie stało ? - Wpadłam na jakiegoś chłopaka. Oczywiście moje mandarynki i jabłka musiały polecieć nie wiadomo gdzie. Na nieszczęście mój telefon też upadł, ale był cały.- Nie, nic się nie stało. To moja wina. - Powiedział nieznajomy.- Nie prawda. - Zaczęłam zbierać co mi wypadło.- Pomogę Pani.- Nie trzeba. - Chłopak nie posłuchał i zaczął zbierać moje biedne owoce.- A Pani nic się nie stało ? - Zapytał.- Nie, nic mi nie jest. Dziękuje... Jeszcze raz przepraszam, że na Ciebie wpadłam.- Nie szkodzi, to ja przepraszam. - Wstał i podał mi siatkę z resztą rzeczy.- Bardzo dziękuje za pomoc i jeszcze raz przepraszam. - Pochyliłam się, zabrałam zakupy i zaczęłam kierować się w stronę domu.- Proszę. - Powiedział na koniec. Po kilku minutach byłam już na miejscu. Mina oczywiście wypytywał się czemu tak długo. Opowiedziałam mu, że przypadkiem wpadłam na kogoś. Przygotowaliśmy wszystko na przyjście SoRy i chłopaków. Zostało mam jeszcze trochę czasu do piętnastej.
- O której ma przyjść Nu'est ? - Zapytałam.- Powiedzieli, że po szesnastej, jakoś tak.- To SoRa będzie przed nimi. Najpierw pokaże jej mój pokój, a jak chłopcy przyjdą to zejdziemy na dół, ok? - Nie mogłam się doczekać jej przyjścia. Po piętnastu minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Pobiegłam jak najszybciej je otworzyć.
- SoRa ! - Krzyknęłam i ją przytuliłam.
- Cześć ReMa. - Odwzajemniła mój uścisk.- Zamierzacie tam stać resztę dnia ? - Zapytał Ha Mina.- Nie... - Odpowiedziałam, po czym z So Rą zaczęłyśmy się śmiać. Weszłyśmy do środka.- Wow, macie piękny dom. Wygląda jak hotel. - So Ra zachwycała się domem, tak jak ja, kiedy tu pierwszy raz przyjechałam.- Co nie? Sama nie wiem skąd Mina ma na to wszystko pieniądze. - Teraz jak się zastanowię, to nigdy o to go nie pytałam.- Ee.. ReMa, może pokażesz jej swój pokój...? - Mina wyglądał jakbyśmy go przyłapały na nie wiadomo czym.- Racja! Chodźmy. - Chwyciłam ją za rękę i poszłyśmy na górę.- Ile pięter ma ten dom? - zapytała zdumiona.
- Chyba trzy. Parter, pierwsze piętro, drugie i trzecie, jest też jakiś taki mały strych i piwnica.- Czy to na pewno dom? - SoRa była zdziwiona, ale nie zaskoczyło mnie to. W Polsce i tu raczej można to uznać za czteropiętrowy blok , tylko że są trzy piętra.- Ile tu jest pokoi ?- Sama nie wiem, nigdy nie liczyłam. - Zaśmiałam się.- Rozumiem.- To mój pokój... - Powiedziałam otwierając drzwi do niego.- Łał... Jaki śliczny. Sama wybierałaś kolory ? - Zapytała.- Nie, Mina je wybrał. Ma dobry gust.- Ten sufit się błyszczy, oo... - So Ra wyglądała jak aniołek w niebie, przez błękitne ściany i biały sufit.- Re Ma? Co się stało? Halo ?- Hm? Co ? - SoRa zaczęła się ze mnie śmiać. Nie mogłam uwierzyć, że można tak ślicznie wyglądać jak ona.
-Yy... co chcesz robić? - Zapytałam.- Spotkałyśmy się tylko raz, dużo o Tobie się dowiedziałam, ale ty o mnie nie za wiele. Tylko to że tu mieszkam i jestem w Twoim wieku. - SoRa miała racje. O nic jej się nie pytałam.- Chodzimy usiąść i pogadamy, ok ? - Zapytałam, pokiwała głową i usiadłyśmy na łóżku.
- A więc, zaczynaj o sobie opowiadać. - Powiedziałam, SoRa usiadła i zaczęła swoją opowieść.- Jak już wiesz mam 17 lat. Mieszkam w Korei, ale urodziłam się w Tokyo. - Zaskoczyła mnie tym, że urodziła się w Japonii, a japońskiego nie potrafi. - Przyszłam na świat pierwszego kwietnia. Moi rodzice musieli wyjechać w pewnej sprawie do Japonii. Wtedy moja mama miała wypadek i przez to urodziłam się o miesiąc wcześniej przez cesarskie ciecie. Moje i mojej mamy życie było zagrożone, lecz później wszystko się ułożyło. Spędziliśmy tam kilka miesięcy, ale nie mogliśmy tam zostać, ponieważ w Korei był mój brat, którym opiekowała się nasza babcia, no ale to już inna historia. - SoRa na chwile przerwała i miła trochę smutną minę.
- Co dalej ?- Zapytałam.- A... Zawsze byłam otoczona przez dużą liść chłopców. - Nie zdziwiło mnie to za bardzo. - Ale przez to nie miałam też dużo przyjaciół. Właściwie to mam tylko jedną przyjaciółkę, znaczy teraz dwie.- Kogo ?- Kim Chan Su i chyba Ciebie. mogę tak uważać ? - Jak wypowiedziała te słowa to się wzruszałam. Myślałam, że tylko ja o niej tak myślę. A tu co, ona też!- ReMa? Co się stało? - Z oczu zaczęły mi lecieć łzy.
- Nic, po prostu jestem szczęśliwa.- Ahh... ReMa nie strasz mnie tak. - Zaśmiałam się lekko i pokiwałam głową.
- Co dalej ? Opowiadaj.
- Hmm... Na czym ja to... A, nie miałam dużo znajomych, jak to dziewczyna otoczona przez chłopaków. Trwa to do dziś. Dziewczyny chyba nigdy nie zaczną mnie lubić, przez mój wygląd. Ja nie chciałam chodzić z żadnych z tych chłopaków, żadnego też nie lubiłam za bardzo. Zawsze jak jakiś chłopak mówił mi, że mnie lubi, to jakaś dziewczyna mnie przezywała lub się nade mną znęcali, ale nie będę o tym mówić. Kiedy miałam 13 lat, u mojego brata zdiagnozowali raka płuc. Rodzice nie mieli pieniędzy na operacje. Wszyscy myśleli, że umrze, ale pewnego dnia, zjawił się jakiś lekarz i powiedział, że przeprowadzi operacje za swoje pieniądze. Dyrektor szpitala zgodził się, był to lekarz z USA. Pojawił się jak Bóg i ocali mojego brata. Rodzice chcieli mu oddać częściowo pieniądze, ale ich nie przyjął i wyjechał kilka dni po operacji. Mój brat żyje, i nadal dziękuje temu lekarzowi, że uratował mu życie. Moją mamę tak to zmieniło, że postanowiła, że będzie raz w tygodniu chodziła do szpitali i prowadziła zajęcia dla chorych dzieci. Ja i mój brat też czasem z nią chodzimy.
- Twój brat dużo przeżył, ale zaciekawił mnie ten lekarz. Dlaczego przeprowadził tą operacje ? - To było dziwne. Zjawił się z znikąd i przeprowadził ją tak po prostu, za darmo.
- Nie mam pojęcia, ale wiem, że to dobry człowiek. - SoRa opowiadała dalej. Jej życie też nie było proste. Dużo przeszła, ale szczęścia też miała. Opowiedziała mi o swojej szkole, o jej przeżyciach w niej, czym się interesowała, co lubiła, w czym była dobra, a w czym nie. Kocha słuchać muzyki i pisać różne historie, nie zna dobrze obcych języków, nie lubi gotowania i rysowania. Za to dobrze jeździ na rolkach i łyżwach. - Re Ma, a co ty lubisz robić, w czym jesteś dobra i tak dalej ? - Zapytała z błyskiem w oczach.
- Yyy.... Potrafię płynnie mówić w kilku językach i łatwo się ich uczę.....
- Moi rodzice z polski uczyli mnie od urodzenia koreańskiego, potem zaczęli japońskiego, w szkole uczyłam się angielskiego, a reszta tak jakoś sama się nauczyłam.
- Niesamowite! Jakie miałaś oceny w szkole?
- Yyy... nie powiedziałam Ci o czymś SoRa. - Było mi głupio o tym mówić, ale musiałam. Opowiedziałam jej jak długo byłam w szpitalu i o moich problemach w gimnazjum, ale ją to nie obchodziło za bardzo. Powiedziała, że to nic takiego, przecież każdego może to spotkać.
- No mów. Jak wróciłaś do szkoły, jakie miałaś oceny, hmm ? Hmm ?
- E to... Nie miałam żadnej czwórki, same piątki lub szóstki.
- Nie no, poznałam geniusza. Jak Ci się to udało ? - SoRa patrzyła się na mnie jak na atrakcje w zoo.
- Mam dobrą pamięć, ale ostatnio oraz gorzej mi coś zapamiętać.
- Czemu ?
- Przez to, że ostatnio...
- ReMa !!! Chłopcy przyjechali ! - Przerwał mi Mina krzycząc.
- Kto przyjechał... ?
- A, zapomniałam Ci powiedzieć. Nu'est dziś do nas wpada. - Powiedziałam je, chyba powinnam wcześniej.
- CO ?! I ty mi teraz to mówisz ? - SoRa była zła i jednocześnie szczęśliwa. Nagle do mojego pokoju weszło całe Nu'est. Byłam zdziwiona, zwłaszcza, że Mina nie przyszedł z nimi.
- Co wy ?! Tak bez pukania ? - Daj spokój, mamy ważną sprawę - Powiedział Ren.
- Wiesz co dziś za dzień ? - Zapytał się Baekho.
- Yy... szesnasty sierpnia ? - Nie byłam pewna.
- Tak. Nie wiesz co dziś jest ?
- Co takiego ? - Nie miałam pojęcia o co im chodzi.
- I ty nazywasz się siostrą, co za idiotka. - Kopnęłam Rena w piszczel, zdenerwował mnie, nie miał prawa tak mówić.
- Yyy...Ee.. - No i zrobiło mi się tak strasznie głupio.
- Dobra, teraz to już nie ważne. Wszystko przygotowaliśmy, tylko Mina musi wyjść z domu, żeby wnieść to do środka. Macie jakiś plan ? - Zapytał się Minhyung.
- Jesteśmy... ! Haloo ?
- Co jest? Gdzie oni ? ReMa !
- Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam !!
Jeszcze raz, jeszcze raz nich żyje, żyje nam !!
Niech żyje nam !! A kto ? LEE HA MIN !!!
- Yyy, chwila co dziś za dzień? - Zapytał Mina, chyba sam zapomniał o swoich urodzinach.
- Już jestem pewien, że jesteście rodzeństwem. Szesnasty sierpnia, SZESNASTY ! - Krzyknął Ren.
- Aaa... faktycznie, dziękuje wam !!!
- Idzie tort ! - Baekho przyniósł ogromny tort ze świeczkami.
- Mina pomyśl życzenie - Powiedział Aron.
- Hmm... - Mina pomyślał i zdmuchną świeczki. Były oklaski, a chłopcy dali mu prezenty, ja oczywiście nie miałam.
- ReMa teraz ty, co mu dasz? - Zabije kiedyś Rena. Ten wredny babochłop...
- ReMi, nie musisz nic mi dawać. - Powiedział HaMina.
- Nie ! Dam Ci prezent... Wszystkiego Najlepszego oppa, kocham Cię ! - Podeszłam do niego i przytuliłam. - Oto mój prezent dla Ciebie. - Powiedziałam.
- To jest prezent? - Zaśmiał się transwestyta.
- Dziękuje ReMa, naprawdę dziękuje. To najlepszy prezent jaki dziś dostałem. - Powiedział Mina.
- Co? Przecież ona tylko powiedziała, że Cię kocha. - Minki był zdziwiony i nie wiedział o co chodzi.
- Ren, ty nie wiesz jakie to uczucie usłyszeć pierwszy raz od siedemnastu lat od swojej siostry "Oppa, kocham Cię" ? Naprawdę dziękuję Ci ReMa.
- To ja dziękuję, że się mną opiekujesz i przepraszam, że zawsze musisz się o mnie martwić. - Atmosfera zrobiła się taka dziwna. Mina tak się wzruszył, że zaczął płakać. Mi też poleciało kilka łez.
- A, przepraszam. Może zjedzmy tort, co wy na to ? - Zapytałam się. Nie chciałam by te urodziny zmieniły się w jakieś wzruszające przedstawienie.
- Tak, jedzmy, bo mam dość, paczenia na to jak płaczecie. - Powiedział Ren. Mina pokroił tort i zaczęliśmy go degustować. Był pyszny, bardzo.
- To nie koniec, mamy jeszcze coś ! - Krzyknął Baekho.
- Co takiego ? - Zapytał Mina. Wszyscy poszliśmy do pokoju z wielkim telewizorem, SoRa była pod wrażeniem jego wielkości. JR wyjął płytę i włączył nagranie. Na nim były pokazane ich spólne zdjęcia, najwięcej było Miny z Aronem, jak byli jeszcze dziećmi. Jacy byli słodcy. Na koniec zobaczyłam swoje zdjęcie z Miną jak kiedyś jedliśmy kolację.
- Skąd macie to zdjęcie ? Tego dnia nie byliście u nas. - Byłam zaskoczona.
- No wiesz, to nieodpowiedzialne zostawić otwarte okno. Nawet jak jesteście w domu. - Powiedział Aron, a reszta zaczęła się śmiać.
- Yhh... Wy podglądacze. - Powiedziałam i sama zaczęłam się z nich śmiać.
- "Podglądacze" ? Ty, choć tu - cała piątka się na mnie rzuciła i zaczęli mnie łaskotać. Mina i SoRa przybiegli mi na ''ratunek'' i ich odgonili ode mnie. Potem zeszliśmy na dół. Jedząc, rozmawialiśmy o różnych sprawach.
- Może w coś zagramy ? - Zaproponowała SoRa.
- Jasne, ale w co ?
- Kiedyś grałam ze znajomymi, że każdy pisał jedno pytanie na karce do każdej osoby, a potem ona miała na to odpowiedzieć. Taka gra w prawdę i wyzwanie, ale bez zadań i butelki. - Pomysł był fajny, ale dużo pisania.
- Zagrajmy w to !- Krzyknął Baekho.
- Okej. Mina, możesz przynieść jakieś kartki?
-Tak, już. - Każdy dostał po sześć kartek i napisał na niej jednio pytanie do każdego. Zajęło nam to około dwadzieścia minut. Usiedliśmy w kółku i zaczęliśmy grać.
- Kto zaczyna? - Zapytałam się.
- Może ty, Re Ma? - zaproponował JR.
- Ok. Pierwsze pytanie : "Czy nie lubisz kogoś z tutaj obecnych ? Jeśli tak, to kogo?" Moja odpowiedź, to tak. Jest to babochłop, który cały czas mnie obraża. - Ren spojrzał na mnie i pokazał język. Wszyscy zaczęli się z niego śmiać. - Drugie pytanie to "Czy kiedykolwiek się całowałaś ?". Jezu, kto zadał mi takie głupie pytanie?
- Odpowiedzi brzmi tak, całowałam się już kiedyś. - Wszyscy zaczęli robić "uuuu". Reszta pytań była normalna, jakie jest moje lubione danie, kolor i takie tam.
- Teraz Ren... Jakie jest pierwsze pytanie ? - Zapytał JR
- "Gdyby w Nu'est byłyby same kobiety, kogo byś poślubił ?" Hahaha... Chyba w marzeniach. Nikogo. Mam do wyboru mamuśkę, tatuśka, obżarciucha i dzieciaka, w snach bym ich nie poślubił. - Nie wiem do kogo dokładnie skierował te słowa, ale reszta się na niego rzuciła i sama nie wiem co mu robiła.
- Teraz Mina.
- Pierwsze pytanie "Jaki jest twój idealny świat ? Jak go sobie wyobrażasz ? " Ciekawe pytanie. Moja odpowiedzi na to, hym... Świat, gdzie każdy będzie żyć ze wszystkimi w zgodzie. Gdzie nie będzie egoistów wpatrzonych w siebie, a będą ludzie, którzy chcieliby nieść pomoc drugiemu człowiekowi. Świat, gdzie kolor skóry i pochodzenie nie będzie miało znaczenia. Gdzie choroby przestaną po prostu istnieć. Miejsce, gdzie żadne dziecko nie będzie cierpieć. Będzie miało szczęśliwy dom, rodzinę, a dzieciństwo nie zostanie mu odebrane. Świat, w którym żaden człowiek nie zabije drugiego człowieka. Świat, gdzie nie będzie wojen. Świat, w którym żaden człowiek nie zabije drugiego człowieka. Świat, w jakim każdy będzie się nawzajem szanować. Miejsce, gdzie nie będzie NIENAWIŚCI. - Wszyscy mu przytakiwali i mówili, że taki świat byłby świetny, ale ja się z tym nie zgadzałam.
- Twój wyobrażony świat byłby nudny. - Powiedziałam.
- Hy ? Co masz na myśli? - Mina i reszta na mnie spojrzała zdziwionym wzrokiem.
- Ponieważ, w świecie, gdzie nie ma nienawiści, nie ma też miłości. Tam, gdzie nie ma krzywdy i chorób, ludzie nie wiedzieliby jak cenne jest życie. Dzieci, które nie zaznały krzywdy w dzieciństwie, mogą nigdy nie dojść do tego, że świat może być piękny. Nawet jeśli kiedyś nie był. Świat, który opisałeś byłby zepsuty i nudny. Nic by się w nim nie działo i większość rzeczy by nigdy nie powstała. Na przykład muzyka, piosenki o miłość, śmierć, te piękne filmy, seriale, książki, emocje. Nie było by też lekarzy, skoro choroby by nie istniał. To wszystko, nie istniałoby. Po prostu byłoby to niczym. Ludzie nie poznaliby co to jest prawdziwa miłość, szczęście, radość. Nic, nigdy. Świat nie może być idealny i koniec kropka.
- ReMa...
- Masz racje, ale ja chciałbym taki świat. Nikt nie musiałby cierpieć, nikt. - Po raz pierwszy wiedziałam jak Mina był tak poważny.
- Nie prawda, bo by cierpieli. Nie wiedzieliby czym jest życie. To dzięki cierpieniu i chorobą, wiedzą że świat jest piękny, ale też zepsuty i zły. - Nasze podglądy się różniły, ale tak jak myślałam, Mina sam nie rozumiał co mówi.
- ReMa - Powiedziała do mnie SoRa. Nie chciałam psuć zabawy, więc zakończyłam tą rozmowę.
- Dajmy spokój, grajmy dalej... - Gra się ciągnęła. Było kilka śmiesznych pytań. Nawet nie zauważyliśmy, kiedy było już po dwudziestej.
- My będziemy się już zbierać, bo menadżer nas zabije. - Powiedział JR.
- Jasne, dziękuje za dziś, świetnie się bawiłam. - Mina chyba był zadowolony z dzisiejszego dnia.
- My też, dzięki za wszystko, pa pa, do zobaczenia.
- Pa pa. - Pomachałam im. - SoRa chcesz zostać dziś u mnie na noc ? - Zapytałam się.
- Nie będę przeszkadzać ? - To pytanie było skierowane do HaMina.
- Nie, ale zadzwoń do rodziców i się zapytaj.
- Dobrze, dziękuje. - SoRa zadzwoniła. Mogła u mnie zostać. Byłam bardzo szczęśliwa, powiedzieliśmy Minie, że może iść sobie odpocząć, a my posprzątamy. Po godzinie wszystko błyszczało, a my wykończone, poszłyśmy na górę. Przygotowałam dla SoRy koszulkę i spodenki do spania. Były nowe więc jeszcze ich nie nosiłam. Najpierw ja poszłam się umyć, potem SoRa. Jak wyszła z łazienki, włączyliśmy laptopa i pokazywałam jej moje zdjęcia z Polski, które przysłały mi znajome. Swój laptop zepsułam, dlatego, żadnych nie miałam.
- ReMa, czy ten chłopak na zdjęciu, był w Polsce Twój chłopakiem ? - Zapytała się, jak zobaczyła mnie na zdjęciu z Maćkiem.
- SoRa, odpisała? - Zapytał.- Nie, napisze do niej jeszcze później. - Byłam trochę smutna, ponieważ nie znałam jej dokładnego adresu, więc nie mogłam jej odwiedzić. Przyjechaliśmy do domu. Mina wziął bagaże i weszliśmy do środka.
- Nie ma to jak w domu, prawda ? - Wyglądał na szczęśliwego.- Noo... w końcu się wyśpisz, co ? - Zaśmiałam się pod nosem.- To też. ReMa, dobrze się czujesz ?- Tak. Mina, nie jesteś głodny ?- Zapytałam, bo ja umierałam z głodu.- Troszkę.- Okej ! Idę do kuchni, a ty zanieś moje rzeczy do pokoju. - Zaczęłam się kierować w stronę kuchni. Postanowiłam, że zrobię jajka z ryżem. Po jakimś czasie, Mina, zszedł na dół.- Poczekaj 10 minut. Ryż jeszcze nie jest gotowy.- Dobrze, nie śpiesz się. - Po dwunastu minutach podałam do stołu. Zjedliśmy. HaMinie smakowało. Ja byłam zmęczona, więc poszłam na górę do pokoju. Zmyłam makijaż, przebrałam się, włączyłam laptopa i puściłam muzykę. Położyłam się na łóżku i słuchałam, a po jakimś czasie zasnęłam.
* Kilka godzin później *
Obudziłam się i spojrzałam na komórkę. Była trzecia w nocy, a położyłam się o dziewiętnastej. Zerknęłam jeszcze raz na wyświetlacz, czy nie ma żadnej wiadomości od So Ry, nie było. Przez resztę nocy nie mogłam już zasnąć. Po prostu sobie leżałam na łóżku. Nadszedł ranek. Chłopcy się nie odzywali. Mina powiedział, że mogą mieć karę za to co Ren zrobił w Japonii. Było mi ich trochę szkoda, bo to wszystko przeze mnie.
* Tydzień późnej *
Minął tydzień. Ani chłopcy, ani SoRa nie dawali znaku życia. Ja i Mina dużo rozmawialiśmy. Raz zapytałam się go o naszych biologicznych rodziców, ale uniknął tematu. HaMina zawołał mnie na śniadanie. Schodząc na dół, usłyszałam kawałek jego rozmowy przez telefon. Chyba rozmawiał z Aronem. Mówił coś, że ''wkrótce mi to powie''. Po dłuższej chwili, odłożył telefon i spojrzał w moją stronę z przerażonym wzrokiem mówiącym " słyszałaś wszystko ? "- Z kim rozmawiałeś ? - Zapytałam. Wiedziałam, że z Aronem, ale nie byłam pewna o co chodziło i co mi ma do powiedzenia.- Yy... z Aronem. Wpadną do nas dziś wieczorem. - W jego głosie było słychać jak by coś ukrywał, ale byłam szczęśliwa, że chłopcy nas odwiedzą.- Tak? To super, już nie mogę się doczekać. - Powiedziałam. - Co dziś na śniadanie? - Zapytałam czując jak coś się ....przypala ?- Aaaa !!! Chleb ! - Krzyknął HaMina i pobiegł do kuchni. Ja zaczęłam się z niego śmiać i poszłam za nim.- Spalił się ?- Na szczęście tylko troszkę. Chyba będę mógł poczęstować też chłopaków. - Odetchnął z ulgą.- Mam zrozumieć, że jem to co spalone?- Jak byś mogła. - Mina uśmiechną się szeroko.
- Hahahaha! Bardzo śmieszne. - Odwzajemniłam gest. Mina podał do stołu słodki twaróg i pokroił chleb. Zaczęliśmy jeść. Naprawdę miałam zjeść to co spalone. Nagle usłyszałam jak przychodzi mi sms, więc szybko postanowiłam go przeczytać.
- TO OD SORY !!! - Krzyknęłam. Wstałam tak gwałtownie, że przewróciłam krzesło.- I co napisała ?- Ooo, już... " Cześć ReMa ^.^. Przepraszam, że tak długo się nie odzywałam, ale miałam kilka spraw na głowie. Teraz mam wolne. Chciałabyś się spotkać? Park SoRa..." - Nie mogłam uwierzyć. Tak się cieszyłam.- To chyba dobrze, że chce się spotkać. W końcu to pierwsza dziewczyna jaką poznałaś w Korei, a raczej w Japonii. - Mina też był szczęśliwy. Od razu jej odpisałam czy nie chciałaby wpaść dziś do mnie. Wysłałam jej nasz adres.- Mina ! Czy So Ra mogłaby dziś do nas przyjść ? - Zapytałam się. Wiedziałam, że muszę mieć jego pozwolenie. No bo w końcu to jego dom.- Tak, nie ma problemu, ale nie zapominaj, że dziś chłopcy przychodzą. - HaMina skończył mówić, a ja dostałam sms od SoRy, że przyjdzie o piętnastej. Była jedenasta. Pobiegłam na górę wziąć prysznic, przebrać się i umalować. Zajęło mi to ponad godzinę, nie tak jak zawsze dziesięć minut. Było po dwunastej. Poprosiłam Mine, żeby dał mi pieniądze na jakieś przekąski i słodycze. Jak przychodziło do nas aż sześć osób, to trzeba je czymś nakarmić. Samego chleba im nie dam.- Dasz sobie radę sama ? - Zapytał.- Tak, to tylko kilka rzeczy, a sklep jest nie daleko. - Odpowiedziałam. Ubrałam się wzięłam od niego pieniądze i wyszłam. Po około siedmiu minutach byłam w sklepie. Kupiłam 3 opakowana żelek, 4 paczki chipsów, orzeszki, trochę owoców, soki i inne rzeczy.- Do widzenia... - Wyszłam ze sklepu. Włożyłam słuchawki do uszu i puściłam sobie muzykę. Przez Nu'est zaczęłam interesować się trochę k-popem i bardzo polubiłam zespół Infinite, dlatego włączyłam sobie ich piosenkę. Szłam jak w obłokach, nie patrząc przed siebie. Ale przez mój pech, tak jak w Japonii wpadłam na kogoś.- A...!- Przepraszam, nic Panu się nie stało ? - Wpadłam na jakiegoś chłopaka. Oczywiście moje mandarynki i jabłka musiały polecieć nie wiadomo gdzie. Na nieszczęście mój telefon też upadł, ale był cały.- Nie, nic się nie stało. To moja wina. - Powiedział nieznajomy.- Nie prawda. - Zaczęłam zbierać co mi wypadło.- Pomogę Pani.- Nie trzeba. - Chłopak nie posłuchał i zaczął zbierać moje biedne owoce.- A Pani nic się nie stało ? - Zapytał.- Nie, nic mi nie jest. Dziękuje... Jeszcze raz przepraszam, że na Ciebie wpadłam.- Nie szkodzi, to ja przepraszam. - Wstał i podał mi siatkę z resztą rzeczy.- Bardzo dziękuje za pomoc i jeszcze raz przepraszam. - Pochyliłam się, zabrałam zakupy i zaczęłam kierować się w stronę domu.- Proszę. - Powiedział na koniec. Po kilku minutach byłam już na miejscu. Mina oczywiście wypytywał się czemu tak długo. Opowiedziałam mu, że przypadkiem wpadłam na kogoś. Przygotowaliśmy wszystko na przyjście SoRy i chłopaków. Zostało mam jeszcze trochę czasu do piętnastej.
- O której ma przyjść Nu'est ? - Zapytałam.- Powiedzieli, że po szesnastej, jakoś tak.- To SoRa będzie przed nimi. Najpierw pokaże jej mój pokój, a jak chłopcy przyjdą to zejdziemy na dół, ok? - Nie mogłam się doczekać jej przyjścia. Po piętnastu minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Pobiegłam jak najszybciej je otworzyć.
- SoRa ! - Krzyknęłam i ją przytuliłam.
- Cześć ReMa. - Odwzajemniła mój uścisk.- Zamierzacie tam stać resztę dnia ? - Zapytał Ha Mina.- Nie... - Odpowiedziałam, po czym z So Rą zaczęłyśmy się śmiać. Weszłyśmy do środka.- Wow, macie piękny dom. Wygląda jak hotel. - So Ra zachwycała się domem, tak jak ja, kiedy tu pierwszy raz przyjechałam.- Co nie? Sama nie wiem skąd Mina ma na to wszystko pieniądze. - Teraz jak się zastanowię, to nigdy o to go nie pytałam.- Ee.. ReMa, może pokażesz jej swój pokój...? - Mina wyglądał jakbyśmy go przyłapały na nie wiadomo czym.- Racja! Chodźmy. - Chwyciłam ją za rękę i poszłyśmy na górę.- Ile pięter ma ten dom? - zapytała zdumiona.
- Chyba trzy. Parter, pierwsze piętro, drugie i trzecie, jest też jakiś taki mały strych i piwnica.- Czy to na pewno dom? - SoRa była zdziwiona, ale nie zaskoczyło mnie to. W Polsce i tu raczej można to uznać za czteropiętrowy blok , tylko że są trzy piętra.- Ile tu jest pokoi ?- Sama nie wiem, nigdy nie liczyłam. - Zaśmiałam się.- Rozumiem.- To mój pokój... - Powiedziałam otwierając drzwi do niego.- Łał... Jaki śliczny. Sama wybierałaś kolory ? - Zapytała.- Nie, Mina je wybrał. Ma dobry gust.- Ten sufit się błyszczy, oo... - So Ra wyglądała jak aniołek w niebie, przez błękitne ściany i biały sufit.- Re Ma? Co się stało? Halo ?- Hm? Co ? - SoRa zaczęła się ze mnie śmiać. Nie mogłam uwierzyć, że można tak ślicznie wyglądać jak ona.
-Yy... co chcesz robić? - Zapytałam.- Spotkałyśmy się tylko raz, dużo o Tobie się dowiedziałam, ale ty o mnie nie za wiele. Tylko to że tu mieszkam i jestem w Twoim wieku. - SoRa miała racje. O nic jej się nie pytałam.- Chodzimy usiąść i pogadamy, ok ? - Zapytałam, pokiwała głową i usiadłyśmy na łóżku.
- A więc, zaczynaj o sobie opowiadać. - Powiedziałam, SoRa usiadła i zaczęła swoją opowieść.- Jak już wiesz mam 17 lat. Mieszkam w Korei, ale urodziłam się w Tokyo. - Zaskoczyła mnie tym, że urodziła się w Japonii, a japońskiego nie potrafi. - Przyszłam na świat pierwszego kwietnia. Moi rodzice musieli wyjechać w pewnej sprawie do Japonii. Wtedy moja mama miała wypadek i przez to urodziłam się o miesiąc wcześniej przez cesarskie ciecie. Moje i mojej mamy życie było zagrożone, lecz później wszystko się ułożyło. Spędziliśmy tam kilka miesięcy, ale nie mogliśmy tam zostać, ponieważ w Korei był mój brat, którym opiekowała się nasza babcia, no ale to już inna historia. - SoRa na chwile przerwała i miła trochę smutną minę.
- Co dalej ?- Zapytałam.- A... Zawsze byłam otoczona przez dużą liść chłopców. - Nie zdziwiło mnie to za bardzo. - Ale przez to nie miałam też dużo przyjaciół. Właściwie to mam tylko jedną przyjaciółkę, znaczy teraz dwie.- Kogo ?- Kim Chan Su i chyba Ciebie. mogę tak uważać ? - Jak wypowiedziała te słowa to się wzruszałam. Myślałam, że tylko ja o niej tak myślę. A tu co, ona też!- ReMa? Co się stało? - Z oczu zaczęły mi lecieć łzy.
- Nic, po prostu jestem szczęśliwa.- Ahh... ReMa nie strasz mnie tak. - Zaśmiałam się lekko i pokiwałam głową.
- Co dalej ? Opowiadaj.
- Hmm... Na czym ja to... A, nie miałam dużo znajomych, jak to dziewczyna otoczona przez chłopaków. Trwa to do dziś. Dziewczyny chyba nigdy nie zaczną mnie lubić, przez mój wygląd. Ja nie chciałam chodzić z żadnych z tych chłopaków, żadnego też nie lubiłam za bardzo. Zawsze jak jakiś chłopak mówił mi, że mnie lubi, to jakaś dziewczyna mnie przezywała lub się nade mną znęcali, ale nie będę o tym mówić. Kiedy miałam 13 lat, u mojego brata zdiagnozowali raka płuc. Rodzice nie mieli pieniędzy na operacje. Wszyscy myśleli, że umrze, ale pewnego dnia, zjawił się jakiś lekarz i powiedział, że przeprowadzi operacje za swoje pieniądze. Dyrektor szpitala zgodził się, był to lekarz z USA. Pojawił się jak Bóg i ocali mojego brata. Rodzice chcieli mu oddać częściowo pieniądze, ale ich nie przyjął i wyjechał kilka dni po operacji. Mój brat żyje, i nadal dziękuje temu lekarzowi, że uratował mu życie. Moją mamę tak to zmieniło, że postanowiła, że będzie raz w tygodniu chodziła do szpitali i prowadziła zajęcia dla chorych dzieci. Ja i mój brat też czasem z nią chodzimy.
- Twój brat dużo przeżył, ale zaciekawił mnie ten lekarz. Dlaczego przeprowadził tą operacje ? - To było dziwne. Zjawił się z znikąd i przeprowadził ją tak po prostu, za darmo.
- Nie mam pojęcia, ale wiem, że to dobry człowiek. - SoRa opowiadała dalej. Jej życie też nie było proste. Dużo przeszła, ale szczęścia też miała. Opowiedziała mi o swojej szkole, o jej przeżyciach w niej, czym się interesowała, co lubiła, w czym była dobra, a w czym nie. Kocha słuchać muzyki i pisać różne historie, nie zna dobrze obcych języków, nie lubi gotowania i rysowania. Za to dobrze jeździ na rolkach i łyżwach. - Re Ma, a co ty lubisz robić, w czym jesteś dobra i tak dalej ? - Zapytała z błyskiem w oczach.
- Yyy.... Potrafię płynnie mówić w kilku językach i łatwo się ich uczę.....
- Ach! Jesteś w nich świetna, nie to co ja, a jakie znasz?
- Nie przerywaj to powiem - Yh... ta So Ra.
- Przepraszam.
- Znam koreański, japoński, angielski, włoski, francuski, rosyjski i mogę się porozumieć po chińsku, ale tak trochę, nie uczyłam się go za bardzo, a no i oczywiście Polski.
- WOW. Jesteś geniuszem, jak się ich wszystkich nauczyłaś ?- Moi rodzice z polski uczyli mnie od urodzenia koreańskiego, potem zaczęli japońskiego, w szkole uczyłam się angielskiego, a reszta tak jakoś sama się nauczyłam.
- Niesamowite! Jakie miałaś oceny w szkole?
- Yyy... nie powiedziałam Ci o czymś SoRa. - Było mi głupio o tym mówić, ale musiałam. Opowiedziałam jej jak długo byłam w szpitalu i o moich problemach w gimnazjum, ale ją to nie obchodziło za bardzo. Powiedziała, że to nic takiego, przecież każdego może to spotkać.
- No mów. Jak wróciłaś do szkoły, jakie miałaś oceny, hmm ? Hmm ?
- E to... Nie miałam żadnej czwórki, same piątki lub szóstki.
- Nie no, poznałam geniusza. Jak Ci się to udało ? - SoRa patrzyła się na mnie jak na atrakcje w zoo.
- Mam dobrą pamięć, ale ostatnio oraz gorzej mi coś zapamiętać.
- Czemu ?
- Przez to, że ostatnio...
- ReMa !!! Chłopcy przyjechali ! - Przerwał mi Mina krzycząc.
- Kto przyjechał... ?
- A, zapomniałam Ci powiedzieć. Nu'est dziś do nas wpada. - Powiedziałam je, chyba powinnam wcześniej.
- CO ?! I ty mi teraz to mówisz ? - SoRa była zła i jednocześnie szczęśliwa. Nagle do mojego pokoju weszło całe Nu'est. Byłam zdziwiona, zwłaszcza, że Mina nie przyszedł z nimi.
- Co wy ?! Tak bez pukania ? - Daj spokój, mamy ważną sprawę - Powiedział Ren.
- Wiesz co dziś za dzień ? - Zapytał się Baekho.
- Yy... szesnasty sierpnia ? - Nie byłam pewna.
- Tak. Nie wiesz co dziś jest ?
- Co takiego ? - Nie miałam pojęcia o co im chodzi.
- I ty nazywasz się siostrą, co za idiotka. - Kopnęłam Rena w piszczel, zdenerwował mnie, nie miał prawa tak mówić.
- Czy ty mnie zawsze musisz obrażać?! Co dziś do jasnej cholery jest?! - wiem, że nie powinnam tak się bulwersować, ale on właśnie zepsuł mi humor.
- Dziś są urodziny HaMina. - Powiedział JR, a ja zaniemówiłam. Nigdy go się nie pytałam kiedy ma urodziny.- Yyy...Ee.. - No i zrobiło mi się tak strasznie głupio.
- Dobra, teraz to już nie ważne. Wszystko przygotowaliśmy, tylko Mina musi wyjść z domu, żeby wnieść to do środka. Macie jakiś plan ? - Zapytał się Minhyung.
- Hmm.... mam! Wcześniej na nasze przyjście poszłam do sklepu i kupiłam kilka rzeczy, co wy na to, by powiedzieć, że czegoś zapomniałam i jeden z was, by z nim po to poszedł - zaproponowałam.
- Dobre, szybko myślisz ReMa! - rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę, kto pójdzie z Miną, zanim wrócą ze sklepu minie nie całe dwadzieścia minut. Zeszliśmy na dół, po jakichś dziesięciu minutach gadania z MiNą, SoRą i resztą. Baekho, powiedział, że chciałby obejrzeć film i jeść popcorn, u nas już go nie było, dlatego też Aron zaproponował, żeby Mina poszedł z nim po niego. Wszystko dobrze poszło, Mina z Aron'em wyszli, oddalili się od domu, a my szybko poszliśmy do auta po rzeczy, było pełno pysznego jedzenia, wielki tort, dużo balonów i jeszcze przygotowana płyta z wideo, wszystko było piękne. Przeniesienie wszystkiego zajęło nam około dwudziestu minut, Aron próbował zatrzymać HaMina jak najdłużej, ale już po dwudziestu pięciu minutach widziałam z okna, że już wracają.
- Szybko, gaście światło i się chowajcie ! - Powiedział JR. Po chwili usłyszeliśmy jak wchodzą do domu.- Jesteśmy... ! Haloo ?
- Co jest? Gdzie oni ? ReMa !
- Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam !!
Jeszcze raz, jeszcze raz nich żyje, żyje nam !!
Niech żyje nam !! A kto ? LEE HA MIN !!!
- Yyy, chwila co dziś za dzień? - Zapytał Mina, chyba sam zapomniał o swoich urodzinach.
- Już jestem pewien, że jesteście rodzeństwem. Szesnasty sierpnia, SZESNASTY ! - Krzyknął Ren.
- Aaa... faktycznie, dziękuje wam !!!
- Idzie tort ! - Baekho przyniósł ogromny tort ze świeczkami.
- Mina pomyśl życzenie - Powiedział Aron.
- Hmm... - Mina pomyślał i zdmuchną świeczki. Były oklaski, a chłopcy dali mu prezenty, ja oczywiście nie miałam.
- ReMa teraz ty, co mu dasz? - Zabije kiedyś Rena. Ten wredny babochłop...
- ReMi, nie musisz nic mi dawać. - Powiedział HaMina.
- Nie ! Dam Ci prezent... Wszystkiego Najlepszego oppa, kocham Cię ! - Podeszłam do niego i przytuliłam. - Oto mój prezent dla Ciebie. - Powiedziałam.
- To jest prezent? - Zaśmiał się transwestyta.
- Dziękuje ReMa, naprawdę dziękuje. To najlepszy prezent jaki dziś dostałem. - Powiedział Mina.
- Co? Przecież ona tylko powiedziała, że Cię kocha. - Minki był zdziwiony i nie wiedział o co chodzi.
- Ren, ty nie wiesz jakie to uczucie usłyszeć pierwszy raz od siedemnastu lat od swojej siostry "Oppa, kocham Cię" ? Naprawdę dziękuję Ci ReMa.
- To ja dziękuję, że się mną opiekujesz i przepraszam, że zawsze musisz się o mnie martwić. - Atmosfera zrobiła się taka dziwna. Mina tak się wzruszył, że zaczął płakać. Mi też poleciało kilka łez.
- A, przepraszam. Może zjedzmy tort, co wy na to ? - Zapytałam się. Nie chciałam by te urodziny zmieniły się w jakieś wzruszające przedstawienie.
- Tak, jedzmy, bo mam dość, paczenia na to jak płaczecie. - Powiedział Ren. Mina pokroił tort i zaczęliśmy go degustować. Był pyszny, bardzo.
- To nie koniec, mamy jeszcze coś ! - Krzyknął Baekho.
- Co takiego ? - Zapytał Mina. Wszyscy poszliśmy do pokoju z wielkim telewizorem, SoRa była pod wrażeniem jego wielkości. JR wyjął płytę i włączył nagranie. Na nim były pokazane ich spólne zdjęcia, najwięcej było Miny z Aronem, jak byli jeszcze dziećmi. Jacy byli słodcy. Na koniec zobaczyłam swoje zdjęcie z Miną jak kiedyś jedliśmy kolację.
- Skąd macie to zdjęcie ? Tego dnia nie byliście u nas. - Byłam zaskoczona.
- No wiesz, to nieodpowiedzialne zostawić otwarte okno. Nawet jak jesteście w domu. - Powiedział Aron, a reszta zaczęła się śmiać.
- Yhh... Wy podglądacze. - Powiedziałam i sama zaczęłam się z nich śmiać.
- "Podglądacze" ? Ty, choć tu - cała piątka się na mnie rzuciła i zaczęli mnie łaskotać. Mina i SoRa przybiegli mi na ''ratunek'' i ich odgonili ode mnie. Potem zeszliśmy na dół. Jedząc, rozmawialiśmy o różnych sprawach.
- Może w coś zagramy ? - Zaproponowała SoRa.
- Jasne, ale w co ?
- Kiedyś grałam ze znajomymi, że każdy pisał jedno pytanie na karce do każdej osoby, a potem ona miała na to odpowiedzieć. Taka gra w prawdę i wyzwanie, ale bez zadań i butelki. - Pomysł był fajny, ale dużo pisania.
- Zagrajmy w to !- Krzyknął Baekho.
- Okej. Mina, możesz przynieść jakieś kartki?
-Tak, już. - Każdy dostał po sześć kartek i napisał na niej jednio pytanie do każdego. Zajęło nam to około dwadzieścia minut. Usiedliśmy w kółku i zaczęliśmy grać.
- Kto zaczyna? - Zapytałam się.
- Może ty, Re Ma? - zaproponował JR.
- Ok. Pierwsze pytanie : "Czy nie lubisz kogoś z tutaj obecnych ? Jeśli tak, to kogo?" Moja odpowiedź, to tak. Jest to babochłop, który cały czas mnie obraża. - Ren spojrzał na mnie i pokazał język. Wszyscy zaczęli się z niego śmiać. - Drugie pytanie to "Czy kiedykolwiek się całowałaś ?". Jezu, kto zadał mi takie głupie pytanie?
- Odpowiedzi brzmi tak, całowałam się już kiedyś. - Wszyscy zaczęli robić "uuuu". Reszta pytań była normalna, jakie jest moje lubione danie, kolor i takie tam.
- Teraz Ren... Jakie jest pierwsze pytanie ? - Zapytał JR
- "Gdyby w Nu'est byłyby same kobiety, kogo byś poślubił ?" Hahaha... Chyba w marzeniach. Nikogo. Mam do wyboru mamuśkę, tatuśka, obżarciucha i dzieciaka, w snach bym ich nie poślubił. - Nie wiem do kogo dokładnie skierował te słowa, ale reszta się na niego rzuciła i sama nie wiem co mu robiła.
- Teraz Mina.
- Pierwsze pytanie "Jaki jest twój idealny świat ? Jak go sobie wyobrażasz ? " Ciekawe pytanie. Moja odpowiedzi na to, hym... Świat, gdzie każdy będzie żyć ze wszystkimi w zgodzie. Gdzie nie będzie egoistów wpatrzonych w siebie, a będą ludzie, którzy chcieliby nieść pomoc drugiemu człowiekowi. Świat, gdzie kolor skóry i pochodzenie nie będzie miało znaczenia. Gdzie choroby przestaną po prostu istnieć. Miejsce, gdzie żadne dziecko nie będzie cierpieć. Będzie miało szczęśliwy dom, rodzinę, a dzieciństwo nie zostanie mu odebrane. Świat, w którym żaden człowiek nie zabije drugiego człowieka. Świat, gdzie nie będzie wojen. Świat, w którym żaden człowiek nie zabije drugiego człowieka. Świat, w jakim każdy będzie się nawzajem szanować. Miejsce, gdzie nie będzie NIENAWIŚCI. - Wszyscy mu przytakiwali i mówili, że taki świat byłby świetny, ale ja się z tym nie zgadzałam.
- Twój wyobrażony świat byłby nudny. - Powiedziałam.
- Hy ? Co masz na myśli? - Mina i reszta na mnie spojrzała zdziwionym wzrokiem.
- Ponieważ, w świecie, gdzie nie ma nienawiści, nie ma też miłości. Tam, gdzie nie ma krzywdy i chorób, ludzie nie wiedzieliby jak cenne jest życie. Dzieci, które nie zaznały krzywdy w dzieciństwie, mogą nigdy nie dojść do tego, że świat może być piękny. Nawet jeśli kiedyś nie był. Świat, który opisałeś byłby zepsuty i nudny. Nic by się w nim nie działo i większość rzeczy by nigdy nie powstała. Na przykład muzyka, piosenki o miłość, śmierć, te piękne filmy, seriale, książki, emocje. Nie było by też lekarzy, skoro choroby by nie istniał. To wszystko, nie istniałoby. Po prostu byłoby to niczym. Ludzie nie poznaliby co to jest prawdziwa miłość, szczęście, radość. Nic, nigdy. Świat nie może być idealny i koniec kropka.
- ReMa...
- Masz racje, ale ja chciałbym taki świat. Nikt nie musiałby cierpieć, nikt. - Po raz pierwszy wiedziałam jak Mina był tak poważny.
- Nie prawda, bo by cierpieli. Nie wiedzieliby czym jest życie. To dzięki cierpieniu i chorobą, wiedzą że świat jest piękny, ale też zepsuty i zły. - Nasze podglądy się różniły, ale tak jak myślałam, Mina sam nie rozumiał co mówi.
- ReMa - Powiedziała do mnie SoRa. Nie chciałam psuć zabawy, więc zakończyłam tą rozmowę.
- Dajmy spokój, grajmy dalej... - Gra się ciągnęła. Było kilka śmiesznych pytań. Nawet nie zauważyliśmy, kiedy było już po dwudziestej.
- My będziemy się już zbierać, bo menadżer nas zabije. - Powiedział JR.
- Jasne, dziękuje za dziś, świetnie się bawiłam. - Mina chyba był zadowolony z dzisiejszego dnia.
- My też, dzięki za wszystko, pa pa, do zobaczenia.
- Pa pa. - Pomachałam im. - SoRa chcesz zostać dziś u mnie na noc ? - Zapytałam się.
- Nie będę przeszkadzać ? - To pytanie było skierowane do HaMina.
- Nie, ale zadzwoń do rodziców i się zapytaj.
- Dobrze, dziękuje. - SoRa zadzwoniła. Mogła u mnie zostać. Byłam bardzo szczęśliwa, powiedzieliśmy Minie, że może iść sobie odpocząć, a my posprzątamy. Po godzinie wszystko błyszczało, a my wykończone, poszłyśmy na górę. Przygotowałam dla SoRy koszulkę i spodenki do spania. Były nowe więc jeszcze ich nie nosiłam. Najpierw ja poszłam się umyć, potem SoRa. Jak wyszła z łazienki, włączyliśmy laptopa i pokazywałam jej moje zdjęcia z Polski, które przysłały mi znajome. Swój laptop zepsułam, dlatego, żadnych nie miałam.
- ReMa, czy ten chłopak na zdjęciu, był w Polsce Twój chłopakiem ? - Zapytała się, jak zobaczyła mnie na zdjęciu z Maćkiem.
_____________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale miałam pewne problemy techniczne, ale teraz jest już dobrze. Mam nadzieje, że rozdział się podoba ^^ I co im sądzicie ?
Chce jeszcze powiedzieć, że "wypowiedzi" Ha Mina na pytanie " o idealnym świecie" nie pisałam ja tylko moja przyjaciółka ------> http://ask.fm/Moniekgaga
Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale miałam pewne problemy techniczne, ale teraz jest już dobrze. Mam nadzieje, że rozdział się podoba ^^ I co im sądzicie ?
Chce jeszcze powiedzieć, że "wypowiedzi" Ha Mina na pytanie " o idealnym świecie" nie pisałam ja tylko moja przyjaciółka ------> http://ask.fm/Moniekgaga
Rozdział bardzo ciekawy ^^ Wypowiedź Mina o swoim idealnym świecie była piękna i spodobała mi się najbardziej. *^*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i Hwaiting ~~
Nie no, po prostu *facepalm* przy pytaniu jakie dostał Ren. XDDDD
OdpowiedzUsuńKolejny świetny rozdział. <33
Oby tak dalej. Weny!! ^ ^
~Karvil