SoRa zaczęła wypytywać o Maćka. Miałam z nim dużo zdjęć. W sumie, był jednym z moich najlepszych przyjaciół jakich miałam. Moje całe dzieciństwo spędziłam właśnie z nim. On nie wiedział, że przeprowadziłam się do Korei, ponieważ wyjechał na wakacje przed tym wydarzeniem. Zrobiło mi się przykro. On pewnie gdzieś tam się świetnie bawi i nie wie, że jak wróci - mnie już nie będzie, że mnie nie zobaczy. Zaczęłam jej opowiadać, że to tylko mój przyjaciel. Kiedyś chodziliśmy ze sobą, jednak doszliśmy do wniosku, że to nie ma sensu i lepiej zostać przyjaciółmi. Na tym, temat o Maćku się skończył. SoRa puściła dramę "My Love From the Star". Jezu, ale się na niej uśmiałam. Obejrzałyśmy pięć odcinków pod rząd. Same nie zauważyliśmy, kiedy było już po drugiej w nocy. Zanim położyłyśmy się, rozmawiałyśmy jeszcze przez chwilę o dramie, a potem poszłyśmy spać.
Obudziłam się około dziesiątej. Wstałam, lecz SoRa jeszcze spała. Nie chcąc jej budzić po cichu poszłam do łazienki. Weszłam, wzięłam mój ukochany, czarny sweterek i leginsy na przebranie. Pomalowałam się i zeszłam na dół, gdzie czekało już śniadanko.
- O, obudziłaś się już? - spytał Mina.
- Tak, co dziś na śniadanie ? - jedzenie które robi Mina jest tak pyszne jak w restauracjach i zawsze smakuje cudownie.
- Zrobiłem sushi, kulki różowe i zawijane jajeczka. SoRa jeszcze śpi?
- Tak - powiedziałam, spoglądając na pyszne jedzonko.
- To idź ją obudzić - Mina był jakiś zdenerwowany. Zwróciłam na to uwagę, bo wcześniej taki nie bywał.
- Hai, hai! - skierowałam się ku górze. Wchodząc, usłyszałam jak SoRa kłóciła się z kimś przez telefon. Gdy weszłam do pokoju, szybko się rozłączyła.
- Wstałaś już? - spytałam retorycznie.
- Tak, czemu mnie wcześniej nie obudziłaś? - SoRa też była jakaś poddenerwowana.
- Przepraszam. Przebrałaś się już, to choć na śniadanie - SoRa wzięła swoją torbę i zeszłyśmy na dół. Przy śniadaniu, nikt nic nie mówił. Chyba tylko ja nie byłam taka smutna i zdenerwowana. Mina siedział i dzióbał w ryżu jak dziecko, Sora, zamiast jeść, cały czas piła wodę, a obok miała sok. Ja zjadłam ze smakiem śniadanko, podziękowałam i wstałam od stołu. Powiedziałam, że idę do salonu pooglądać telewizor i jak zjedzą, żeby się do mnie przyłączyli. Siedziałam tam sama ponad pół godziny i się zościłam. Wstałam i poszłam do kuchni. Weszłam, sprawdziłam czy już skończyli jeść, ale najpierw spojrzałam na nich i zobaczyłam coś bardzo dziwnego. Tak jakby, ciemna aura biła od nich. Podeszłam bliżej i zobaczyłam talerze, które były pełne nietkniętego jedzenia. Przez chwile byłam zła, ale kiedy spojrzałam na ich twarze, to zrobiło mi się przykro.
- SoRa, źle się czujesz? Może chcesz już iść do domu? - spytałam zatroskana.
- Oo.... dobrze - wstała od stołu, podziękowała za posiłek i zaczęła kierować się w stronę drzwi. Mina nadal siedział i wypatrywał się w talerz.
- Mina, Mina! - Zaczęłam na niego krzyczeć szepczącym głosem. Nie zareagował. Poszłam odprowadzić SoRe. Pożegnałyśmy się. Moja przyjaciółka, smutnie i ponuro opuściła progi naszego domu. Weszłam do środka i zaczęłam iść w stronę mojego brata, który był obecny ciałem, ale nie duszą.
- Mina!!! Hej, obudź się! Co się stało?!! - krzyknęłam na niego tak głośno, że zabolało mnie gardło.
- Hm... ReMa? Co się stało? - Mina spojrzał smutnym, ale zaskoczonym wzrokiem. Tak, jakby nie wiedział o co chodzi.
- Żarty sobie robisz?
- Z czego? - wstał, podziękował za posiłek, którego nie zjadł i bez słowa, poszedł do swojego pokoju. - Co dziś się dzieje?! - krzyknęłam sama do siebie, by wyładować złość, ale jakoś to nie pomogło. Włożyłam nie zjedzony posiłek do lodówki, umyłam talerze i poszłam na górę. Włączyłam laptopa i zaczęłam pisać z moją koleżanką - Moniką. Po dwóch godzinach pisania, postanowiłam, że wyjdę na miasto, bo na towarzystwo mojego ponurego brata nie liczyłam. Nie znałam tu nikogo prócz Nu'est i SoRy.- Kogo mam numer? - Spojrzałam na kontakty na telefonie.- Mina, Aron, SoRa... Czemu mam tylko trzy? Dlaczego tylko Aron? Nie miałam wyjścia i zadzwoniłam. Może uda mi się ich wyciągnąć. Ktoś odebrał telefon.
- Halo? Aron? Tu ReMa - nikt nie odpowiadał przez chwilę.
- ReMa? Halo? - Usłyszałam głos... Rena?
- Ren? Czemu ty odebrałeś telefon Arona? - Minki zaczął opowiadać, że jak wrócili wczoraj do domu, to Aron zadzwonił do kogoś, rozmawiał przez dłuższą chwile, a potem się rozłączył i zamknął w pokoju. Od tamtej pory nie wychodzi z niego. Rzucił telefon po rozmowie, dlatego Ren go miał. Nie byłam pewna czy zapytać się czy chcą ze mną wyjść, ale Ren po chwili powiedział, że wszyscy wyszli, nic mu nie mówiąc, więc jest sam z Aronem. Zapytał się, czy nie chce iść z nim na miasto. Mój problem sam się rozwiązał. Umówiliśmy się w pobliskim parku za 15 minut. Mina zamknął się w pokoju. Pukanie, krzyczenie nic nie dawało, żadnej reakcji. Uważałam, że dziś jest jakiś dziwny dzień. SoRa, potem Mina i Aron. Ciekawe, czy to coś poważnego... Nie miałam czasu się nad tym zastanawiać. Napisałam karteczkę, że wychodzę do miasta z Renem. Nie przepadałam za nim, ale sama też nie chce iść. Jakoś to przeżyje. Wyszłam. Zaczęłam kierować się w stronę parku, gdy nagle usłyszałam jak dzwoni mi telefon. Myślałam, że to Ren. Spojrzałam na telefon, był to numer zastrzeżony, mino to odebrałam.
- Słucham?
- ZABIJE CIĘ!!! - wystraszyłam się nie na żarty, a z wrażenia mój telefon został przypadkiem odepchnięty i upadł z hukiem na ziemię.
- Co to było? - nagle zaczęłam się trząść i dostałam ataku, tego, co zawsze miałam w Polsce. To uczucie... Zaczęłam płakać, krzyczeć, nie mogłam oddychać, nie wiedziałam co robić i z trudem odebrałam dzwoniący telefon.
* Choi Minki - Ren *
Czekałam na ReMe, która się spóźniała już dziesięć minut. Dzwoniłem do niej, ale nie odbierała. Zadzwoniłem jeszcze raz i w końcu się dodzwoniłem.
- ReMa?! Gdzie ty jesteś?! - krzyknąłem i usłyszałam jej cichy głos:
- Minki... Pomóż mi - po tym się rozłączyła.
- Halo? Halo? ReMa?! - Nie wiedziałam co się dzieje. Jej głos, był taki, taki... Przestałem o tym myśleć i szybko pobiegłem w stronę ich domu. Niedaleko zobaczyłem ReMe, która siedziała i się dusiła. Była cała zapłakana i roztrzęsiona .
- ReMa?! Hej, ReMa!! Co się stało?! - spojrzała na mnie i wyszeptała do ucha:
- Lek...i... na... górze... w łazien...ce... - Nie zwracając na nic uwagi, pobiegłem szybko do domu, do jej łazienki. Otwierałem szafki jak wariat, wysypując z nich wszystko. Nagle zobaczyłem trzy opakowania tabletek. Nie wiedziałem, które miałem wsiąść, więc zabrałem wszystkie i wybiegłem z domu. Nawet nie sprawdziłem czy Mina w nim był. Po chwili byłem już przy niej.
- K-które ? - zapytałem wystawiając tabletki do przodu. Wskazała palcem na środkowe opakowanie.
- Ile? - pokazała dwa palce, a ja szybko wyjąłem dwie tabletki i jej dałem. Z plecaka wyciągnąłem butelkę wody, odkręcając ją, żeby mogła popić. Po kilku minutach uspokoiła się i mogła już normalnie oddychać.
* Re Ma *
Dlaczego? Dlaczego? Przecież to, moja choroba, ten atak paniki, przecież nie miałam go odkąd wyszłam ze szpitala, więc dlaczego go dostałam? Te myśli nie dawały mi spokoju. Nie zwracałam uwagi na Rena, który coś do mnie mówił. Byłam mu wdzięczna, że mi pomógł, ale nie mogłam... Nie mogłam uwierzyć, że znowu... Znowu to samo, to uczucie. Czy choroba wróciła? Bałam się tego jeszcze bardziej niż samej śmierci. Nie chciałam znowu przez to przechodzić.
- Co to był... za tele...fon ? - w końcu wydusiłam jakieś zdanie z siebie.
- Jaki telefon? ReMa, co się stało?! - Ren był przejęty i zdenerwowany. Zauważyłam, że sam się trząsł jak galareta. Nie chciałam go już martwić, dość się wystraszył.
- Transwestyto... Spokojnie. Chcesz leki na uspokojenie? - chciałam trochę rozluźnić atmosferę, ale to chyba nie był dobry moment do żartów. Ren spojrzał na mnie i pomógł mi wstać, bo sama nie dałam rady. Chciał mnie zaprowadzić do domu i powiedzieć wszytko Minie, ale nie chciałam tego.
Postanowiłam, że opowiem mu co dokładnie się stało. Zaczęłam od tego co był za atak. Nikomu o tym nie mówiłam. Nawet Minie, ale w moich szpitalnych aktach, powinno być to napisane, że jak za bardzo się wystraszę lub zdenerwuje, zaczynam się dusić i nie da się mnie uspokoić. Tylko tabletki potrafią to zrobić. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz to miałam. Może w drugiej klasie gimnazjum? Nie wiem, ale zawsze mam leki w domu. Zazwyczaj nie noszę ich ze sobą, bo myślałam, że to już mnie nie spotka. No ale się myliłam. Powiedziałam też o tym dziwnym telefonie. Minki zapytał się, czy rozpoznałam głoś, albo coś podobnego. Niestety nie, byłam w takim szoku, że nie miałam czasu się nad tym zastanawiać. Rozmawialiśmy o tym jeszcze przez jakiś czas, aż rozmowa stoczyła się na inny tor. Zaczęliśmy rozmawiać normalnie. Jakie mamy zainteresowania, co najbardziej lubimy. Opowiadałam mu o moim życiu w Polsce i jak tam jest. Z Renem miałam dużo wspólnego. Kochał malować paznokcie, ja też. Lubił projektować, dobierać ciuchy, też to bardzo lubiłam. Wszystko nas łączyło.
- ReMa, słyszałem, że grałaś na gitarze i komponowałaś piosenki. Mina dużo o tym nam mówił - Ren, wiedział rzeczy których nie powinien. Rozmawiałam z Miną na temat mojej "przeszłości" i wyjaśniłam, że muzyka, szkoła, szpital, leki, to wszystko o czym chcę zapomnieć, choć wiem, że się nie da.
- Tak, kiedyś. Kiedyś się tym zajmowałam, ale już nie. Nienawidzę tego i nigdy więcej nie chcę do tego wracać. - Minki tylko spojrzał na mnie i już nie wrócił do tego tematu. Rozmawialiśmy o modzie i kosmetykach, poszliśmy kupić jakieś lakiery do paznokci. Miałam ich w domu około pięćdziesiąt sztuk, ale i tak kupiłam jeszcze kilka. Ren kupił około pięć i wszystkie czarne, mówił, że szybko mu się kończą. Ja kupiłam jeszcze kremy do twarzy, szampon i odżywkę do włosów.
- Która jest godzina? - zapytałam.
- Po osiemnastej - odpowiedział.
- Co!? Już...? - czas tak szybko zleciał, że nie wiedziałam co my tak długo robiliśmy. Zdziwiłam się trochę, bo nie dostałam żadnego telefonu od Miny. Zaczęłam się o niego martwić. Wczoraj były jego urodziny, a dziś zachowuje się jakby ktoś umarł. Z resztą nie tylko on, ale inni też.
- Może pójdziemy do wesołego miasteczka? - zapytał, a ja tylko spojrzałam na niego z zdziwionym wzrokiem.
- O tej godzinie? W ogóle jest jeszcze jakieś czynne? - chciałam już wracać do domu, do Miny, zobaczyć jak się czuje i spróbować z nim porozmawiać, ale po chwili Ren złapał mnie za rękę i pociągnął. Nie wiedziałam o co chodzi. Po prostu szłam za nim, a on trzymał moją dłoń. Stanęliśmy obok wielkiej bramy.
- To jest wesołe miasteczko? - zapytałam i zobaczyłam jak Minki otwiera tą bramę. Wszytko się kręciło i świeciło. Nie było ciemno, ale i tak było tam ślicznie.
- Nie ma tu nigdy dużo ludzi o tej porze, dlatego chciałem tu przyjść - chłopak uśmiechał się z ucha do ucha.
- Ale ja nie mam już dużo pieniędzy przy sobie - powiedziałam z nadzieją, że zaraz wrócimy do domu, ale na próżno. Ren powiedział, że on ma dużo pieniędzy. Wybrał karuzele, na które jak tylko paczyłam już było mi niedobrze, ale się zgodziłam. Cały dzień z nim był taki piękny. Byłam mu wdzięczna za to, co dziś dla mnie zrobił.
- Choć już! - weszliśmy do wagonika i pojechaliśmy. Krzyczałam jak głupia. Gdy stanęliśmy do góry nogami, a moje długie ciemne włosy wisiały i wszystko mi zasłaniały, poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę. Jak tylko ruszaliśmy, a moje włosy wróciły na swoje miejsce, spojrzałam na rękę, ale nikt mi jej nie trzymał. Zdawało mi się? Dotarliśmy do końca kolejki i wyszliśmy. Kręciło mi się trochę w głowie, ale po chwili zachciałam iść na wszystkie inne karuzele. Zaczęłam ciągać Rena od jednej do drugiej. Po dwóch godzinach zbankrutowaliśmy, a ja ze smutkiem upuściłam moje kochane miasteczko. Ren stał i ledwo trzymał się mojego ramienia.
- Matko! Już prawie dwudziesta pierwsza! - kompletnie zapomniałam o Minie.
- Co...? Już, chyba powinniśmy wracać.
- Tak i to szybko! - zaczęłam szybko kierować się w stronę parku, bo nie wiedziałam, jak mam iść prosto do domu.
- ReMa! Czekaj, chodźmy razem - Minki do mnie podbiegł i poszliśmy. Rozmawialiśmy jeszcze o kilku rzeczach. Zakazałam mu mówić Minie o tym co dziś się stało. Powiedział, że nie powie, ale jak będzie się coś działo, to od razu mam do niego dzwonić, lub powiedzieć o tym Minie.
Nie spodziewałam się, że tak dobrze będę dogadywać się z Renem. Był milszy nisz się wydawało, ale nadal był transwestytą...
- Jesteśmy już nie daleko - poinformował.
- Yhm... - Zrobiło mi się przykro, że tak szybko to zleciało. Mimo, że chciałam wracać do domu, jednak rozstanie z Renem było trudne. Po pięciu minutach byliśmy już pod domem. Pożegnaliśmy się. Miniki zaczął kierować się stronę swojego domu. Weszłam do środka. Najpierw do kuchni z myślą, że tam będzie siedział HaMina czekający na mnie, ale się myliłam. Podeszłam do stołu gdzie leżała karteczka którą zostawiłam. - Nie przeczytał? - od razu zaczęłam iść do jego pokoju i poczułam dziwne ukłucie w klace piersiowej. Pomyślałam o Renie i dzisiejszym dniu. - Co jest? Co to za uczucie? Już je znam, ale co to, skąd? - ból się nasilał. Zaczęły mi lecieć łzy i usiadłam na schodach. - Płaczę? Dlaczego? - nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Usłyszałam jak ktoś schodzi z schodów, ale bałam się obrócić.
- ReMa? - usłyszałam zaspany głos Miny. Obróciłam się gwałtownie, wstałam i przytuliłam go płacząc.- Hej, co się stało? ReMa? - nic nie mówiłam. Nie mogłam. Wiedziałam co to za uczucie i nie mogłam się powstrzymać do płaczu. Po naprawdę dłuższej chwili odsunęłam się od niego, pobiegłam do pokoju i tam zaczęłam układać swoje myśli. - To niemożliwe. Nie, nie, nie! Przecież to transwestyta! To nie możliwe, tylko nie on, nie....... NIE!!!
Minęło kilka dni, chyba z osiem? Sama nie wiedziałam. Nic nie robiłam, tylko o tym myślałam, o nim. Mina był cały czas jakiś nieobecny, SoRa się nie odzywała, więc ja też. Wszystko było takie spokojne i ciche. - Dobra ! - muszę się upewnić. Postawiłam, że znów umówię się z Renem i się przekonam czy się mylę czy też nie. Zadzwoniłam. Zgodził się mówiąc, że musi mi coś powiedzieć. Po godzinie, spotkaliśmy się w parku. Zaczęcie rozmowy było takie trudne. Ale w końcu Ren zaproponował byśmy poszli na jakieś lody. Zgodziłam się. Kupiliśmy i chodziliśmy, rozmawialiśmy. Znów te same tematy co wcześniej.- ReMa, coś nie może mi dać spokoju - powiedział wpatrując się w zachmurzane niebo, a ja spojrzałam na niego. - Też to czujesz? Od naszego ostatniego spotkania, to dziwne uczucie? Kłucie w klace piersiowej? - widać, że po raz pierwszy przez coś takiego przechodził, ale ja nie. Znów spojrzałam na niego i pokiwałam głową. Ren podszedł do mnie bliżej i... on, on mnie... pocałował. Nagle uświadomiłam sobie, że to nie jest takie złe. Wydawało się, że lepiej byśmy byli razem, niż cały czas się kłócili. Odwzajemniłam jego pocałunek. Ren odsunął swoją głowę od mojej i spojrzał prosto w moje oczy. mi prostu w oczy.
- ReMa, ja chyba się w tobie zakochałem - powiedział te słowa i znów mnie pocałował. Nie wiedziałam czy ja go kocham. Po prostu coś mi mówiło, że będzie dobrze, że się nie mylę. Po spędzonym z nim dniu poszliśmy do domu. Otwierając drzwi zobaczyłam buty SoRy i pobiegłam szybko do salonu, gdzie siedział sobie Mina z SoRą.
- ReMa! - krzyknęła, przybiegła do mnie i przytuliła. - Cześć - odwzajemniłam uścisk.
- O której to się wraca do domu? Czy coś się stało? - Mina znów był sobą. Przeprosiłam go i przytuliłam, by mi wybaczył.
- SoRa, co ty tu robisz ? Jeszcze o tej godzinie? - była już prawie dwudziesta pierwsza, więc się trochę zdziwiłam.
- Mam pewne problemy w domu... - powiedziała smutnym głosem.
- SoRa zamieszka z nami na jakiś czas - powiedział Mina, a ja nie wiedziałam co się dzieje.
_____________________________________________________________________
Witam ^^ Podobało się ? Próbowałam z zmniejszyć ilość dialogów, udało się ?? Mam nadzieje, że tak. Zostaw po sobie komentarz ^^!~~Reni-chan <3
Bardzo mi się podoba. Akcja się fajnie toczy, a opowiadanie trzyma w napięciu. Cudownie.
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy!
Ja wiedzialam ze to bedzie Ren ja wiedzialam!! XD
OdpowiedzUsuńJak ty tak możesz T.T Kończysz w takim momencie :< No wiesz ty co? Ja bym od razu chciała wiedzieć wszystko :<
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to opo, świetnie piszesz i czekam na kolejny rozdział, bo nie wytrzymam :c Weny :3
Superowe czekam na więcej !
OdpowiedzUsuńEj! Czemu oni wszyscy tacy smutni?! I jeszcze skończyłaś w najlepszym momencie! T.T Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! :D :D
OdpowiedzUsuńDobry rozdział. ^ ^
OdpowiedzUsuńTak sądziłam że oni (Ren z Remą) będą razem kręcić. :3
Ale czekam na następny, bo po każdym rozdziale czuję wielki niedosyt. <3
Weny życzę! :D
~Karhyun/ Karvil ;)
Kocham Twoje opowiadanie:)Czekam na następny rozdział, nie mogę się doczekać
OdpowiedzUsuń