poniedziałek, 3 sierpnia 2015

20 rozdział - Czyli to nie sen?

Witam! Jest to ostatni rozdział tego opowiadania ;-; Dlatego jest też długi^^ Ale mam nadzieje, że spodoba wam się <3 Po tym opowiadaniu pojawi się nowe, ale za jakiś czas.... Będzie też zmiana wyglądu boga *o* Mam zamiar też przyjmować zamówienia ;-; Ogóle wszystko się zmienni ''--'' Na razie zapraszam do czytania! I proszę zostawić w OSTATNIM rozdziale komentarz, czy się podobało! 
______________________________________________________________________


- Ren... Ja...Nie - W ułamku sekundy, sama nie zauważyłam nawet kiedy, ale zaczęłam się trząść i trudno było mi złapać oddech. Nie mogłam się opanować, zaczęłam płakać. Cały obraz zaczął mi się rozmazywać. Widziałam wszystko jak przez mgłę.
- Rema! REMA! Weź się w garść! Hej! - Słyszałam krzyki chłopaka - Lekarz! NIECH TU KTOŚ PRZYJDZIE! - Wrzasnął z całych sił, to ostatnie co usłyszałam.
* Ren *
To nie był pierwszy raz. Rema już kiedyś to miała. Byłem przerażony. Wołałem lekarza zapominając, że ona potrzebuje swoich leków. W szoku nie zauważyłem, że straciła przytomność, zaraz po tym do pokoju wbiegł ojciec Remy.
- Co się stało!? Rema! Córeczko, obudź się... - Mówił do nieprzytomnej dziewczyny.
- Dyrektorze co Pan tu robi? Czemu pacjentka jest nieprzytomna? - Do pokoju wszedł jakiś lekarz. Szybko powiedziałem im co się stało. Zabrali Remę na badania. Nie wiedziałem co robić, myślałem o wszystkim i o niczym. "Dyrektorze"? Czemu tamten lekarz powiedział tak do ojca Remy?
- Minki! Co się stało? - Spytał Mina, który do mnie podbiegł. Od razu zapomniałem o czym myślałem..
- Ona, nagle upadła i zaczęła się trząść, płakała, nie mogła złapać tchu, a potem straciła przytomność - Oznajmiłem ze smutkiem w głosie.
- Miała atak? Dlaczego? Czemu? Coś ty jej powiedział, że teraz jest w takim stanie!? - Krzyknął łapiąc mnie za kołnierzyk od koszuli.
- Hyung! Zostaw go... Przecież to nie jego wina - Wtrącił się Yoona, odciągając chłopaka ode mnie.
- Ale moja siostra!
- Nic jej nie będzie. Zobaczysz, ona jest silna. Da radę - Mówił pewny siebie, ale chyba nikt w to nie wierzył, on  sam też.
                                                                             * Trzy godziny później *
Do szpitala przyjechali wszyscy którzy znają Re Mę. Lekarz wyszedł tylko na chwile powiadamiając nas, że podali jej leki dzięki którym powinna się wkrótce obudzić i nic jej nie jest. Każdy odetchnął z ulgą.
- Ren, dlaczego ona jest takim stanie? Przy tobie to się stało, prawda? - Zapytał zmartwiony Baekho.
- Ona jest.... Cała pocięta.. - Wypowiedziałem słowa przełykając ślinę.
- Co? O czym ty mówisz?! - Krzyknęli prawie wszyscy na cały korytarz. Wtedy Mina zaczął opowiadać całą jej historię. Każdy przeżywał to na swój własny sposób. Dla mnie to nie miało sensu. Dlaczego się pocięła? Nie rozumiem. Mam wrażenie, że każdy coś przede mną ukrywa, ale nie wiem co. Denerwuje mnie to, nagle zadzwonił telefon Arona, który się od nas oddalił i rozmawiał.
- Tak... słucham!? Ale jak to? Jak mam to mu teraz powiedzieć? Za trzy dni?! Halo! Halo! - To wszystko co usłyszałem. Czułem, że stało się coś złego, ale naprawdę teraz to był najgorszy moment na złe wiadomość dla nas wszystkich.
- Minki - Powiedział cicho podchodząc do mnie z łzami w oczach - Twój przyjaciel ze Stanów.... Nie żyje - Oznajmił załamanym głosem.
- CO? Jak? Nie... Kiedy? Dlaczego!? - Krzyknąłem wstrząśnięty informacją którą mi przekazał.
- Pamiętasz? Miał wypadek... Było to dwa miesiące temu, po operacji którą przeszedł, nie przeżył. Umarł wczoraj. Pogrzeb jest za dwa dni. Ren musisz tam lecieć. On był jak twój starszy brat - Mówił. Świat w jednym momencie stracił dla mnie sens. Wszystko było mi już obojętne. Podszedłem do ściany chwiejąc się. Oparłem się o nią i zjechałem w dół. Każdy do mnie podszedł i chciał mnie pocieszyć, ale ja naprawdę nie miałem na nic już siły. Chłopacy wzięli mnie na rozmowę i powiedzieli, że muszę jechać i zostać tam jakiś czas, przecież nasze rodziny znają się od zawsze. Pewnie moi rodzice też pojadą i nie wypada tam być kilka dni. To nie tak, że nie chciałem tam jechać. Po prostu tu jest Re Ma i jeszcze w szpitalu, a ja... Mam jechać?
- Ren, musisz dziś wieczorem lecieć... Bo inaczej nie zdążysz na pogrzeb - Powiedział JR.
- Masz racje, ale.... Ale przecież Re Ma... - Mówiłem płacząc.
- Z nią będzie dobrze. Chodź. Ja i Aron pojedziemy z tobą i pomożemy ci spakować kilka rzeczy i kupić bilety. - Skończył mówić i pociągnął mnie za rękę idąc w stronę wyjścia. Nas hyung poszedł za nami. Przyjechaliśmy do domu. Spakowałem kilka ubrań. Aron zadzwonił do menedżera by załatwił mi bilety. Zadzwoniłem do rodziców i dowiedziałem się, że też dziś jadą, ale o innej porze. Mój lot był o dwudziestej drugiej trzydzieści. Miałem jeszcze dwie godziny, ale tyle do zrobienia. Poprosiłem chłopaków, żeby wytłumaczyli to innym i powiedzieli o tym Re Mie.
Poprosiłem ich by zostawili mnie przez jakiś czas samego, chciałem być sam.
                                                                    * * *
- Minki! Musimy już iść - Usłyszałem głos JR. Zabrałem swoją torbę i zeszłem na dół. Pojechaliśmy na lotnisko. Przyjechaliśmy na ostatnią chwile...
- Ren... Trzymaj się - Powiedział Hyung Aron
- Ok.. Wy też  - Odpowiedziałem.
- Do zobaczenia  - Powiedzieliśmy wszyscy.
                                                                                                  * Dwa miesiące później *
* Yoona *
Z dnia na dzień, jej stan się pogarszał. Trudno było mi przy niej być, patrząc jak umiera. Zawsze się do mnie uśmiecha, ale gdy widzę smutek w jej oczach. Mimo, że lekarze leczą ją, widać że jest naprawdę źle. Doktor mówił, że jej lepiej, jednak nie mogłem w to uwierzyć.
- Yoona, podasz mi książkę? - Oderwała mnie od czarnych myśli dziewczyna siedząca przede mną w czapce na głowie.
- Tak... Proszę - Odpowiedziałem podając jej rzecz.
- O czym tak myślisz? - Spytała patrząc na mnie tymi swoimi wielkimi oczami.
-  To nic ważnego... Rema muszę już iść, zajęcia mi się zaczynają za trzydzieści minut - Powiedziałem wstając z łóżka.
- Dobrze. Dziękuję, że dziś też przyszedłeś - Mówiła uśmiechnięta. Pocałowałem ją w czoło i wyszedłem z pokoju.
                                                                               * Re Ma *
Minęły dwa miesiące odkąd Ren wyjechał. Nie miałam z nim kontaktu. Żadnego telefonu, sms, nic, cisza, chciałam mu wytłumaczyć dlaczego to zrobiłam, ale nie dałam rady. Teraz czekam, aż wróci, mam nadzieje, że dożyje przynajmniej jego powrotu. Czasem się czuje jakbym miała już umierać, ale dzięki lekom przechodzi. Minki wyjechał na pogrzeb przyjaciela, ale nie wygląda, żeby szybko zamierzał wracać. Lekarze mówią mi, że wyniki się poprawiają i jeśli dalej tak pójdzie to będę operowana, ale ja wcale nie czuje się lepiej. Codziennie rozmawiam z psychologiem o tym co się stało, rany się goją, ale blizny zostają. Głupia byłam, pomyśleć, że Ren wyjechał zanim cokolwiek mogłam mu powiedzieć.
- Dzień dobry. Czas na twoje leki - Powiedziała pielęgniarka wchodząc do pokoju. Uśmiechnęła się, czym ja odwzajemniłam uśmiech i wzięłam od niej tabletki. Nalała mi wody po czym wsadziłam tabletki do buzi i popiłam. Zawsze przed wyjściem sprawdzała, czy na pewno je połykałam. Kiedy już wyszła, postanowiłam, że wyjdę na świeże powietrzem. Podniosłam się z trudem z łóżka i opierają się szafki podeszłam do wózka siadając na nim.
      * Ha Mina *
- Doktorze, to znaczy, że ona będzie mogła mieć operacje?! - Spytałem z nadzieją.
- Tak, ale operacje musi przeprowadzić sam Dyrektor, czyli twój ojciec, a jak sam wiesz, rodzina nie może - Mówił zakłopotany starszy pan.
- Przecież on jest dyrektorem! Może to zrobić! - Krzyczałem.
- On już wie, sam musi zdecydować, w końcu to jego córka, będzie bardziej zdenerwowany niż przy jakiejkolwiek operacji - Odpowiedział, po czym poklepał mnie po ramieniu i odszedł. Usiadłem na krześle i myślałem o wszystkim i o niczym. Miałem mętlik w głowę. ReMa może żyć, moja siostra może przeżyć! Nawet jeśli jest jeden procent prawdopodobieństwa, że przeżyje, to ojciec musi przeprowadzić operacje! Wstałem i poszedłem szybkim krokiem w stronę windy, by iść do gabinetu taty. Kiedy już przy niej byłem i drzwi otworzyły się ukazała mi się moja siostra na wózku.
- Re Ma? Co tu ty robisz? Czemu jesteś sama? - Spytałem zaskoczony.
- Mina... Chciałam wyjść na zewnątrz, ale Yoona już poszedł na zajęcia, a tacie nie chciałam przeszkadzać - Odpowiedziała z lekkim śmichem. Zaproponowałem, że ja ją wezmę. Stanąłem za nią i zacząłem pchać wózek. Dziewczyna na wózku, w czapce, bo przez leczenie nie ma już włosów. Mimo choroby, zawsze gdy ją widzę uśmiecha się. Zawsze. Kiedy miała jeszcze siły grała na skrzypcach dla dziewczynki która też miała raka, ale zmarła w zeszłym miesiącu, co jeszcze bardziej ją dobiło.
- Mina, rozmawiałeś z lekarzem? - Usłyszałem pytanie.
- Co? A... Tak, muszę jeszcze porozmawiać z tatą i zobaczymy co dalej...  - Mówiłem, ale wydawało mi się, że ona mnie nie słucha, choć sama o to zapytała. Była myślami gdzieś daleko. Obszedłem z nią kilka razy szpital wymieniając tylko kilka zdań do siebie. Po godzinie spacerowania wróciliśmy do szpitala. ReMa zaczęła jeść, a ja poszedłem do gabinetu taty. Wszedłem do niego bez pukania i usiadłem przed nim.
- Przeprowadzisz operacje, prawda? - Nie owijałem w bawełnę. Wiedziałem, że to dla niego też trudne.
- Tak... Przeprowadzę...Operacja będzie jutro o dwunastej - Odpowiedział. Na twarzy pojawił mi się lekki uśmiech nadzieli. Podszedłem do niego i przytuliłem.
- Dziękuję tato, naprawdę dziękuje - Ojciec też mnie przytulił, obu nam z oczu zaczęły lecieć łzy szczęścia.
- No  dobrze, chodzimy powiedzieć Re Mie - Powiedział ocierając łzy, także je otarłem i pokiwałem głową. Szliśmy szybkim krokiem do pokoju dziewczyny. Weszliśmy do niego i zobaczyliśmy, że wszyscy tu są. Troszkę to było dziwne, ale nawet lepiej.
- O.. Tata! Co tu robicie?  - Spytała.
- Dobrze, że jesteście wszyscy, mam coś do powiedzenia - Zaczął - Jutro... Re Ma będzie miała operacje - Oznajmił wszystkim obecnym. Każdy wstał i zaczął się wypytywać co i jak. Aron pierwsze co zrobił to powiedział, że trzeba zadzwonić do Rena. Miał racje. Powiedziałem, że ja to zrobię. ReMa zgodziła się bym powiedział mu o jej chorobie. Wyszedłem z pokoju i wyciągnąłem telefon i wybrałem jego numer. Wziąłem głęboki wdech i nacisnąłem słuchawkę. Jeden sygnał, drugi sygnał...
- Halo? - Usłyszałem jego głos.
- O Ren.. Tu HaMina - Powiedziałem trochę zdenerwowany.
- Cześć, co tam u was? - Spytał.
- Mam coś ważnego ci do powiedzenia...
- No to mów.
- ReMa... Ona ma raka - Wypowiedziałem cicho zdanie.
- CO!? O czym ty mówisz?! - Krzyknął.
- Jutro ma operacje, wydaje mi się, że powinieneś tu być, dasz radę przejechać?
- "Jutro''? Ale ja... Nie wiem... Spróbuję. O której jest? - Odpowiedziałem , że o dwunastej - Mina, jak to możliwe, że ona jest chora?
- Była chora kiedy tu przyleciała, ale nie chciała ci powiedzieć, na początku sama nie wiedziała. Proszę bądź tu, dla niej.... Przeprasza, ale muszę kończyć - Odłączyłem się.
To była najtrudniejsza rozmowa na świecie. Wiem, że chciał coś jeszcze powiedzieć, ale nie mogłem już. Mam nadzieje, że jutro będzie. Wróciłem do pokoju, opowiedziałem wszystkim o rozmowie. Moja siostra była smutna, ale miała nadzieje, że będzie tu. Yoona cały czas trzymał ją za rękę, nie chciał nawet na krok od niej odejść. To nazywa się miłość. So Ra była inna od brata, nawet nie ma jej u przyjaciółki, tylko pewnie jest gdzieś na dachu szpitala. Przez ten czas zbliżyliśmy się do siebie, ale nie rozumiem, dlaczego zawsze jest na dachu zamiast tu. Wyszedłem z pokoju i poszedłem jej poszukać. Skierowałem się w stronę schodów które prowadzą na dach. Kiedy już tam byłem od razu ją zobaczyłem. Stała po drugiej stronę barierek.
- So Ra! Co ty wyprawisz?! Złaź z stamtąd! - Podbiegłem bliżej, byłem przerażony, ale po chwili odwróciła się i skoczyła w moim kierunku, przy czym ją złapałem.
- Spokojnie, tylko patrzałam - Powiedziała przytulając się do mnie.
- Nie rób tak więcej, proszę - Odpowiedziałem obejmują ją. Usieliśmy na ławce obok i podziwialiśmy niebo. Nagle poczułem jak dziewczyna chwyciła moją dłoń.
- Ha Mina. Ja... Myślę, że cię kocham - Powiedziała nadal patrząc w niebo. Przez chwile nie wiedziałem co powiedzieć. Zaśmiałem się cicho, przez co spojrzała na mnie.
- Ja... Też cię kocham - Oznajmiłem. Patrzeliśmy się przez chwilę na siebie, po czym się pocałowaliśmy. Jak idiota cieszyłem się własnym życiem zamiast martwić się o życie kogoś, kto może umrzeć, ale taki jest człowiek. Taki jestem. Zeszliśmy z So Rą na dół i poszliśmy do wszystkich. Nu'est postanowiło, że zostanie dziś na noc w szpitalu, ja, Yoona i Sora też. Każdy chciał być przy ReMie w takich chwilach. 
                                                      * Na drugi dzień, godzina 11: 25*

- ReMa, musimy już jechać na sale - Powiedział tata.
- Ale jeszcze Rena nie ma... - Odpowiedziała przygnębiona.
- Córeczko, kiedy się obudzisz na pewno będzie obok ciebie. Spokojnie - Próbował ją przekonać, w końcu się zgodziła. Wszyscy szliśmy z nią, aż pod sale operacyjną. Yoona pocałował ją w czoło i powiedział, że jeszcze się zobaczą. Drzwi się zamknęły, a po kilkunastu minutach zaświeciło się światło oznajmujące, iż operacja już się zaczęła. Siedziałem przy ścianie modląc się o jej życie. Wiedziałem, że może umrzeć na stole, ten rak nie powinien być operowany. Szanse, że operacja się powiedzie są mniejsze niż pięć procent, ale zawsze jakieś.
- Będzie dobrze, zobaczysz - Powiedziała SoRa, lecz sama w oczach miała łzy.
                                                                                                      * * *
Minęło już sześć godzien, a operacja nadal trwa, powoli moja cierpliwość się kończyła. Nie mogłem też uwierzyć, że Minki nie przyszedł.. Przecież by przyleciał, zdążyłby.... Zacisnąłem mocno wargi.
Nagle zgasło światło, operacja się skończyła. Wszyscy wstaliśmy i czekaliśmy, aż ktoś wyjdzie.
Po chwili tata wyszedł, a my podbiegliśmy do niego.
- Tato! I jak? - Spytałem cały w nerwach.
- Operacja się udała, ale dzisiejsza noc będzie dla niej trudna... Jak przeżyje to będzie dobrze - Powiedział płacząc. Każdy odetchnął z ulgą, ale najgorsze przed nami. ReMę przeniesiono do pokoju. Mówili nam, żeby na razie tam nie wchodzić, ale nikt nie posłuchał i tak przy niej byliśmy. Nawet tata.
Udało się, ale dlaczego ona się nie budzi? Minęło już jakiś czas od operacji.
- Mi..n.. - Usłyszeliśmy głos.
- ReMa! Obudziłaś się? Słyszysz mnie? Widzisz? - Pytałem przerażony, każdy w jakiś sposób panikował. Rema skierowała swoją rękę na maskę tlenowa i ją ściągnęła.
- Nie możesz tego robić! - Krzyknął tata zakładając ją z powrotem, ale znów ją zdjęła.
- Prze...Przepr...Szam... - Mówiła cicho. Skierowała rękę w stronę szafki, nie wiedzieliśmy o co jej chodzi.
- Ren.... Gdzi..e jest? - Spytała z nadzieją w oczach. Zamknąłem oczy i pokiwałem głową, że nie przyjechał.  Spojrzała na wszystkich z uśmiechem.
- Dzi...ękuje wam.... - Powiedziała, po czym zamknęła oczy, spłynęła jej łza po policzku. Po chwili wszyscy usłyszeliśmy pikanie i spojrzeliśmy na ekran który pokazywał funkcje życiowe i prostą linie.
- Rema! ReMa!
- REMA!
- Rema! - Powiedzieli wszyscy.
- Nie. TY nie możesz umrzeć! Tato zrób coś! TATO! - Krzyczałem, ale on tylko spojrzał na mnie.
- REMA! Proszę nie! Nie zostawiaj mnie! Proszę... JA CIEBIE KOCHAM! NIE MOŻESZ UMRZEĆ, REMA! - Yoona krzyczał, płakał, wszyscy płakali... - Proszę nie... Tylko nie ty... - Mówił załamany. Do pokoju wbiegli inni lekarze. Którzy spojrzeli na nas.
- Imię i nazwisko - Lee Re Ma. Czas zgonu 25 Kwiecień 2015 roku, godzina 21:34 - Oznajmił i przykrył jej twarz. Nagle do pokoju wbiegł Miniki który spojrzał na nas z przerażeniem i podszedł do łóżka odkrywając jej twarz.
- Re Ma... Jestem już.. Przepraszam, że się spóźniłem... Obudzi się. Hy? No już.. obudź się, Rema.
Obudź się! REMA! - Wrzeszczał zapłakany i zaczął szarpać dziewczynę.
- Ren! Uspokój się! - Powiedziałem odciągają go od niej.
- Zostaw mnie! Rema! obudź się! - Mówił cały czas, nagle podszedł do wózka z lekami które brała moja siostra, były tam też strzykawki z bardzo mocnymi lekami przeciwbólowymi. Wziął jedną do ręki i wbił sobie w rękę.
- Ren! MINIKI - Krzyczeli wszyscy. Chłopak odwrócił się do nas, a po jego policzkach spłynęła łza.

                                                                                                      * Trzy dni później *
- Minki! Obudziłeś się? - Spytałem widząc jak otwiera oczy.
- Gdzie Re Ma!? - Spytał wstając gwałtownie.
- ReMa nie żyje... - Powiedziałem smutny, a wszyscy popatrzyli na niego.
- Czyli to nie był sen.
                                                                            * * *
Przed pogrzebem znalazłem list, który napisała Re Ma przed śmiercią, widać było, że przygotowała się na najgorsze, jednak my nie. Wszystko co się wydarzyło, było dla nas koszmarem. Złym snem, który stał się rzeczywistością.



List pożeganliny ReMy
Zdjęcie z pogrzebu Remy. 
_____________________________________________________________________________________________________________________________    
Koniec opowiadania ;-; Wiem, jestem zła -.- No ale taki koniec planowałam od początku, znaczy miał być trochę inny, ale przyjaciółka przekonała mnie jeszcze na to z Renem ;-; Na początku mi się nie podobało, ale później doszłam do wniosku, że czemu nie..... Ogóle opowiadanie skończyło się o wiele wcześniej niż planowałam. Miało się jeszcze tyle wydażyć, ale nie miałam już tak dużo weny do tego opowiadania ;-; Mam nadzieje, że mnie nie zjecie i że ostawiacie KOMENTARZ co sądzicie^^
Jak pisałam na początku, będzie tu inne opowiadanie i zmiana wyglądu bloga ^^ A chce jeszcze powiedzieć, że zdjęcie i list, wykonałam sama, przy pomocy kilku programów ;-; Dziękuje za czytanie.
~~Reni-chan (=>,<=)            




sobota, 1 sierpnia 2015

Liebster Award 3

Zostałam nominowana po raz trzeci do Liebster Award przez Y.uki ^^

Najpierw co to w ogóle jest Liebster Award >.<

„Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz je o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował”.

Pytania  :       

    1. Czy chciałabyś być częścią staffu? Jeśli tak, to dlaczego?  
• Nie jestem pewna, czy bym chciała, więc ominę to pytanie....        
  
2. Lubisz się uczyć? Nie w szkole, tylko np. języków, karate, szydełkowania... 
w domu lub na kursach?
• Nie koniecznie, może jeszcze języki, ale to tylko koreański, lub japoński. 

3. Gdybyś mogła przenieść się do dramy, jaka byłaby to drama i kogo byś w niej grał?
Jacy oni są śliczni (=>,<=)
• Najtrudniejsze pytanie z wszystkich ;-; Oglądałam tyle dram i tyle mi się podobało, że wybranie jednej to niemożliwe ;____; Ale teraz oglądam dramę High Society i strasznie spodoba mi się wątek drugoplanowej bohaterki ^^ Wybrałabym dramę High Society, a chciałabym grać  Lee Ji Yi ^^ Mimo, że jest przeciwieństwem tego czego naprawdę chciałabym zagrać, to o wiele bardziej podoba mi się jej wątek z Yoo Chang Soo, niż głównych bohaterów. Bardzo podoba mi się charakter Ji Yu i uwilbiam Chang Soo <3   


 4. Wymarzony prezent?
• Bilet do Korei ;-; ( Najlepiej w jedną stronę ) 

5. Gdybyś na jeden dzień mogła zamieszkać w Korei Południowej, co byś zrobiła, jeśli 
dodatkowo umiałabyś mówić po koreańsku?
• Kupiłabym tyle rzeczy, że by do samolotu się nie zmieściły i jakimś cudem spróbowała spotkać Nu'est, by powiedzieć, że ich kocham i dziękuje, że dali mi tyle dzięki temu, że śpiewają ^^ 

6. Twoje ulubione słowo?
• Jeśli ma być polskie to "życie"

7. Czy akceptujesz internetową przyjaźń?
• Tak, nie mam nic przeciwko ^^ Jednak nie ukrywam, że czasem są niebezpieczne.

8. Czego nauczył się kpop?
• Nauczył mnie naprawdę wiele, pozwolił mi żyć w spokoju, poznałam tyle ludzi dzięki jemu, pokochałam wszystko co teraz kocham, jest dla mnie jak życie, jedna przyczyna dla której chce mi się dalej żyć .-.

9. Wymarzone miejsce na randkę?
• Kawiarenka w Selu ^^ xD 

10. Jaką gwiazdę chciałabyś spotkać?
Jeśli ma być jedna, to Choi Min Ki- Ren z Nu'est <3

11. Ulubiona piosenka?
Na chwile obecną to piosenka Infinite - Bad ^^


Oraz GOT7 -  Just right <3
_________________________________________________________________________________

 Jak zawsze nie nominuje żadnych blogów ;-;
Informuje, że za trzy dni pojawi się 20 rozdział - Ostatni rozdział ;-; Czekajcie ^^ 
Ponieważ jest ostatni to trochę dłużej nad nim siedzę ;-; 
~~ Reni-chan ^^ 

sobota, 18 lipca 2015

19 rozdział - Nie chce już żyć.

* Ha Mina *
Razem z tatą zabraliśmy rzeczy Remy i pojechaliśmy do szpitala. Tata nie odezwał się ani słowem. Był bardzo smutny, ale rozumiem go. Sam mam ochotę krzyczeć i płakać. Jednak nie możemy pokazać jej, że tak nas wszystkich to zabolało. Na dodatek jej rodzice w Polsce, to dzięki nim poznałem ReMę. Powierzyli nam ją w opiekę, a my zawaliliśmy.
- Jesteśmy na miejscu - Powiedział tata wysiadając z samochodu. Szybko wziąłem rzeczy i też wysiadłem. Szliśmy do wejścia, gdy nagle zobaczyłem siedzącego Yoona na schodach.
- Tato, zanieś te rzeczy do Remy, a ja zaraz cię dogonię - Dałem mu torbę i podszedłem do chłopaka.
- Yoona co ty tu robisz? Dlaczego nie jesteś z Remą? - Spytałem stając obok niego. Podniósł głowę i spojrzał na mnie zaczerwionymi oczami, prawdopodobnie od płaczu - Hej, co się stało? - Zadałem pytanie zmartwiony.
- Ona...ona umrze, prawda? - Spytał. Te słowa były jak cios prosto w serce. Chciałem go nawet uderzyć, ale dlaczego miałbym to robić? Przecież ma rację.
- Tak...- Odpowiedziałem cicho, po moich policzkach także zaczęły spływać łzy. Szybko je otarłem i podniosłem chłopaka - Yoona. Nawet jeśli RaMa umrze, to zawsze będzie przy nas. Przyjechała tu z tą chorobą i odejdzie razem z nią. Chociaż wszystko było inaczej planowane, to cel się zmienił. Teraz najważniejsze jest by przy niej być. Rema nie może czuć się samotna. Nie zasługuje na to. W Polsce mimo dobrego otoczenia była chora psychicznie, ale tu ma przyjaciół, a i tak jest chora..
- Hyung...
- DLATEGO ona do końca... MUSI być szczęśliwa! - Krzyknąłem.
- Wiem, przepraszam.. Nie powinienem teraz się dołować, dla niej muszę być silny - Mówił - Chodźmy do środka, do mojej dziewczyny - Skończył zdanie i pociągnął mnie za rękę.
                   * Re Ma*
Do pokoju przeszedł tata i zaczął wkładać rzeczy do szafek. Nic nie mówił. Kiedy już prawie skończył, nagle wszedł mój brat,a z nim Yoona. Byłam lekko zaskoczona, bo wcześniej tak wyszedł.
- Yoona - Powiedziałam cichutko do siebie.
- Słyszę cię i tak... Zawsze będę słyszał, jak będziesz do mnie mówić. Zawsze też będę przy tobie - Przytulić go? Pocałować? Takie myśli miałam po tym co powiedział. Tak bardzo go kocham, ale tak niewiele mogę mu dać. Mogę tylko sprawić, że będzie cierpiał, przez moją chorobę.
- Podejdź bliżej - Rozkazałam stanowczym głosem, po czym chłopak podszedł. Podniosłam trochę głowę, zamknęłam oczy i pocałowałam go. Nie wiem ile czasu minęło, ale kiedy otworzyłam oczy w pokoju nie było Miny i taty.
- Wiesz jak bardzo cię kocham? - Powiedział czule. Nasze twarze nadal były bardzo blisko. Kiedy chciałam odpowiedzieć, chłopak mnie pocałował i przytulił. Po kilku minutach oddalił się trochę ode mnie i usiadł obok trzymając mnie za rękę. Cały czas patrzyliśmy sobie w oczy uśmiechając się jak debile. Sama nie wiem ile czasu minęło. Może godzina, dwie, lub kilka. Czułam pewien ból, ale dzięki Yoonie nie zwracałam na niego uwagi.
- Czas odwiedzin się skończył - Powiedziała pielęgniarka stojąca w drzwiach.
- Jeszcze tylko pięć minut - Poprosił mój chłopak.
- Chyba robi sobie pan żarty. Siedzi pan przy pani Remie już od pięciu godzin - Oznajmiła. Byłam w szoku. Ile my się na siebie patrzyliśmy, że minęło tyle czasu? Yoona nie dawał za wygraną i namawiał ją jeszcze na chwile. Pielęgniarka już niewytrzymała i podeszła do nas po czym pociągnęła energicznie rękę chłopaka przy czym uderzając lekko moją.
- Aał.. - Pisnęłam cicho. Kobieta obróciła się gwałtownie w moją stronę puszczając Yoona i chwyciła mnie dość mocno za rękę .
- Aaała... to boli! - Krzyknęłam. Pielęgniarka podwinęła mi rękawy po czym zobaczyła świeże cięcia, które przez ucisk zaczęły krwawić.
- Boże. Dziecko coś ty sobie zrobiła!? - Spytała przerażona. Yoona natychmiast podszedł do mnie i zobaczył rany. Nie wiedziałam co powiedzieć. Pielęgniarka szybko wezwała lekarza.
Yoona został wyproszony. Było już późno i doktor powiedział mi, że jutro z samego rana przyjdzie do mnie psychiatra, oraz też powiadomi o wszystkim tatę.
Cała noc była dla mnie męką, usnęłam może na godzinę? Nadszedł ranek...Około dziesiątej przyszedł do mnie facet który usiadł obok łóżka. Nie musiał nic mówić, wiedziałam kim jest i co zaraz będzie mówił.  Najpierw się przedstawi i zapyta mnie o imię i wiek.
- Witaj, jestem Ho Shu Si, a ty?
- Re Ma. Lee Re Ma. Mam 17 lat - Odpowiedziałam. Od razu powiedziałam swój wiek. Zapisze to na karce i zapyta czemu to zrobiłam.
- Rozumiem. Re Ma, możesz mi powiedzieć czemu to zrobiłaś? - Tak jakby czytał mi w myślach,ale  i tak nie miałam zamiaru odpowiedzieć - Czemu nic nie mówisz? Nie chcesz? - Pytał. Nie dawał za wygraną, ale nagle do pokoju wszedł tata z Miną i poprosili go na chwilę. Nawet nic się nie pytali, tylko na mnie spojrzeli.
                                                                                       * Ha Mina *
Dostaliśmy rano telefon z szpitala, że Re Ma pocięła sobie ręce. Szybko zabraliśmy kilka dokumentów pojechaliśmy do szpitala. Kiedy weszliśmy do pokoju był w nim już psychiatra. Tata poprosił go na chwilę, by powiedzieć o chorobie mojej siostry.
- Moja córka ma poważne zaburzenia psychiczne, lęki i ataki paniki. Spędziła kilka miesięcy w szpitalu na oddziale psychiatrycznym. Miała też kilka prób samobójczych.
- Kiedy dokładanie to się działo? - Spytał lekarz.
- Ona była wychowywana przez moich starych znajomych w Polsce i tam była w szpitalu. Wszystko zaczęło się chyba w podstawówce. Miała naprawdę dużo problemów w szkole - Tata dalej opowiadał o zaburzeniach Remy. Po kilku minutach rozmowy dał lekarzowi papiery z polski które były przetłumaczone na koreański. Lekarz przeczytał je szybko i zapytał się, kiedy ostatni raz Re Ma miała atak. Niestety nie wiedzieliśmy tego. Poprosił jeszcze o zgodę na leczenie jej. Po podpisaniu jej, tata poprosił go  o wyrozumiałość, ponieważ ona ma raka.

                                           * Re Ma *
 Psychiatra wrócił do pokoju po kilkunastu minutach i spojrzał na mnie tymi współczującymi oczami.
- Proszę wstań - Powiedział i zdejmij spodnie
- Słucham? Dlaczego? - Spytałam przerażona.
- Proszę, bo będę musiał wezwać pielęgniarki by zrobiły to za ciebie - Byłam zmęczona, ale jak kazał tak zrobiłam - Możesz teraz  pokazać nogi i ręce? - Wstałam ledwo na nogach i obróciłam się do lekarza, który spojrzał na mnie przerażony.
- Dobrze, proszę usiądź, ale nie ubieraj spodni, to musi boleć, jak masz spodenki to je włóż - Usiadłam nie mając siły szukać czegoś na przebranie.
- Nie będę mówić czemu to zrobiłam... Sam niech pan sobie to wyobrazi... Mam raka, umrę, wcześniej czy później i tak umrę, dla mnie nie ma ratunku - Stwierdziłam fakty, nigdy się nie łudziłam, tym razem też tak było.
- Po co ci ratunek? Nie potrzebujesz go, tylko ludzi i ciepła.. Twój ojciec i brat, bardzo się o ciebie martwią. Nie rozumiesz, że ich ranisz? - Pytał. Słysząc to zaczęłam płakać, ale nie potrafiłam zmienić zdania.
- Oni nie rozumieją tego ..Są.. Oni są zdrowi, nie wiedzą jak to jest powoli umierać i być tego w pełni świadomym... zwłaszcza ten ból, ten okropny ból! Nie wiem.. nie wiem czy to przez chorobę czy coś innego, ale ja NIE CHCĘ JUŻ ŻYĆ! - Krzyknęłam zrozpaczona.
- To umieraj. Przecież tego chcesz, prawda? Dlatego się pocięłaś? Czy może myślałaś, że dzięki temu bólowi zapomnisz o chorobie?
- Proszę wyjść. Nie chce już rozmawiać... - Powiedziałam ocierając łzy i uspokajając się. Psychiatra nic więcej nie powiedział, tylko po prostu wyszedł. Po nim wszedł tata, ale jemu też kazałam wyjść. Chciałam być sama. Musiałam wszystko sobie poukładać w głowię. Nie chcę by inni cierpieli. Ja mogę, ale nie oni, przecież nic nie zrobili złego. Dlaczego muszę taka być?  Czemu nie jestem normalna?
- DLACZEGO!? - Wrzasnęłam z całych sił. Po chwili wbiegły do pokoju spanikowane pielęgniarki, które zobaczyły mnie w krwi i się przestraszyły. Szybko przyniosły opatrunki i mi je założyły. Miałam wszystkiego dość, po kilku minutach leżenia zasnęłam z trudem przez ból od ran.
                                                             * * *
Obudziłam się czując ból w ręce. Otworzyłam oczy i zobaczyłam blond włosy które należały do Minkiego. Trzymał moją rękę i opierając się na niej. Przez to czułam ból. Nie chciałam by zobaczył cięcia szybko zabrałam  dłoń od chłopaka i schowałam ją pod kołdrę. Przy czym go obudziłam.
- O wstałaś - Powiedział uśmiechając się promienie.
- Co tu robisz? - Spytałam oburzona.
- Czekałem aż się obudzisz, ale nie mogłem wytrzymać i zasnąłem... Przez całą noc nie mogłem spać, dlatego przyszedłem tu około dwunastej, ale spałaś... - Mówił nadal uśmiechając się.
- Hej transwestyto... zapomniałeś? Ja mam chłopaka - Zażartowałam, ale wtedy z jego twarzy uśmiech znikł.
- Przepraszam. Nie powinienem przychodzić. Pewnie zaraz twój chłopak tu będzie - Ren wstał i zaczął kierować się w stronę wyjścia.
- Żartowałam! - Krzyknęłam, wyrywają się z łóżka chcąc wstać,ale zakręciło mi się w głowie i nie mogłam ustać na zranionych nogach przez co upadłam. Chłopak szybko mi pomógł wstać przy czym zobaczył opatrunki i niezakryte rany.
- Re Ma... CO TY SOBIE ZROBIŁAŚ?! - Krzyknął przerażony

________________________________________________________________________________
Witam wszystkich! Obiecałam, że rozdział będzie w czwartek, ale jest dziś!  Mam nadzieje, że wam się podoba^^ Chce powiedzieć, że mi przykro ;-; Bardzo mało osób przeczytało ostatni rozdział i były tylko dwa komentarze, dlatego mam nadzieje, że tym razem będzie inaczej!
Proszę zostawiać po sobie ślad - Komentarz.
~~ Reni-chan