niedziela, 12 lipca 2015

18 rozdział - Nie potrfię przestać Cię kochać.

                                      * Choi Minki - Ren*
Słysząc słowa Arona miałem w głowie tylko jedną myśl - Zatrzymać Re Mę. Nie ważne, co wcześniej mówiłem. Nie chciałem tego. Ja.... Ja... naprawdę chcę by została tutaj... Nie musi być przy mnie, tylko żeby była w pobliżu. Dlatego proszę ReMa poczekaj jeszcze trochę, tylko trochę...
    * Re Ma*
Czekałam z Maćkiem na samolot, chciałam już do niego wsiąść, by tylko pozbyć się tych strasznych myśli.
Nawet nie pożegnałam się z chłopakami, Renem, Sorą... Ja naprawdę jestem okropna, dlaczego zgodziłam się tu przylecieć?
- Rema... Rema! - Usłyszałam głos Maćka i spojrzałam na niego - Rema, wszystko w początku? - Spytał.
- Tak, wszystko ok... - Odpowiedziałam. Zaraz po tym usłyszeliśmy, że czas na nasz lot.
- Chodźmy już - Powiedział. Przytaknęłam głową i wstałam. Szliśmy powoli do bramki. Daliśmy nasze bilety i wyszliśmy na zewnątrz by wejść do samolotu. Weszliśmy po schodach do samolotu. Byliśmy już prawie na samej górze - Jeszcze tylko trochę  - Powiedziałam sama do siebie.
- REMA! REMA! NIE ODCHODŹ! - Usłyszałam jak ktoś krzyczy moje imię, obróciłam się gwałtownie, ale nic nie widziałam przez ludzi przede mną, wtedy  zauważyłam jak ktoś przepycha się przez nich... To był Minki! - Rema! - Znów krzyknął i chwycił mnie za rękę. - Proszę nie odchodź, BŁAGAM! - Powiedział patrząc na mnie z łzami w oczach.
- ReMa musimy wsiadać - Powiedział Maciek nie zwracając uwagi na Rena.
- Przepraszam Ren, ale ja muszę już iść, naprawdę przepraszam... - Powiedziałam smutna gdy po policzkach leciała mi łza za łzą. Chłopak spojrzał na mnie z przerażeniem. On nie wie, że mam raka i niech tak zostanie. Muszę odejść, muszę.
- Choć! - Nagle poczułam jak zostałam wyrwana z ręki Minkiego i pociągnięta przez Maćka do samolotu. Szliśmy na miejsca, dlaczego on musiał tu przyjść? Przecież mówił żebym zniknęła, odeszła, więc dlaczego mnie teraz zatrzymuje? - Posłuchaj, zaraz samolot wystartuje i będzie po wszystkim, więc nie martw się już, dobrze? - Powiedział mój przyjaciel.
- Ja... muszę wiedzieć, muszę wiedzieć, dlaczego chciał mnie zatrzymać - Wstałam i zaczęłam biec do wyjścia jak najszybciej.
- REMA!
- Naprawdę przepraszam! - Dlaczego? Ren Czemu to zrobiłeś?
- Ren... - Zobaczyłam chłopaka siedzącego na ziemi i płaczącego - CHOI MINKI! - Krzyknęłam i zbiegłam szybko po schodach - Dlaczego? Dlaczego mam nie odchodzić? Przecież... Ty mówiłeś, że mnie... że mnie nienawidzisz, więc dlaczego? - Spytałam stając obok niego. Chłopak spojrzał na mnie i rzucił mi się na szyje.
- Remaa!!... - Przeciągnął żałośnie ostatnią literę, płacząc jeszcze głośniej - Dziękuję, dziękuję... - Powtarzał cały czas.
- Zadałam pytanie i oczekuje odpowiedzi na nie - Powiedziałam.
- Ja... Ja... Nie potrafię przestać cię kochać, dlatego nie pozwolę ci odejść. NIGDY! - Słysząc te
słowa ogarnęło mnie wielkie szczęście, wiedziałam, że nie mogę odwzajemnić jego uczuć, ale te słowa miały dla mnie jakieś znaczenie.
- Ren! Re Ma! - Usłyszeliśmy jak ktoś nas woła i odwróciliśmy się. Biegło do nas całe Nu'est, Mina, SoRa, tata i Yoona który podbiegł do nas pierwszy. Chwycił mnie i Rena oraz zaczął biec przed siebie. Zaraz po tym samolot wystartował. Gdyby nie mój chłopak, zostalibyśmy zdmuchnięci jak listki z drzewa. Poszliśmy do reszty i zaczęliśmy się tulić i płakać, po dłużej chwili wróciliśmy do środka lotniska, a ja poszłam na chwilę do łazienki.
                                  * So Ra *
Wszyscy czekaliśmy na Re Mę, która poszła do toalety. Minęło już kilkanaście minut od kiedy tam poszła, więc wszyscy zaczęliśmy się już o nią martwić.
- SoRa możesz iść i sprawdzić co z nią? - Spytał Yoona.
- Dobrze oppa, poczekajcie chwilę... - Ruszyłam w kierunku toalety. Weszłam do niej i zaczęłam pukać do wszystkich kabin po kolei. Wołałam moją przyjaciółkę, ale nie dostałam odpowiedzi. Wszystkie kabiny były otwarte oprócz tej jednej. Spod drzwi zauważyłam pasek  od torby Remy. Zaczęłam pukać i wołać ją głośniej, ale nie odpowiadała. Po chwili uderzania w drzwi które w końcu się otworzyły zauważyłam leżącą na ziemi Re Mę i trzymającą w ręku jakieś leki. Podniosłam ją i wyszłam na zewnątrz, wszyscy do nas podbiegli.
- Re Ma! Re Ma!  - Krzyczał Minki przerażony, on jako jedyny nie wiedział, że ona jest chora. Nikt nie mógł mu też tego powiedzieć, ponieważ każdy wiedział, że ReMa tego nie chciała. HaMina podniósł swoją siostrę  i zaczął biec do auta, wszyscy zaczęli panikować. Yoona i Ren byli przerażani, ale rozumiem ich, co muszą teraz czuć, wszyscy teraz czują strach i zmartwienie.
Dojechaliśmy do szpitala, lekarze szybko zaczęli działać, dobrze znają tu tatę Remy, bo także jest lekarzem. Niestety jemu też kazali czekać, nikt nie mógł wejść na salę. To było jak czekanie na wyrok śmierci.
Z sali wyszedł lekarz poprosił tylko rodzinę. Wszedłem więc z tatą i zaczęliśmy rozmawiać z doktorem.
- Shin Hu, powiedź co z moją córką  Hy?! - Powiedział tata podniesionym tonem. Być może znał tego lekarza, ponieważ użył jego imiena.
- Przepraszam.... Ale jej nie zostało dużo czasu, przemęczenia, nerwy, to nie czas na takie rzeczy dla niej. Ona teraz powinna zacząć leczenie! By choć trochę jej się polepszyło - Stwierdził doktor. Wiedziałem, że moja siostra się nie zgodzi na leczenie, bo wtedy spędziła by resztę swojego życia w szpitalu.
- Dobrze... - Usłyszeliśmy cichy głos, który należał do Remy.
- Córeczko! - Krzyknął tata i pobiegł do łóżka w którym leżała. Z trudem usiadła i spojrzała na mnie i tatę.
- Jak chcecie, zacznę leczenie. Zrobię to, choć wcale tego nie chcę... Nie chce by ktoś wiedział, że jest ze mną tak źle. Nie chce sobie przedłużać życie, ale jak już muszę to.... Ren on nie może się dowiedzieć, że jestem chora. Nie on... Proszę. - Mówiła. Po jej policzkach popłynęły łzy. Widać było, że jest załamana.
* Re Ma *
Wiedziałam, że kiedyś będę musiała tu trafić na dłużej, ale nie spodziewałam się, że tak szybko. Poprosiłam mojego brata by zawołał na chwilę Yoona i Sorę.
- ReMa! Dobrze się czujesz?! - Krzyknął mój chłopak. Powiedziałam Minie i tacie by zostawili nas samych, lekarz też wyszedł, ale powiedział bym się niedenerwowana.
- Dobrze się czuje, ale teraz posłuchajcie. - Zaczęłam - Ja... zacznę leczenie i....
- Jak DOBRZE! Nawet nie wiesz jak to wspaniale! -  Mówili oboje szczęśliwi.
- Dajecie mi skończyć. Leczenie nie ma mnie uzdrowić, tylko przedłużyć mi życie. Operacja nie zostanie wykonana. Umrę i tak - Skończyłam mówić. Yoona spojrzał na mnie i po chwili wyszedł bez słowa. Sora spojrzała na mnie, chciała coś powiedzieć, ale pobiegła za swoim  bratem. Zaraz po tym do pokoju wszedł Ren. Nie wiedziałam co powiedzieć. On też nic nie mówił, patrzeliśmy się na siebie przez dobre kilka minut, dopóki całe Nu'est nie weszło do pokoju. Usiedli obok mnie i zaczęli się pytać czy wszystko dobrze, uważali co mówią. Wyglądało to tak, jak bym tu trafiła ze zwykłego zmęczenia. Minki po kilku minutach stania, wyszedł, a ja nawet nie mogłam go zatrzymać.  Po dwóch godzinach chłopcy musieli już iść. Zostałam sama, tata i Mina pojechali do domu po rzeczy. Oznajmili, że przyjadą później i pojechali. Ja resztkami sił wstałam i poszłam do recepcji. Poprosiłam o kilka kartek i długopis. Wróciłam do pokoju i usiadałam na łóżku. Zaczęłam pisać, sama nie zauważyłam kiedy kartka była zapisana i cała mokra przez łzy.
_________________________________________________________________________________
Oto kolejny rozdział! Przepraszam, że znów mnie tak długo nie było ;c  Ale teraz NAPRAWDĘ będzie inaczej! Za kilka dni będzie 19 rozdział! Do czwartku go dodam, a może w środę! Mam nadzieje, że się podobało i zapraszam do komentowania!
~~ Reni-chan

2 komentarze:

  1. Wspaniałe, powinnaś pisać książki ^.^
    Dużo weny ^3^

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm...Jak dostałam powiadomienie na asku to sobie pomyślałam: "Boże, proszę niech ONA (w sensie TY ^^) nie uśmierci mi Remy. Płakałam razem z Minkim...takie smutne...
    #Rivilo ^^ Karvil

    OdpowiedzUsuń