poniedziałek, 3 sierpnia 2015

20 rozdział - Czyli to nie sen?

Witam! Jest to ostatni rozdział tego opowiadania ;-; Dlatego jest też długi^^ Ale mam nadzieje, że spodoba wam się <3 Po tym opowiadaniu pojawi się nowe, ale za jakiś czas.... Będzie też zmiana wyglądu boga *o* Mam zamiar też przyjmować zamówienia ;-; Ogóle wszystko się zmienni ''--'' Na razie zapraszam do czytania! I proszę zostawić w OSTATNIM rozdziale komentarz, czy się podobało! 
______________________________________________________________________


- Ren... Ja...Nie - W ułamku sekundy, sama nie zauważyłam nawet kiedy, ale zaczęłam się trząść i trudno było mi złapać oddech. Nie mogłam się opanować, zaczęłam płakać. Cały obraz zaczął mi się rozmazywać. Widziałam wszystko jak przez mgłę.
- Rema! REMA! Weź się w garść! Hej! - Słyszałam krzyki chłopaka - Lekarz! NIECH TU KTOŚ PRZYJDZIE! - Wrzasnął z całych sił, to ostatnie co usłyszałam.
* Ren *
To nie był pierwszy raz. Rema już kiedyś to miała. Byłem przerażony. Wołałem lekarza zapominając, że ona potrzebuje swoich leków. W szoku nie zauważyłem, że straciła przytomność, zaraz po tym do pokoju wbiegł ojciec Remy.
- Co się stało!? Rema! Córeczko, obudź się... - Mówił do nieprzytomnej dziewczyny.
- Dyrektorze co Pan tu robi? Czemu pacjentka jest nieprzytomna? - Do pokoju wszedł jakiś lekarz. Szybko powiedziałem im co się stało. Zabrali Remę na badania. Nie wiedziałem co robić, myślałem o wszystkim i o niczym. "Dyrektorze"? Czemu tamten lekarz powiedział tak do ojca Remy?
- Minki! Co się stało? - Spytał Mina, który do mnie podbiegł. Od razu zapomniałem o czym myślałem..
- Ona, nagle upadła i zaczęła się trząść, płakała, nie mogła złapać tchu, a potem straciła przytomność - Oznajmiłem ze smutkiem w głosie.
- Miała atak? Dlaczego? Czemu? Coś ty jej powiedział, że teraz jest w takim stanie!? - Krzyknął łapiąc mnie za kołnierzyk od koszuli.
- Hyung! Zostaw go... Przecież to nie jego wina - Wtrącił się Yoona, odciągając chłopaka ode mnie.
- Ale moja siostra!
- Nic jej nie będzie. Zobaczysz, ona jest silna. Da radę - Mówił pewny siebie, ale chyba nikt w to nie wierzył, on  sam też.
                                                                             * Trzy godziny później *
Do szpitala przyjechali wszyscy którzy znają Re Mę. Lekarz wyszedł tylko na chwile powiadamiając nas, że podali jej leki dzięki którym powinna się wkrótce obudzić i nic jej nie jest. Każdy odetchnął z ulgą.
- Ren, dlaczego ona jest takim stanie? Przy tobie to się stało, prawda? - Zapytał zmartwiony Baekho.
- Ona jest.... Cała pocięta.. - Wypowiedziałem słowa przełykając ślinę.
- Co? O czym ty mówisz?! - Krzyknęli prawie wszyscy na cały korytarz. Wtedy Mina zaczął opowiadać całą jej historię. Każdy przeżywał to na swój własny sposób. Dla mnie to nie miało sensu. Dlaczego się pocięła? Nie rozumiem. Mam wrażenie, że każdy coś przede mną ukrywa, ale nie wiem co. Denerwuje mnie to, nagle zadzwonił telefon Arona, który się od nas oddalił i rozmawiał.
- Tak... słucham!? Ale jak to? Jak mam to mu teraz powiedzieć? Za trzy dni?! Halo! Halo! - To wszystko co usłyszałem. Czułem, że stało się coś złego, ale naprawdę teraz to był najgorszy moment na złe wiadomość dla nas wszystkich.
- Minki - Powiedział cicho podchodząc do mnie z łzami w oczach - Twój przyjaciel ze Stanów.... Nie żyje - Oznajmił załamanym głosem.
- CO? Jak? Nie... Kiedy? Dlaczego!? - Krzyknąłem wstrząśnięty informacją którą mi przekazał.
- Pamiętasz? Miał wypadek... Było to dwa miesiące temu, po operacji którą przeszedł, nie przeżył. Umarł wczoraj. Pogrzeb jest za dwa dni. Ren musisz tam lecieć. On był jak twój starszy brat - Mówił. Świat w jednym momencie stracił dla mnie sens. Wszystko było mi już obojętne. Podszedłem do ściany chwiejąc się. Oparłem się o nią i zjechałem w dół. Każdy do mnie podszedł i chciał mnie pocieszyć, ale ja naprawdę nie miałem na nic już siły. Chłopacy wzięli mnie na rozmowę i powiedzieli, że muszę jechać i zostać tam jakiś czas, przecież nasze rodziny znają się od zawsze. Pewnie moi rodzice też pojadą i nie wypada tam być kilka dni. To nie tak, że nie chciałem tam jechać. Po prostu tu jest Re Ma i jeszcze w szpitalu, a ja... Mam jechać?
- Ren, musisz dziś wieczorem lecieć... Bo inaczej nie zdążysz na pogrzeb - Powiedział JR.
- Masz racje, ale.... Ale przecież Re Ma... - Mówiłem płacząc.
- Z nią będzie dobrze. Chodź. Ja i Aron pojedziemy z tobą i pomożemy ci spakować kilka rzeczy i kupić bilety. - Skończył mówić i pociągnął mnie za rękę idąc w stronę wyjścia. Nas hyung poszedł za nami. Przyjechaliśmy do domu. Spakowałem kilka ubrań. Aron zadzwonił do menedżera by załatwił mi bilety. Zadzwoniłem do rodziców i dowiedziałem się, że też dziś jadą, ale o innej porze. Mój lot był o dwudziestej drugiej trzydzieści. Miałem jeszcze dwie godziny, ale tyle do zrobienia. Poprosiłem chłopaków, żeby wytłumaczyli to innym i powiedzieli o tym Re Mie.
Poprosiłem ich by zostawili mnie przez jakiś czas samego, chciałem być sam.
                                                                    * * *
- Minki! Musimy już iść - Usłyszałem głos JR. Zabrałem swoją torbę i zeszłem na dół. Pojechaliśmy na lotnisko. Przyjechaliśmy na ostatnią chwile...
- Ren... Trzymaj się - Powiedział Hyung Aron
- Ok.. Wy też  - Odpowiedziałem.
- Do zobaczenia  - Powiedzieliśmy wszyscy.
                                                                                                  * Dwa miesiące później *
* Yoona *
Z dnia na dzień, jej stan się pogarszał. Trudno było mi przy niej być, patrząc jak umiera. Zawsze się do mnie uśmiecha, ale gdy widzę smutek w jej oczach. Mimo, że lekarze leczą ją, widać że jest naprawdę źle. Doktor mówił, że jej lepiej, jednak nie mogłem w to uwierzyć.
- Yoona, podasz mi książkę? - Oderwała mnie od czarnych myśli dziewczyna siedząca przede mną w czapce na głowie.
- Tak... Proszę - Odpowiedziałem podając jej rzecz.
- O czym tak myślisz? - Spytała patrząc na mnie tymi swoimi wielkimi oczami.
-  To nic ważnego... Rema muszę już iść, zajęcia mi się zaczynają za trzydzieści minut - Powiedziałem wstając z łóżka.
- Dobrze. Dziękuję, że dziś też przyszedłeś - Mówiła uśmiechnięta. Pocałowałem ją w czoło i wyszedłem z pokoju.
                                                                               * Re Ma *
Minęły dwa miesiące odkąd Ren wyjechał. Nie miałam z nim kontaktu. Żadnego telefonu, sms, nic, cisza, chciałam mu wytłumaczyć dlaczego to zrobiłam, ale nie dałam rady. Teraz czekam, aż wróci, mam nadzieje, że dożyje przynajmniej jego powrotu. Czasem się czuje jakbym miała już umierać, ale dzięki lekom przechodzi. Minki wyjechał na pogrzeb przyjaciela, ale nie wygląda, żeby szybko zamierzał wracać. Lekarze mówią mi, że wyniki się poprawiają i jeśli dalej tak pójdzie to będę operowana, ale ja wcale nie czuje się lepiej. Codziennie rozmawiam z psychologiem o tym co się stało, rany się goją, ale blizny zostają. Głupia byłam, pomyśleć, że Ren wyjechał zanim cokolwiek mogłam mu powiedzieć.
- Dzień dobry. Czas na twoje leki - Powiedziała pielęgniarka wchodząc do pokoju. Uśmiechnęła się, czym ja odwzajemniłam uśmiech i wzięłam od niej tabletki. Nalała mi wody po czym wsadziłam tabletki do buzi i popiłam. Zawsze przed wyjściem sprawdzała, czy na pewno je połykałam. Kiedy już wyszła, postanowiłam, że wyjdę na świeże powietrzem. Podniosłam się z trudem z łóżka i opierają się szafki podeszłam do wózka siadając na nim.
      * Ha Mina *
- Doktorze, to znaczy, że ona będzie mogła mieć operacje?! - Spytałem z nadzieją.
- Tak, ale operacje musi przeprowadzić sam Dyrektor, czyli twój ojciec, a jak sam wiesz, rodzina nie może - Mówił zakłopotany starszy pan.
- Przecież on jest dyrektorem! Może to zrobić! - Krzyczałem.
- On już wie, sam musi zdecydować, w końcu to jego córka, będzie bardziej zdenerwowany niż przy jakiejkolwiek operacji - Odpowiedział, po czym poklepał mnie po ramieniu i odszedł. Usiadłem na krześle i myślałem o wszystkim i o niczym. Miałem mętlik w głowę. ReMa może żyć, moja siostra może przeżyć! Nawet jeśli jest jeden procent prawdopodobieństwa, że przeżyje, to ojciec musi przeprowadzić operacje! Wstałem i poszedłem szybkim krokiem w stronę windy, by iść do gabinetu taty. Kiedy już przy niej byłem i drzwi otworzyły się ukazała mi się moja siostra na wózku.
- Re Ma? Co tu ty robisz? Czemu jesteś sama? - Spytałem zaskoczony.
- Mina... Chciałam wyjść na zewnątrz, ale Yoona już poszedł na zajęcia, a tacie nie chciałam przeszkadzać - Odpowiedziała z lekkim śmichem. Zaproponowałem, że ja ją wezmę. Stanąłem za nią i zacząłem pchać wózek. Dziewczyna na wózku, w czapce, bo przez leczenie nie ma już włosów. Mimo choroby, zawsze gdy ją widzę uśmiecha się. Zawsze. Kiedy miała jeszcze siły grała na skrzypcach dla dziewczynki która też miała raka, ale zmarła w zeszłym miesiącu, co jeszcze bardziej ją dobiło.
- Mina, rozmawiałeś z lekarzem? - Usłyszałem pytanie.
- Co? A... Tak, muszę jeszcze porozmawiać z tatą i zobaczymy co dalej...  - Mówiłem, ale wydawało mi się, że ona mnie nie słucha, choć sama o to zapytała. Była myślami gdzieś daleko. Obszedłem z nią kilka razy szpital wymieniając tylko kilka zdań do siebie. Po godzinie spacerowania wróciliśmy do szpitala. ReMa zaczęła jeść, a ja poszedłem do gabinetu taty. Wszedłem do niego bez pukania i usiadłem przed nim.
- Przeprowadzisz operacje, prawda? - Nie owijałem w bawełnę. Wiedziałem, że to dla niego też trudne.
- Tak... Przeprowadzę...Operacja będzie jutro o dwunastej - Odpowiedział. Na twarzy pojawił mi się lekki uśmiech nadzieli. Podszedłem do niego i przytuliłem.
- Dziękuję tato, naprawdę dziękuje - Ojciec też mnie przytulił, obu nam z oczu zaczęły lecieć łzy szczęścia.
- No  dobrze, chodzimy powiedzieć Re Mie - Powiedział ocierając łzy, także je otarłem i pokiwałem głową. Szliśmy szybkim krokiem do pokoju dziewczyny. Weszliśmy do niego i zobaczyliśmy, że wszyscy tu są. Troszkę to było dziwne, ale nawet lepiej.
- O.. Tata! Co tu robicie?  - Spytała.
- Dobrze, że jesteście wszyscy, mam coś do powiedzenia - Zaczął - Jutro... Re Ma będzie miała operacje - Oznajmił wszystkim obecnym. Każdy wstał i zaczął się wypytywać co i jak. Aron pierwsze co zrobił to powiedział, że trzeba zadzwonić do Rena. Miał racje. Powiedziałem, że ja to zrobię. ReMa zgodziła się bym powiedział mu o jej chorobie. Wyszedłem z pokoju i wyciągnąłem telefon i wybrałem jego numer. Wziąłem głęboki wdech i nacisnąłem słuchawkę. Jeden sygnał, drugi sygnał...
- Halo? - Usłyszałem jego głos.
- O Ren.. Tu HaMina - Powiedziałem trochę zdenerwowany.
- Cześć, co tam u was? - Spytał.
- Mam coś ważnego ci do powiedzenia...
- No to mów.
- ReMa... Ona ma raka - Wypowiedziałem cicho zdanie.
- CO!? O czym ty mówisz?! - Krzyknął.
- Jutro ma operacje, wydaje mi się, że powinieneś tu być, dasz radę przejechać?
- "Jutro''? Ale ja... Nie wiem... Spróbuję. O której jest? - Odpowiedziałem , że o dwunastej - Mina, jak to możliwe, że ona jest chora?
- Była chora kiedy tu przyleciała, ale nie chciała ci powiedzieć, na początku sama nie wiedziała. Proszę bądź tu, dla niej.... Przeprasza, ale muszę kończyć - Odłączyłem się.
To była najtrudniejsza rozmowa na świecie. Wiem, że chciał coś jeszcze powiedzieć, ale nie mogłem już. Mam nadzieje, że jutro będzie. Wróciłem do pokoju, opowiedziałem wszystkim o rozmowie. Moja siostra była smutna, ale miała nadzieje, że będzie tu. Yoona cały czas trzymał ją za rękę, nie chciał nawet na krok od niej odejść. To nazywa się miłość. So Ra była inna od brata, nawet nie ma jej u przyjaciółki, tylko pewnie jest gdzieś na dachu szpitala. Przez ten czas zbliżyliśmy się do siebie, ale nie rozumiem, dlaczego zawsze jest na dachu zamiast tu. Wyszedłem z pokoju i poszedłem jej poszukać. Skierowałem się w stronę schodów które prowadzą na dach. Kiedy już tam byłem od razu ją zobaczyłem. Stała po drugiej stronę barierek.
- So Ra! Co ty wyprawisz?! Złaź z stamtąd! - Podbiegłem bliżej, byłem przerażony, ale po chwili odwróciła się i skoczyła w moim kierunku, przy czym ją złapałem.
- Spokojnie, tylko patrzałam - Powiedziała przytulając się do mnie.
- Nie rób tak więcej, proszę - Odpowiedziałem obejmują ją. Usieliśmy na ławce obok i podziwialiśmy niebo. Nagle poczułem jak dziewczyna chwyciła moją dłoń.
- Ha Mina. Ja... Myślę, że cię kocham - Powiedziała nadal patrząc w niebo. Przez chwile nie wiedziałem co powiedzieć. Zaśmiałem się cicho, przez co spojrzała na mnie.
- Ja... Też cię kocham - Oznajmiłem. Patrzeliśmy się przez chwilę na siebie, po czym się pocałowaliśmy. Jak idiota cieszyłem się własnym życiem zamiast martwić się o życie kogoś, kto może umrzeć, ale taki jest człowiek. Taki jestem. Zeszliśmy z So Rą na dół i poszliśmy do wszystkich. Nu'est postanowiło, że zostanie dziś na noc w szpitalu, ja, Yoona i Sora też. Każdy chciał być przy ReMie w takich chwilach. 
                                                      * Na drugi dzień, godzina 11: 25*

- ReMa, musimy już jechać na sale - Powiedział tata.
- Ale jeszcze Rena nie ma... - Odpowiedziała przygnębiona.
- Córeczko, kiedy się obudzisz na pewno będzie obok ciebie. Spokojnie - Próbował ją przekonać, w końcu się zgodziła. Wszyscy szliśmy z nią, aż pod sale operacyjną. Yoona pocałował ją w czoło i powiedział, że jeszcze się zobaczą. Drzwi się zamknęły, a po kilkunastu minutach zaświeciło się światło oznajmujące, iż operacja już się zaczęła. Siedziałem przy ścianie modląc się o jej życie. Wiedziałem, że może umrzeć na stole, ten rak nie powinien być operowany. Szanse, że operacja się powiedzie są mniejsze niż pięć procent, ale zawsze jakieś.
- Będzie dobrze, zobaczysz - Powiedziała SoRa, lecz sama w oczach miała łzy.
                                                                                                      * * *
Minęło już sześć godzien, a operacja nadal trwa, powoli moja cierpliwość się kończyła. Nie mogłem też uwierzyć, że Minki nie przyszedł.. Przecież by przyleciał, zdążyłby.... Zacisnąłem mocno wargi.
Nagle zgasło światło, operacja się skończyła. Wszyscy wstaliśmy i czekaliśmy, aż ktoś wyjdzie.
Po chwili tata wyszedł, a my podbiegliśmy do niego.
- Tato! I jak? - Spytałem cały w nerwach.
- Operacja się udała, ale dzisiejsza noc będzie dla niej trudna... Jak przeżyje to będzie dobrze - Powiedział płacząc. Każdy odetchnął z ulgą, ale najgorsze przed nami. ReMę przeniesiono do pokoju. Mówili nam, żeby na razie tam nie wchodzić, ale nikt nie posłuchał i tak przy niej byliśmy. Nawet tata.
Udało się, ale dlaczego ona się nie budzi? Minęło już jakiś czas od operacji.
- Mi..n.. - Usłyszeliśmy głos.
- ReMa! Obudziłaś się? Słyszysz mnie? Widzisz? - Pytałem przerażony, każdy w jakiś sposób panikował. Rema skierowała swoją rękę na maskę tlenowa i ją ściągnęła.
- Nie możesz tego robić! - Krzyknął tata zakładając ją z powrotem, ale znów ją zdjęła.
- Prze...Przepr...Szam... - Mówiła cicho. Skierowała rękę w stronę szafki, nie wiedzieliśmy o co jej chodzi.
- Ren.... Gdzi..e jest? - Spytała z nadzieją w oczach. Zamknąłem oczy i pokiwałem głową, że nie przyjechał.  Spojrzała na wszystkich z uśmiechem.
- Dzi...ękuje wam.... - Powiedziała, po czym zamknęła oczy, spłynęła jej łza po policzku. Po chwili wszyscy usłyszeliśmy pikanie i spojrzeliśmy na ekran który pokazywał funkcje życiowe i prostą linie.
- Rema! ReMa!
- REMA!
- Rema! - Powiedzieli wszyscy.
- Nie. TY nie możesz umrzeć! Tato zrób coś! TATO! - Krzyczałem, ale on tylko spojrzał na mnie.
- REMA! Proszę nie! Nie zostawiaj mnie! Proszę... JA CIEBIE KOCHAM! NIE MOŻESZ UMRZEĆ, REMA! - Yoona krzyczał, płakał, wszyscy płakali... - Proszę nie... Tylko nie ty... - Mówił załamany. Do pokoju wbiegli inni lekarze. Którzy spojrzeli na nas.
- Imię i nazwisko - Lee Re Ma. Czas zgonu 25 Kwiecień 2015 roku, godzina 21:34 - Oznajmił i przykrył jej twarz. Nagle do pokoju wbiegł Miniki który spojrzał na nas z przerażeniem i podszedł do łóżka odkrywając jej twarz.
- Re Ma... Jestem już.. Przepraszam, że się spóźniłem... Obudzi się. Hy? No już.. obudź się, Rema.
Obudź się! REMA! - Wrzeszczał zapłakany i zaczął szarpać dziewczynę.
- Ren! Uspokój się! - Powiedziałem odciągają go od niej.
- Zostaw mnie! Rema! obudź się! - Mówił cały czas, nagle podszedł do wózka z lekami które brała moja siostra, były tam też strzykawki z bardzo mocnymi lekami przeciwbólowymi. Wziął jedną do ręki i wbił sobie w rękę.
- Ren! MINIKI - Krzyczeli wszyscy. Chłopak odwrócił się do nas, a po jego policzkach spłynęła łza.

                                                                                                      * Trzy dni później *
- Minki! Obudziłeś się? - Spytałem widząc jak otwiera oczy.
- Gdzie Re Ma!? - Spytał wstając gwałtownie.
- ReMa nie żyje... - Powiedziałem smutny, a wszyscy popatrzyli na niego.
- Czyli to nie był sen.
                                                                            * * *
Przed pogrzebem znalazłem list, który napisała Re Ma przed śmiercią, widać było, że przygotowała się na najgorsze, jednak my nie. Wszystko co się wydarzyło, było dla nas koszmarem. Złym snem, który stał się rzeczywistością.



List pożeganliny ReMy
Zdjęcie z pogrzebu Remy. 
_____________________________________________________________________________________________________________________________    
Koniec opowiadania ;-; Wiem, jestem zła -.- No ale taki koniec planowałam od początku, znaczy miał być trochę inny, ale przyjaciółka przekonała mnie jeszcze na to z Renem ;-; Na początku mi się nie podobało, ale później doszłam do wniosku, że czemu nie..... Ogóle opowiadanie skończyło się o wiele wcześniej niż planowałam. Miało się jeszcze tyle wydażyć, ale nie miałam już tak dużo weny do tego opowiadania ;-; Mam nadzieje, że mnie nie zjecie i że ostawiacie KOMENTARZ co sądzicie^^
Jak pisałam na początku, będzie tu inne opowiadanie i zmiana wyglądu bloga ^^ A chce jeszcze powiedzieć, że zdjęcie i list, wykonałam sama, przy pomocy kilku programów ;-; Dziękuje za czytanie.
~~Reni-chan (=>,<=)            




4 komentarze:

  1. Temu opowiadaniu jeszxze dużo do idealności brakuje i musisz jeszcze wiele poprawić w swoim pisaniu..
    Jeśli chodzi o samą końcówkę to jak dla mnie było za dużo dramatyzmu, przez co fabuła wydała się dość sztuczna.. musisz popracować nad tym, żeby w swoich ff zrównoważyć fabułę tak, żeby nie była zbyt prosta i jednocześnie przesycona dramaturgią i wgl.
    Czekam na kolejne opko.
    Fighting!

    http://cnbluestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, jesteś zua ;;;;;;;; Miała zyć i być z Renem ;;;;;;;;;; EHU Wymyśl następne bo nie wytrzymam ;;;;; Kochu i tak mocno i czekam <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Reni! Jak mogłaś ją zabić? I jeszcze zrobić to Renowi?
    Uduszę Cię za tą kocówkę!
    No, ale nic nie poradzę ;c
    Czekam na następne opowiadanie :*
    Życzę dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wzruszyłam się!!!

    OdpowiedzUsuń