wtorek, 24 marca 2015

13 Rozdział - Czas to cena rzecz....

- Ojcze...- powiedziałem bardzo cicho. Przede mną stał człowiek, którego nie widziałem od kilku lat. Rozmawiałem z nim osobiście, ale dlaczego to tak boli?
- Ha Mina, chodź ze mną.- powiedział odwrócił się, idąc wolnym krokiem przed siebie. SoRa zaczepiła mnie i zapytała kto to jest. Odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że to ojciec mój i Re My. Bez zbędnych już słów zostawiłem ją samą i poszedłem za nim. Skierował się w stronę dachu szpitalnego. Kiedy doszliśmy tam, nagle odwrócił się i uderzył mnie w twarz.
- Ty jesteś moim synem?! Ty?!- zapytał.
- Tato, ja...- nie wiedziałem co mu odpowiedzieć.
- Nie masz prawa tak do mnie mówić! Co ci powiedziałem kilka miesięcy temu?! PRZEKAZAŁEM, że jak Re Ma przyjedzie do Korei od razu masz ją zaprowadzić do szpitala!- krzyczał w całkowitej rozsypce, akcentując niektóre słowa.
- Dlaczego?! Dlaczego, nie zrobiłeś tego o co cię prosiłem? Dlaczego?- upadł na kolana i zaczął płakać. Cały czas zadawał to samo pytanie "Dlaczego?"
- Przepraszam... Przestań już, proszę cię tato...- próbowałem go jakoś uspokoić, ale było to trudne.
Po jakimś czasie na dach wbiegł jeden z lekarzy, zawołał nas do Re My. Szybko udaliśmy się na dół. Przenieśli ją do pokoju, zajrzałem do jego wnętrza, a moim oczom ukazała się płacząca SoRa.
- Tato, czemu ona się jeszcze nie obudziła? - zapytałem zaskoczony- Przecież straciła
przytomność rano...- Weszliśmy do pomieszczenia.
- Mina, ona... ona zap- zapadła w śpiączkę!- po moich policzkach znów zaczęły płynąć łzy.
Podszedłem do łóżka, na którym leżała Re Ma. SoRa spojrzała na mnie i jeszcze rzewniej zaczęła płakać, wiedziała, że ReMa nie jest tylko nieprzytomna.

                                                                  *SoRa*
Siedziałam przy jej łóżku, wciąż modląc się, żeby to był tylko zły sen, ale niestety, nie był nim. Ona naprawdę się nie budziła. Lekarze powiedzieli, że zapadła w śpiączkę, ale ja nie chciałam w to
uwierzyć. Ha Mina siedział obok mnie, patrząc cały czas na Re Mę, która była podpięta do aparatury tysiącami kabelków. Sam jej widok wywoływał u mnie atak łez. Patrzyłam na nią, dopóki nie usłyszałam dzwoniącego telefonu. Nie był on mój, ani Ha Mina. Podeszłam do bluzy Re My, to jej komórka dzwoniła. Na wyświetlaczu zobaczyłam, że to mój brat dzwoni. Co ja miałam
mu powiedzieć? Jak? Niepewnie, odebrałam komórkę i usłyszałam wesoły głos Joona.
- Oppa...- powiedziałam szlochając.
- SoRa? Czemu odbierasz telefon ReMy? Czy coś się stało?- zapytał ze strachem w głosie.
- Szpital... Re Ma..- wyszeptałam. Powiedział tylko, że zaraz będzie i odłożył słuchawkę. Po 20 minutach już był w szpitalu. Spojrzałam na niego. Był w garniturze, ale nie zapytała dlaczego.
- SoRa. Co z nią? Dlaczego śpi? Co się stało? - zapytał, a po jego policzkach spłynęły łzy.
- Ty jesteś Park Soo Joon? Brat Sory? - zapytał Mina spoglądając kątem oka w stronę łóżka swojej siostry. Oppa pokiwał głową. Ha Mina przedstawił się, to samo zrobił mój brat.
- Możemy porozmawiać? - zapytał mojego Oppy przygnębiony Ha Mina.
- Tak...- Odpowiedział po czym wyszli z pokoju. Nie chciałam im przeszkadzać, lepiej żeby Mina mu wszystko wytłumaczył.
                                                                 * Soo Joon *
Wyszliśmy z pomieszczenia i usiedliśmy przed nim. Przez chwilę była cisza, ale zaraz brat ReMy ją przerwał.
- ReMa... zapadła w śpiączkę - Powiedział bardzo smutnym głosem.
- Co? W śpiączkę? - Spytałem zdziwiony.
- Przepraszam. To wszystko moja wina, gdybym wiedział, trochę wcześniej... - Opuścił głowię w dół i zaczął szlochać. Wstałem i podszedłem do pokoju spoglądając przez szybę na leżącą ReMę.
- Dlaczego? Dlaczego zawsze... - Zacisnąłem zęby i upadłem na kolana. Nie wiedziałem co mam robić. Czemu wcześniej tego nie zauważyłem? Przecież chcę zostać lekarzem, więc dlaczego nie zareagowałem, jak była słaba? Jak nic nie wiedziała? Jak traciła przytomność? Jak głowa bolała ją tak bardzo, że nie mogła wytrzymać? Dlaczego?!
- Ha Mina. - Usłyszałem głos jakiegoś mężczyzny. Wstałem i obróciłem się. Na przeciwko Ha Mina stał jakiś lekarz. Podszedłem bliżej i zobaczyłem jego twarz.
- To Pan, to Pan mnie.. uratował, to naprawdę Pan! - Przed oczami stał mój Bóg, lekarz który mnie uratował kilka lat temu.
- O Park Soo Joon, prawda? Dobrze się czujesz? - zapytał trochę zaskoczony moim widokiem.
- Pamięta pan mnie, naprawdę Panu DZIĘKUJE!

                                                  * Tata Ha Mina i Re My* 

Byłem wszystkim zdenerwowany. Chciałem porozmawiać z synem, jednak nie spodziewanie przede mną pojawił się chłopak którego operowałem kiedyś. Nie spodziewałem się go spotkać w szpitalu, zwłaszcza z moim synem, przed pokojem mojej córki.
- Co? Nie musisz mi dziękować, to mój obowiązek jako lekarz. - Powiedziałem próbując mieć uśmiech na twarzy.
- Nie, wcale nie musiał mnie Pan operować, ale zrobił pan to, naprawdę dziękuje! - Chłopak pochylił się. Kazałem mu podnieść głowę. Czułem się nie najlepiej, jak ktoś się przede mną kłaniał.
- Tato, operowałeś kiedyś Soo Joona ? - zapytał mój zdziwiony syn całą sytuacją.
- " Tato"? To znaczy, że jest Pan ojcem  Re My i Ha Mina ?! - Było za dużo pytań. Nie wiedziałem na co odpowiedzieć.
- Tak Mina. Kilka lat temu operowałem Joona i tak jestem ojcem  Remy i Ha Mina - Oboje byli zaskoczeni.
- Soo Joona, znasz moje dzieci?  Skąd? - Nie byłem tym zadowolony szczerze mówiąc. Mój syn powiedział, że to chłopak ReMy, byłem zszokowany i nie wiedziałem co mam robić i co powiedzieć. Po chwili z pokoju mojej córki wyszła pewna dziewczyna. Na początku nie mogłem jej rozpoznać, nagle przypomniałem sobie, że Joona miał młodszą siostrę. Byłem już w stu procentach pewien, że to ona, gdy zaczęła dziękować. Miałem już wszystkiego dość, dlatego pożegnałem się z nimi i
poszedłem do gabinetu. Z tego zamieszania zapomniałem porozmawiać z Miną.

                                          *Ha Mina* 

Mój ojciec poszedł do gabinetu, a ja w tym czasie zadzwoniłem do Arona i powiadomiłem
go o tym co się stało. Powiedział, że zaraz przyjdzie z resztą. So Ra i jej brat weszli do pokoju Re My i przy niej siedzieli. Czekałem około piętnastu minut i na korytarzu zobaczyłem chłopaków.
- Ha Mina! Co się stało? Jeszcze o tej porze? - zapytał JR. Spojrzałem na zegarek, było już po dwudziestej drugiej. Poprosiłem Arona o rozmowę na osobność, wszyscy weszli do pokoju, a my wyszliśmy na
zewnątrz. Pierwsze co Aron zrobił to uderzył mnie w twarz przez co upadłem na ziemię.
- Co ci mówiłem? DLACZEGO NIGDY MNIE NIE SŁUCHASZ?! Do czego to wszystko doprowadziło?! - krzyczał w złości.
- Nie wiedziałem, że tak to się skończy, naprawdę nie wiedziałem. Chciałem tylko by żyła, jak inni. Nic więcej. - odpowiedziałem ze łzami w oczach.
- "Żyła, jak inni". Jakiego dokładnie jej życia życzyłeś? Co? - Po Aronie było widać, że był wyczerpany całą sytuacją. Po tych słowach nie czekał na moją odpowiedź, tylko wszedł do pokoju. Zrobiłem to samo.
                                                                  ***
Na drugi dzień wszyscy siedzieli na korytarzu prócz Soo Joona. Był w pokoju trzymając dłoń ReMy. Dopiero teraz zauważyłem, że w szpitalu nie ma Rena, jak zapytałem o niego wszyscy zrobili się jeszcze
smutniejsi. Minhyun powiedział mi wszystko, to co się wydarzyło, oraz o artykule który pojawił się o mojej siostrze i Renie. Tego wszystkiego było dla mnie i innych za dużo. I tak właśnie mijały dni, tygodnie a Re Ma się nie budziła. Wszyscy wyglądali na wyczerpanych. Nu'est przez Rena i ReMe odwołali dwa koncerty, kilka sesji zdjęciowych i innych spraw zespołu. So Ra i Soo Joon nie wychodzili ze szpitala i cały czas byli przy Re Mie. Mój ojciec przychodził, badał moją siostrę i wychodził. Zawsze miał smutny wyraz twarzy. Ren nie dawał znaku życia, nic o nim nie wiedzieliśmy.
- Ile już minęło? - zapytał Baekho wyczerpanym głosem.
- Ponad dwa tygodnie. - Odpowiedział JR.
- Serio? Myślałem, że to już kilka miesięcy. - w ich głosie nie było grama energii. Wyglądali jak duchy i tak się też zachowywali, ale nie dziwie się im. Nagle usłyszałem  pikanie dobiegające z pokoju ReMy.
_____________________________________________________________________________________________________
Ren-chan zawsze ma jakieś problemy z pisaniem! Przepraszam ;c Mam nową osóbkę od korekty i jestem jej wdzięczna <3 A co do rozdziału to mam nadzieje się podobało <3 I na następny rozdzialik muście poczekać, bo ten tydzień mam zawalony ;c I jeszcze jutro koncert ! <3  Napisze wam o tym, aż posta ^^ <3  Proszę zostawiać po sobie komentarze! One bardzo mnie motywują do pisania ^^ Nawet te nie zbyt pozytywne ^^
~~ Reni-chan

9 komentarzy:

  1. Rozdział fajny, jednak czuję, że czegoś mi brakuje :/
    Życzę dużo weny i chęci do pisania~! :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdzialik świetny <3
    Ale coś mi nie gra z tą końcówką ;/ Re Ma chyba nie umrze w następnym rozdziale, prawda?!
    Weny >.<

    OdpowiedzUsuń
  3. Rema nie umrze no nie?
    Nie uśmiercaj jej T _ T

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten rozdział trzyma mnie w niepewność `-`
    Sama już nie wiem czy Re Ma umrze, czy nie, ja nie chce by UMIERAŁA >.<
    Dużo weny życzę *-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ona nie może umrzeć, a ty nie możesz do tego dopuścić. Proste? Proste! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ReMa będzie z Renem, bo my wszyscy tego pragniemy. ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy będzie kolejny rozdział.? :O

    OdpowiedzUsuń
  8. 42 yrs old Structural Engineer Dolph Capes, hailing from Thornbury enjoys watching movies like "See Here, Private Hargrove" and Watching movies. Took a trip to Kenya Lake System in the Great Rift Valley and drives a LeMans. wejdz na strone

    OdpowiedzUsuń